Przychodzi taki czas,kiedy:
odcinam się,
rezygnuję,
wagaruję,
nie korzystam,
nie kontaktuję się,
nie potrzebuję.
Życie codzienne,zabiegane,zakłopotane,nieciekawe przemyka obok mnie.
Cichaczem i bez protestów.
A ja łapię ostatnie promienie słońca ,
przez palce oglądam chmury,
znajduję ostatnie korale jarzębiny,
jak dziecko cieszę się z kwiatów na parapecie,
słucham wierszy Miłosza,które śpiewa Soyka,
czytam jeszcze więcej,niż normalnie.
Oddycham.
Żyję.
Często siadamy do stołu nie mówiąc nic.Jemy,podajemy sobie talerzyki i sztućce.Smarujemy jedno dla drugiego kromki pieczywa.Nalewamy kawę do filiżanek.
Wiemy,co mamy robić.Milczymy razem.W tle ulubione dźwięki.
Tak jest dobrze.Milczenie zbliża.
Niebawem pójdziemy do swoich spraw.Ale teraz są nasze chwile.
Śniadanie dla dwojga.
Konfitura z zielonych pomidorów
2kg zielonych pomidorów
cukier
5 cm świeżego imbiru
laska wanilii
sok z 1 cytryny
Pokroić pomidory na pół i wyjąć nasiona. Pokroić pomidory w kawałki i zważyć. Przygotować cukier – połowę wagi pomidorów.
Pomidory i cukier przełożyć do garnka z grubym dnem.Dodać pokrojony drobno imbir, nasiona z laski wanilii i sama laskę, nasiona i sok z cytryny. Doprowadzić do wrzenia, mieszając, zmniejszyć ogień i zostawić dżem na wolnym ogniu. Gotować,aż zgęstnieje. Od czasu do czasu mieszać.
Zrobić test kropli dżemu na zimnym talerzu.Jeżeli nie rozpływa się ,dżem jest gotowy.
Przełożyć do wyprażonych w piecyku słoiczków.Można zapasteryzować.
*przepis stąd
Drożdżowe brioszki maślane z płatkami migdałów
250g mąki
7g świeżych drożdży
2 łyżki mleka
szczypta soli
3 jajka
150g miękkiego masła
50g drobnego cukru
Ciepłe mleko wymieszać z drożdżami i odstawić na 10 minut.
Do osobnej miski wsypać mąkę,sól i jajka.Dodać mleko z drożdżami.Wymieszać składniki,aby się połączyły.Wyrabiać ciasto ok.10 minut.
Połączyć masło i cukier.Dodać do ciasta i wyrabiać razem ok.10 minut.
Ciasto powinno być gładkie i lśniące.
Przełożyć do miski i przykryć ściereczka.Zostawić do wyrastania,aż podwoi objętość.
Przebić ciasto ręką,przełożyć do foremek,przykryć i odstawić do ponownego wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni C.
Posmarować ciasto mlekiem lub żółtkiem,posypać płatkami migdałów.
Wstawić do piekarnika.Piec aż ciasto się zrumieni.Ok.20 minut.
Wyjąć i przestudzić na kratce.
Ciasto po pierwszym wyrośnięciu można na noc wstawić do lodówki.Rano wyjąć, zostawić na godzinę w temperaturze pokojowej i dopiero piec.
Miewacie ,taki czas’?
takie śniadanie to esencja rodzinności
Piękne , pyszne śniadanie !
p.s tez robiłam dżem z pomidorów jeden z zielonych drugi z czerwonych , maił być jeszcze z żółtych ,ale się zagapiłam i fajne pomidory znikły
Bardzo mądrze piszesz Amber, to wszystko prawda, mówić jest łatwo, trudniej jest milczeć i czerpać z tego przyjemność, to ogromna sztuka i oznacza więź między ludźmi 🙂
Dżem z zielonych pomidorów to niezwykle ciekawa propozycja, chciałabym w taki sposób, z takimi pysznościami zacząć jutro dzień.
Ja mogę co najwyżej, na co dzień, nie odzywać się sama do siebie… Ale lubię też zrobić coś dla kogoś:) i lubię tez wspólne śniadania
Chętnie zjadłabym taką brioszkę i spróbowała Twojego dżemu, o którym już dawno myślę. Musze w przyszłym roku kupić nasionka zielonych.
P.s. Czytałaś o tym jak mi się śniłaś?
Margot,dziękuję.
Ja z żółtych też nie zrobiłam.Ale u mnie jeszcze są,więc kto wie…
Burczymiwbrzuchu,ogromnie lubię przyjemnie milczeć.Ta cisza jest jak najpiękniejsza rozmowa.
