Wiśniowa zupa to wspaniałe danie z mojego dzieciństwa, bez którego nie wyobrażałam sobie lata. Czekałam na nie niecierpliwie i sprawdzałam dojrzewanie wiśni w dziadkowym sadzie. Kiedy już były gotowe, mocno czerwone i ciężkie od soku, szliśmy z koszami na wiśniobranie. Kwaśnych smaków nigdy nie było dość. No a potem była wiśniowa zupa, pierogi i konfitury.
500 g dojrzałych wiśni ( wypestkowanych lub nie)
1 litr wody
3 łyżki cukru
2 łyżki skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
słodka śmietanka
listki mięty
Wiśnie oderwij od łodyżek, opłucz na durszlaku i wsyp do garnka. Dodaj cukier i zostaw na pól godziny. Zalej wodą, ale pół szklanki odlej. Postaw garnek na ogniu i gotuj. Do szklanki wsyp skrobie i dobrze wymieszaj. Kiedy wiśnie zaczną pękać, wlej wodę ze skrobią, wymieszaj. Ewentualnie dodaj jeszcze cukier i zagotuj. Zostaw do ostygnięcia, a potem wstaw zupę do lodówki.
Ugotuj makaron lub zrób własne kluski. Rozłóż na talerze, zalej zimną zupą i dodaj słodką śmietankę – jeżeli lubisz. Udekoruj listkami mięty.
Zupa wiśniowa kojarzy mi się z Wigilią u Babci, tak, bezsprzecznie wspomnienie z dzieciństwa:)
Anno, u nas tylko latem wiśniową zupę się jadało.
Oj tak. Jak do zerówki chodziłam to taką robili.
Aneta, warto zrobić ją w domu.
Wróciły wspomnienia 🙂 u mas też się jadało taka zupkę była hitem… Dziś też może być ka się ma do tego wisienki 🙂
Aniu, cieszę się, że pamiętasz te czasy. Wiśnie w zupie to wspaniała sprawa.
Moja ciocia taką uwielbia, więc często taką szykujemy 🙂
Miye, jest pyszna i cieszę się, że u Ciebie też jest w menu.
Oj tak smak dzieciństwa. Chętnie bym zjadła tą zupę..
Iwona, łatwo i szybko ją zrobisz. Smacznego.