Sorbet pomidorowy. 14! TU i TAM.

Dojrzałe lato.
Pachnie skoszonym zbożem i najpiękniejszym owocem.
Ten owoc jest zachwycający.
Uwiódł nas całkowicie i wziął w posiadanie nasze kuchnie.

Anny-Marii i moją.
Pozwoliłyśmy mu na to. Zobaczcie co potrafi.
Zapraszamy!

Pomidor.
Klasyka smaku.
Symbol dorodności.
Kwintesencja lata.
Uosobienie obfitości.
Dar od słońca.
Zapach i kolor.
Naturalna uroda.
W parze z prostotą.

 

Sorbet z żółtych pomidorów

1,5 szklanki cukru
1/2 szklanki wody
2 kg żółtych dojrzałych pomidorów
sok z jednej cytryny
listki świeżej bazylii ,mięty lub ulubione owoce do podania

Pomidory sparzyć, obrać ze skórek. Pokroić na ćwiartki i usunąć nasiona.
W garnku z grubym dnem gotować przez godzinę /lub dłużej, jeżeli masa jest rzadka/ wodę z cukrem i pomidorami. Od czasu do czasu mieszać.
Jeżeli potrzeba, dodać więcej cukru.
Zdjąć z ognia i wystudzić. Schłodzoną masę przełożyć do kielicha blendera, dodać sok z cytryny i zmiksować.
Przełożyć do pojemnika, w którym sorbet będzie się zamrażał. Zamrażać 60 minut. Wyjąć i wymieszać. Zamrażać kolejne 60 minut i znowu wymieszać. Zamrażać jeszcze 60 minut. Dokładnie wymieszać i zostawić w zamrażarce na noc.
Sorbet podawać ozdobiony ziołami lub ulubionymi owocami.

Pomidorowe zakochanie.
Jest ze mną całe lato. Wypatruję go wszędzie.
Na straganach wyszukuję najpiękniejsze okazy.
Zrywam prosto z krzaka w ogródku Sąsiadki.
Hoduję w doniczkach.
Upajam się zapachem.
Pomidor pachnie słońcem.
U schyłku lata zachłannie gromadzę pomidorowe owoce.
Suszę, przecieram, konserwuję.
Mają mi wystarczyć do następnych zbiorów.
Wszak zimą kosztuję jedynie namiastki prawdziwego owocu.
Kocham pomidora. I każdą jego postać.

 

 

O zielonym groszku z czułością.13! TU i TAM.

Kolory.
Zielony.
Powiadają, że zielony jest kolorem nadziei. I symbolem nowego. Każde nasze spotkanie z Anną-Marią w TU I TAM zawsze budzi nadzieję. Na coś wyjątkowego, innego, nowego. Z nadzieją czekamy na ten moment, gdy możemy nareszcie zobaczyć co zrodziło się w naszych kuchniach. Prawdą jest bowiem, iż “nadzieja przychodzi do człowieka z drugim człowiekiem”.* 
Dziś, ukryta w ziarenkach zielonego groszku, porusza naszą wyobraźnię i pozwala kiełkować kolejnym pomysłom. Co z nich powstało?

Zobaczcie. Z nadzieją zapraszamy na nasze spotkanie z zielonym groszkiem.

* Dante Alighieri

Zielone strączki.Zielone kuleczki.
Zrywane prosto z tyczek.Albo z płotu.
Kiedy kuleczki jeszcze niedojrzałe,zjadane łupiny.W całości.Jakie słodkie!
Kiedy łupiny pęcznieją,zielone kuleczki są już gotowe do chrupania.
Wiercą się w środku i czekają.Na dziecięce rączki i usta.
Dziewczynki siedzą w warzywniaku pod tyczkami z groszkiem.Są ubrane w kolorowe sukienki.
Małymi rączkami zrywają zielone strączki.Łupiny łatwo pękają i zielone kuleczki lekko spadają do ust.
Kiedy dziewczynki napełnią swoje buzie,kuleczki wkładają do słoika.
Zaniosą je do kuchni.Będzie groszek na letni obiad.

Nie zrywam już groszkowych strączków prosto  z tyczek.
A jedna z małych dziewczynek mieszka daleko w świecie.
Ale z czułością wspominam groszkobranie.
I tamten letni czas.I groszek na obiad.
Zielone kuleczki często goszczą w mojej kuchni.Traktuję je bardzo czule.

Mus z zielonego groszku z zielonym sosem

500g zielonego groszku w łupinach
250g śmietany kremówki
pół łyżeczki do kawy agaru
kieliszek białego wina
łyżeczka soku z limonki
sól,biały pieprz
skórka  z limonki

Groszek wyłuskać ze strączków.Opłukać na sicie.Osuszyć.
Gotować na parze 10-15 minut.Wrzucić do pojemnika blendera.Dodać wino,sok z limonki,sól i pieprz.Razem zmiksować.
Śmietanę ubić.Dodać do groszku agar,wymieszać.Dodać śmietanę.Delikatnie wymieszać.Ewentualnie doprawić solą i pieprzem.
Pojemniki wysmarować neutralnym smakowo olejem,np. ryżowym.Nałożyć mus.Przykryć folią i odstawić do lodówki aby masa zastygła.

 Zielony sos

100g groszku ugotowanego na parze
50ml śmietanki
łyżeczka do kawy pasty wasabi
sól

Groszek zmiksować ze śmietanką i wasabi.Doprawić solą.

Mus podawać udekorowany paseczkami skórki limonki,z zielonym sosem i kuleczkami groszku.