Ten zestaw na śniadanie Ci bardzo polecam.
Ewelino,ja podobnie.Sprawia mi radość,jak coś dla kogoś zrobię,bez pretekstu.
Dżem z zielonych pomidorów koniecznie musisz zrobić.
O śnie nie czytałam.Zaraz do Ciebie pędzę!
Miłego wieczoru Kochane!
To na Fb, Amber Droga. A może ja komuś innemu wysłałam zaproszenie… o, Matuńku…!
U Niej i u Niego 22.09. Takim śniadaniem i o tej porze nie pogardzą. Oj, nie;)
Ona i On zapraszają Cię do wspólnej zabawy. Wyróżnili Cie na swoim blogu i polecają innym:) http://parabuch.blogspot.com/2011/11/co-robi-ona-co-lubi-on-caa-prawda-o.html
Takie śniadanie to tylko w weekendy, czasem milczące, często gadatliwe, oba bardzo miłe. Takie smakowitości to zawsze i bardzo chętnie! Miłych śniadań we dwoje!
Ewelino,zaraz tam dotrę…
Ona,na śniadanie zapraszam Was Oboje!
za wyróżnienie dziękuję bardzo.Zaraz wpadam do Was!
Kamila,specyfika naszej pracy i życia pozwala na częściej ,niż w weekendy tak miło śniadać.
Dziękujemy!
Ciepło Was pozdrawiam!
bardzo ładnie piszesz. i to wszystko prawda, tak jak powiedziała mia w pulp fiction, “po tym można poznać kogoś wyjątkowego. kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć.” 🙂 a konfitura wyglada naprawde super, chyba wyprobuje! przy okazji – znalazlam konkurs herbaciany jakis ale tylko dla blogerów, ja bloga nie prowadze więc nie skorzystam no i przekazuję dalej.. kokurs jest na http://www.dniherbaty.pl, zakladka herbata z dodatkami 🙂
Ależ pyszne śniadanko, czasem fajnie jest tak odpocząć i się zrelaksować
to ja mam chyba teraz taki czas.. brioszka piękna, a dżem baaardzo interesujący, pozdrawiam ciepło:)
Cudowna konfitura, cudowne bułki i cudowne śniadanko! O tak, tak to określę co widzę.
Bardzo mi się podoba i chętnie przysiadłabym to takiej brioszki 🙂
Pozdrowienia Amber :*
Ależ u Ciebie dzisiaj ciepło! choć na konfiturę to chyba nie pora bułeczki muszę zrobić i pewnie zrobię na niedzielne śniadanie. U nas nie wie dwoje ale we troje i raczej nie w ciszy bo Córci buzia się nie zamyka. Za to od niedawna odkrywamy magie godziny 5ej, półmroku, kawy i herbaty, podkołderkowego ciepła i rozmów, na które nie czas wieczorem gdy wszyscy lecą z nóg. To taki nasz bezdzietny czas tylko dla siebie 🙂
Pozdrawiam cieplutko.
Oj, Amber, uderzyłaś czułą strunę… Też mam taki czas – i to zwykle właśnie teraz, w listopadzie. A potęguje go jeszcze Adwent. Czas, w którym opatulam się kocem, piekę maślane ciasteczka, dłonie parzy kubek gorącej herbaty z łyżeczką konfitury z pigwy. Czas, w którym życie obok mnie żyje swoim życiem, a ja żyję swoim. Czas, w którym mam go więcej dla siebie i dla innych, dla których zwykle nie było czasu.
A o śniadaniu dla dwojga napisałaś tak pięknie, że się wzruszyłam od rana 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Martututu,milczenie jest sztuką.
Konfiturę bardzo polecam.
Duś,bardzo miło jest tak odpoczywać przy śniadaniu.
Basiu, widać,że na każdego taki czas przychodzi…
Dziękuję.
Majano,bardzo Ci dziękuję.
Takie śniadania lubię najbardziej.
Wiewióra,ależ czas jeszcze jest na tę konfiturę!
Zielone pomidory jeszcze są na straganach,na bazarkach.
Cudowny macie czas o 5-tej.Uwielbiam takie chwile.Brioszki polecam.
Edith,może to listopad wyzwala takie stany…
Zresztą szczególne.
Cieszę się,że moje słowa wywołały u Ciebie tak miłe emocje.
Dobrego dnia Wam życzę!
Uwielbiam czasem pomilczeć…zwłaszcza rano.
Jedząc takie śniadanie to najlepiej rozkoszować się smakiem w ciszy…
pozdrawiam!
