To było niecodzienne spotkanie.
Pojechałam po topinambur do zaprzyjaźnonego zieleniaka.
Mają tam prawdziwe warzywne cuda.
No i dorodny topinambur w ciagłej sprzedaży.
Właścicielka jest jego fanką i umie przyrządzać te słonecznikowe bulwy na tysiąc sposobów.
Nie doścignę Jej nigdy w pomysłach i wariacjach na temat.
Ale tym razem na ladzie stało coś jeszcze.
Od razu przykuła mój wzrok niepozorna doniczka z…kwitnącym tymiankiem!
W środku polskiej zimy, kiedy przyroda śpi.
Zieleniakowa przyjaźń może wiele, więc roślina została podzielona na dwa.
Ugotowałam weekendową zupę z ziołem i jego kwiatami.
Jak pysznie spotkać się z takim cudem w zimowy czas!
Zupa z pieczonym topinamburem i chrzanem
300 g bulw topinambura
100 g zielonej soczewicy
szalotka
ząbek czosnku
pół litra bulionu warzywnego
łyżka tartego chrzanu (lub więcej)
łyżeczka listków tymianku
sól
pieprz
Bulwy topinambura dokładnie szorujemy szczoteczką pod bieżącą wodą.
Osuszamy papierowym ręcznikiem i wykładamy na balchę wyłożoną papierem do wypieków.
Polewamy oliwą i posypujemy solą. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C.
Pieczemy do momentu aż bulwy będą miękkie.
Wtedy wyjmujemy je z pieca i studzimy.
Soczewicę płuczemy i gotujemy na parze.
Topinambur obieramy z łupin i wkładamy do kielicha blendera.
Dodajemy soczewicę, pokrojone: ząbek czosnku i szalotkę, listki tymianku i sól.
Miksujemy na niezbyt gładką masę.
Do garnka wlewamy bulion z warzyw, dodajemy zmiksowane warzywa, mieszamy i mocno podgrzewamy.
Wyłączamy grzanie, dodajemy łyżkę chrzanu (lub więcej) i doprawiamy ewentualnie solą i pieprzem.
Dekorujemy tymiankiem. Zupę podajemy z grzankami lub bez.
Nie mam niestety takiego warzywniaka 🙁 A zupa pierwszy sort Aniu
Alu,
tak mi przykro…
Może Ci podrzucę?
Dziękuję!
Aniu , na wiosnę wykopię swoje 🙂 mam nadzieje
p.s nie wiem jak z piekarnia, bo nie ma u mnie orkiszowej jasnej , zamówiłam ,ale najprędzej będzie na poniedziałek 🙁
Margot,
trzymam kciuki za bulwy!
A z mąką nie pomogę, bo za mało czasu. Szkoda, że nie napisałaś wcześniej…
cóż za ciekawy przepis na nietypową zupę!
Foodmania,
jest bardzo smaczna, spróbuj.
Pozdrawiam Cię.
Nie jadłam nigdy tego warzywa, nie wiem jak smakuje, ale domyślam się, ze zupa jest pyszna, innej byś nam nie pokazała 🙂 Pozdrawiam
Ewo,
smakuje rewelacyjnie!
Pozdrawiam Cię.
Nie próbowałam jeszcze niczego z topinamburem, zapewne smakuje dobrze!
Zazdroszczę tego tymianku, no cudo…
Pozdrawiam!
Renula,
topinambur jest też pyszny sam.
Tymianek kwitnący zimą i mnie zachwyca!
Pyszna rozgrzewajaca zupka 😉
Aniu,
naprawdę pyszna!
Ostatnio udało mi się w końcu kupić topinamur i zakochałam się w tym warzywie:) ….. zupa cudowna Anuś i na pewno pyszna:)
Jolu,
ja też uwielbiam topinambur.
Zastępuje nim ziemniaki.
Polecam zupkę.
Całus!
Topinambur widuję w dobrych sklepach, ale jakoś jeszcze nie przyszła mi nań wena, może tym razem?
Bożenko,
jeszcze nie posmakowałaś topinambura?
Koniecznie to zrób, uzależnia!
Takie zupy właśnie mi teraz potrzeba 🙂
Skoraku,
to częstuj się, bardzo proszę!
Taka zupa pysznie rozgrzewa, a kwiaty to nadzieje… na słoneczne dni 🙂 Najlepszego!
Kamila,
rozgrzewa bardzo pysznie!
Nadziei potrzebuję sporo,bo zima wróciła,brrrrr…
Podsunęłaś mi pomysł na przystawkę do urodzinowego obiadu mojego męża:-) Zaskoczę wszystkich:-) Wygląda znakomicie!:-)
Marzena,
cieszę się!
Trzymam kciuki.
Dziś brakowało mi gorącej zupy, zrobiło się zimno i teraz smakują najlepiej!
Natalio,
musisz koniecznie jakąś ugotować.
Mnie dzisiejszy poranek bardzo źle nastroił…
Zupa na kuchni!
Takie drobiazgi cieszą najbardziej! Kwiaty nadały tej zupie wyjątkowego charakteru 🙂
Łucjo,
dokładnie tak!
Dziękuję.
Bardzo ciekawe połączenie. Topinambur mam, ale skąd ja taki pięknie kwitnący tymianek wezmę? To rzeczywiście wyjątkowe spotkanie w środku zimy.:) Miłego dnia Aniu.:)
Magda,
taki tymianek to tylko u mnie!
Ale bez kwitnącego zupa też będzie smakowała.
Pozdrawiam Cię.
No proszę, faktycznie kwitnący tymianek o tej porze roku. Zjawisko niecodzienne. Zupa świetna, czekam na więcej pomysłów na topinambór – też jestem jego fanką.
Dżemdżus,
no faktycznie, ha!
Pomysły kłębią się w głowie i lądują na… talerzach!
cudownie prezentuje się ta zupka!
muszę koniecznie wypróbować:)
Marta,
cieszę się.
Dziękuję i bardzo Ci polecam.
Ale chętnie bym zjadła taką zupę, szczególnie w taki ponury, zimowy dzień jak dzisiaj.
Agnieszko,
na takie dni zupa jest prawie jak słoneczne lato!
Chętnie zjadłabym takiej zupy 🙂
Magda C.,
bardzo Ci polecam.