Może i ja się powinnam odciąć do wykonania Miłosza przez Sojkę przekonać i wcześniej wychodzić z pracy – nim zapadnie zmierzch…
Takie smaki to moje ostatnie marzenie – tym intensywniejsze, że… zakazane!
Myślę, że takie chwile, etapy życia są potrzbne każdemu i każdego dotykają. Są wręcz niezbędne i potrzebne. A milczenie potrafi być złotem. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Macie, ale raczej nie przy śniadaniu 😛 Raczej kiedy robie na drutach jak szalona 😉
A te Twoje drożdżówki, ach! Jakie piękne!! Aż zgłodniałam.
———————————–
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
Angie,rano to idealna pora na wspólne milczenie przy wspólnym śniadaniu.
Dziękuję.
An-no,interpretacja Miłosza na wskroś ,soykowa’,ale coś w sobie ma…
Zakazane?! Jeżeli o takim marzysz,to zapomnij o diecie.Mózg mówi -chcę to!
Lo,dobrze to ujęłaś- są niezbędne!
Żeby móc odczuwać,rozumieć,czuć.
Pozdrowienia ciepłe Wam ślę!
Tofko,szaleństwo przy drutach…Rozumiem!
Brioszki szalenie smakują.
Pozdrawiam Cię!
Aniu! Takie milczenie ma w sobie często więcej słów i uczuć niż najszczersza rozmowa. Lubię milczeć, wydaje mi się, że wtedy rozmawia dusza, najprawdziwiej, najgłębiej.
Nad takim śniadanie nie mogłabym jednak długo milczeć, musiałbym chociaż przez chwilę powzdychać ze szczęścia:)
Często sięgam po konfiturę z zielonych pomidorów do tego typu wypieków, wydaje mi się, że to idealna para.
Pozdrawiam kończąc późne śniadanie, nawet bardzo podobne,ale o tym przy innej okazji;)
Anno,wiem,wiem…
Ja też wolę milczenie pełne akceptacji i bliskości od banalnych słów.
Wspaniale,że podobnie śniadasz w tej chwili,w tym czasie.Rozumiemy się bez słów,prawda?
Uściski moja Droga!
Ja marzę o pomilczeniu, o ciszy, o porozumieniu bez słów. Ale gdy ma się w domu małego gadatliwego człowieczka to każdy dzień daleki jest od tych cichych, spokojnych, gdzie wszystko można powiedzieć samym gestem. Ale jestem pewna że takie śniadanko zamknęłoby mojej Lu usteczka na dłuuugie cudowne minuty:) No, moje też rzecz jasna!Ściskam!
Mar,marzenia się kiedyś spełnią.
A głos małego Skarba to najpiękniejsza muzyka.
Dziękuję.
to jak kiedyś Twoja połówka wyjedzie ….np. w delegacje, to ja zgłaszam się na Jego następczynię:) …oczywiście w kwestii śniadaniowej:) pozdrawiam Aniu ….i dziękuję za te słowa, które mogłam dziś u Ciebie przeczytać:) Jola Szyndlarewicz
u nas sniadania we dwoje tylko w weekendy… nie tak pyszne jak u Ciebie, ale i tak uwielbiam, bo rozpoczynamy dzien razem. pozdrawiam cieplo 🙂
Piękne śniadanie – cudowna konfitura i pięknie żółciutkie, apetyczne bułeczki. Tak obrazowo opisałaś Wasze śniadanie, że oczami wyobraźni widziałam, jak siedzicie przy stole w milczeniu, kroicie bułeczki i smarujecie konfiturą.
Jakiś czas temu wiedziałam zielone pomidory na straganie, ale nie miałam pomysłu, co z nich zrobić i nie kupiłam. Teraz już za późno, aby je kupić. Jeśli je spotkam w przyszłym roku, nie odpuszczę sobie kupienia ich.
Pozdrawiam!
Takie chwilę są naprawdę ważne… Staram się, żeby w natłoku codziennych spraw znaleźć taką chwilę tylko dla nas…
A ten “chlebek” wygląda naprawdę pięknie i apetycznie! 🙂
Trzeba umieć milczeć na jakiś dobry temat, aby cisza nie była krępująca:))) briocha wygląda przepysznie i bardzo intryguje mnie konfitura z zielonych pomidorów:))) muszę kiedyś wypróbować:) pozdrawiam cieplutko!
Jolu,zapraszam serdecznie.
I cieszę się bardzo,że moje słowa Ci się spodobały.
Domolubna,w weekendy też miło razem jeść od rana.
Haniu-Kasiu,to dobrze,że opisałam tak nasze śniadanie,że można je sobie wyobrazić.O to przecież chodzi.
Konfitura z zielonych pomidorów to jedna z moich ulubionych.A pomidory widziałam wczoraj na bazarku.
Chocoholiczko,ja staram się odizolować od całego świata i celebrować chwile.
Tak szybko mija czas…
Te bułeczki uwielbiamy.
Goh.,święta racja.
A ten duet śniadaniowy Ci bardzo polecam.
Nie zawiedziesz się.
Dziękuję za miłe komentarze i pozdrawiam Was serdecznie.
Cudownie podane śniadanie:)
Amber, wspaniała celebracja początku dnia 🙂 nie tylko pyszna, ale i wymowna 🙂 też tak mam, chciałabym jednak więcej mieć takich chwil dla siebie 😉 pozdrawiam wieczorowo 🙂
Atino,pięknie dziękuję!
Magdo,taka celebracja daje dobrą aurę na resztę dnia.
Życzę Ci mnóstwa takich chwil.
Udanego wieczoru Wam życzę!
uwielbiam odpływać w ciszę, szkoda, że mam jej tak mało, bo moi chłopcy do spokojnych niestety nie należą:) jakoś tak nostalgicznie u Ciebie tym razem!!! buziaki
Piegusku,cisza koi duszę…
Nostalgicznie,bo czas taki przyszedł.
Pozdrowienia!
Bułeczki wyglądają po prostu pierwsza klasa 🙂 Jak dla mnie to coś nad czym warto spędzic kilka chwil w ciągu dnia 🙂 Ja bym do tego dodał jakąś herbate bo duzo ostatnio czytam na blogu klubu miłosników dobrej herbaty na temat łączenia herbaty z potrawami 🙂
Przydałby mi się taki wolny czas, bo zapędzam od poniedziałku i końca nie widać. Sen zredukowałam jużdo 5 godzin dziennie. Chyba zafunduję sobie wolny- bardzo wolny weekend, tylko który? Pozdrawiam
Marcin,bułeczki polecam.Pieczesz?
Z rana to najbardziej lubimy kawę.Na herbatę jest osobny czas.To już inny rytuał.
Kasinko,bardzo szkoda,że musisz tak pędzić.
Zatrzymaj się choć na weekendowe śniadanie.
Warto.
Pozdrawiam Was ciepło!
wspaniale wyglądają te brioszki :), takie żółciutkie, konfiturę robiłam ale niestety mi nie “podeszła”, ma coś takiego w smaku co mi nie pasuje, choć wiem, że sa jej amatorzy, pozdrawiam serdecznie!
Taką brioszkę cieplutkę jeszcze bym zjadła, ze świeżym masełkiem. Pyszności. Konfitury z zielonych pomidorów jeszcze w życiu nie jadłam, więc udało Ci się Amber mnie zaintrygować:-)
Niebieska P.,cieszę się,że brioszki Ci się podobają.
A konfiturę robiłaś z tego przepisu? Niemożliwe,żeby Ci nie smakowała.
Joanno,zapraszam na ciepłą brioszkę z masłem.
I konfitury też jeszcze są.
Serdeczności Wam przesyłam!
lubię, a nawet muszę, się czasem odciąć od wszystkiego. cisza i choćby chwila samotności to taki mój codzienny niezbędnik coby nie oszaleć w nawale obowiązków
a taką poranną ucztę aż grzech byłoby burzyć zbędnymi słowami. pięknie.
pozdrawiam
Kasiu,ładnie to napisałaś.Cisza wokół nas jest ogromnie istotna.
Dziękuję Ci za miłe słowa.
Pozdrowienia serdeczne!
Bardzo lubię Miłosza. I czuję, że Twoje brioszki też polubię 🙂
Oderwanie od otaczającej Nas rzeczywistości,zabieganej,zakłopotanej..chwilami jest wręcz obowiązkowe i tak bardzo potrzebne.
Lubię wtedy pichcić drożdżowe;)Twoje brioszki kuszą niesamowicie!
Pozdrowienia.
Turlaczku,dziękuję.
Bardzo mi miło.
Monisiu,ja też wtedy jestem w kuchni.
Te brioszki tak powstały.
Dziękuję Ci.
Ciepło Was pozdrawiam!
Zazdraszczam…. nie ma nic lepszego niż pomilczeć na ten sam temat wcinając brioszki z konfiturą z zielonych pomidorów….
Uściski 🙂
Och, muszę dziś pracować, na poprawę humoru takie śniadanie byłoby cudownym początkiem TAKIEGO dnia:-)Bardzo oryginalny przepis i aromatyczny, do cieplej kawy….:-)
smacznie i apetyczne na pewno dobre fajny blog interesujący
Alizee,dziękuję.
I tego Ci bardzo życzę.
Sabienne,zrób sobie takie śniadanie przy okazji.
Przy nim nie należy się spieszyć, a celebrować chwile.
Dziękuję.
Agatko,dziękuję za miłe słowa.
Udanego dnia Wam życzę!
dałam sobie do obserwowanych i będę wpadać często tak mam yorka cała z jego nasza pieszczocha
Unas fotografías estupendas para una receta excelente, que bueno!!!! un beso
Agatko,zapraszam.
Pozdrowienia!
Eva,muchas gracias.
!Que tenga un buen fin de semana!
Nie jadłam nigdy konfitur z warzyw ale pewnie powinnam tylko żałować:-) przyjemnego weekendu Amber:-)
p.s Amber jak powinien wyglądać po przekrojeniu bakłażan? kupiłam i cały był w czarnych pestkach….
Małgosiu,powinnaś przede wszystkim spróbować!
Bakłażan powinien być jasny po przekrojeniu, a pestki są maleńkie czarne,ale nie powinien być ich pełen.Może to stary,przejrzały egzemplarz Ci się trafił.
Pozdrowienia!
Rano w tygodniu niestety nie miewamy. Nie ma kiedy, a szkoda. A w weekendy śniadanie dal czwórki i gadania jest sporo, ale to dobrze. Czas na ciche śniadania (te pozytywnie ciche) pewnie dopiero przed nami. Jednak czas na taką broszkę już bliski, oj bliski.
Kurka wodna wszędzie takie cuda na talerzach a ja nie mam czasu w weekend nic robić. straszne to!
całuję, P.
Kabamaiga,u nas też czasami jest gwarno.
Jednak wolę ciszę,która pozwala mi zrozumieć wiele rzeczy.Broszkę Ci polecam.
Pees,oj znam to.Kiedyś weekendy miałam bardzo pracowite.Może przyjdzie taki czas i się uda.
Życzę Ci tego.
Serdeczności Wam przesyłam!
Każdy czasem tak ma… Ale Ty przynajmniej jesz pyszne śniadanko 🙂
ale wyczyściłaś miseczkę !!!! piekne i apetyczne zdjęcia. Wiesz, ja też lubię takie momenty, zwalniam tempo, stoję z boku i patrzę na życie z filiżanką pysznej herbaty z różą, opatulona w koc i oparta na ramieniu mojego Szczęścia. Nic mi wtedy nie potrzeba.
chyba faktycznie egzemplarz był stary bo zrobił się siny po ugotowaniu i poległ w śmieciach:-(
ale kupiłam nowego, w lepszym stanie i zrobiłam coś pysznego
Maniu,masz rację,śniadanie pyszne!
Aga,dokładnie tak!
Jestem wtedy ,poza światem’.
Małgosiu,tak myślałam…
Zawsze wybieram bakłażany jędrne,niezbyt duże.
Cieszę się,ze udało Ci się coś dobrego wyczarować.
Miłego popołudnia Wam życzę!
spectacular … pure delight
Ja też uwielbiam takie chwile:) Konfitura brzmi pysznie – zapisuję! 🙂
Alfons,muchas gracias!
Saludos.
Delikatessen,wspaniałe to chwile.
Konfiturę wyjątkowo polecam.
Pozdrowienia!
Może i ja się skuszę otworzyć wreszcie słoik z zielonymi pomidorami, bo bułki wyglądają diablo apetycznie 🙂
Poleniuchować czasami w dobrym towarzystwie to takie przyjemne ….
Szarlotku,obowiązkowo otwórz!
I zjedz w dobrym towarzystwie.Smakuje jak nic na świecie.
Pozdrowienia!
I to jest Amberku konfitura z zielonych pomidorwo, slonce w sloiku, takie duze i cieple, czy to jest konfirura z serii “musisz sprobowac”? Usciski!
PS. Milczenie i sniadanie, lapie si ena tym jak poworna jestem gadula :))
Buru,własnie jest z takiej serii.
Przymusowa i koniec!
Ja też jestem gadulska ,oj…
Ale coraz częściej pomilczeć mi się zdarza.
Cmok!
Wiedzisz, tez sie staram, ale jednak czasem trudno mi sie walczy samej z soba, za bardzo jestem pobblazliwa 😉 Czyli konfiure zapisuje!
Basiu,walka ze sobą czasami jest walką z wiatrakami…
Konfiturę koniecznie miej na uwadze.