Wszystko naraz.A w kuchni klasyka.Galette.

Telefon od Przyjaciółki,że spotkanie prawie gotowe i mam pakować walizkę.
Zaprzyjaźniona Gospodyni dzwoni,że ogórki i jaja do odebrania.
W składziku przy tarasie porzeczki do przerobienia. Na konfitury.
W kuchni kończę chutney z mango i chilli.
Na stole porozkładane książki.Wybieram ,które będę czytać najpierw.
W ogródku kosiarka na środku.Gotowa do koszenia.
Córka właśnie leci z Moskwy do Warszawy.I jakoś mi  nieswojo.
Mam zamiar umyć ogromne okno w mojej kuchni.
Wszystko dzieje się naraz.

Postanawiam to ogarnąć.Robię latte.Siadam na tarasie.
Buduję Plan Działania.Plany nigdy nie były moją mocną stroną.
Może teraz zadziała? Muszę spróbować,kiedy wszystko dzieje się naraz.
I postanawiam zrobić …coś nowego.Genialne.Oderwę się od wszystkiego naraz.
Nowe mnie wybawi.Pomoże opanować chaos.
Nowe tylko z nazwy,bo jednak stawiam na znane stare.
Na klasykę.

Galette z kurkami,kozim serem i tymiankiem

Ciasto:
250g mąki
125g masła schłodzonego
1 łyżeczka drobnej soli
50 ml bardzo zimnej wody

Mąkę wysypać na blat i zrobić wgłębienie.Włożyć tam masło pokrojone w kostkę,sól i jajko.Połączyć wszystkie składniki.Zagniatać  i wlać wodę.Zagnieść razem z ciastem.Wyrobić wszystko na gładką masę.Uformować ciasto w kulę ,zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki.

Farsz z kurek,koziego sera i tymianku:
500g kurek
2 słodkie cebule
sól,pieprz,olej i masło
ser kozi dobrej jakości, raczej twardy
tymianek

Kurki oczyścić.Cebule pokroić w półkrążki.Na rozgrzaną patelnię wlać łyżkę oleju i łyżkę masła.Kiedy tłuszcz będzie gorący,wrzucić kurki.Smażyć na ostrym ogniu kilka minut.Przełożyć do innego naczynia.
Na tej samej patelni rozgrzać następną porcję oleju i masła,wrzucić cebule i dusić na średnim ogniu,aż będą miękkie.Wyłączyć grzanie.Do cebuli dodać kurki.Posolić i popieprzyć.Wymieszać.
Zostawić do przestygnięcia.

Piekarnik nagrzać do temp.190 stopni C.

Ser kozi pokroić w kostkę.Z gałązek tymianku oderwać listki.Dodać do przestygniętych kurek i wymieszać.

Na blachę położyć papier do pieczenia.

Wyjąć ciasto z lodówki i rozwałkować je na grubość 3mm.Przełożyć na papier.Na ciasto wyłożyć farsz,zostawiając kilka cm brzegu.Brzeg zawinąć do wewnątrz.Blachę wstawić do piekarnika i piec 30 minut,aż ciasto się zrumieni.
Podawać gorące.Polewać na talerzu oliwą.U mnie ostra z chilli.

Zastanawiam się,czy Wy często macie wszystko naraz?
U mnie zdarza się to niestety/stety często.
Niestety,bo mam chaos.Stety,bo to mnie dopinguje i jest źródłem twórczych działań.
I tak naprawdę lubię wszystko naraz.

.

Dziwna Swiss Chard Tart Davida Lebovitz’a.

Właśnie jestem w zupełnie innym klimacie, bo w Andaluzji, a to nie świat tej tarty.
Powstała ona przed moim wyjazdem i nie mogę się powstrzymać,żeby podzielić się ciekawym doświadczeniem kulinarnym…
Kiedy tylko zobaczyłam ją na blogu Davida Lebovitz’a,wiedziałam,że muszę ją upiec.

Niesamowite połączenie składników i ciekawość smaku bardzo mnie pociągały.
David Lebovitz pisze,że tarta ,brzmi dziwniej, niż smakuje’.
I w istocie tak jest…
Ciasto:
325g mąki
65g cukru
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
60 ml oliwy
2 duże jajka

Nadzienie:
75 dkg-1 kg szwajcarskiej boćwiny chard*
60g rodzynek
30g orzeszków piniowych
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
30g parmezanu,świeżo startego
100g brązowego cukru trzcinowego
2 duże jajka
2 średnie jabłka do pieczenia
brandy lub wino do rodzynek

Zagnieść ciasto i podzielić na 2 części- większą i mniejszą.
Zawinąć w folię i chłodzić co najmniej przez godzinę./można je zrobić dwa dni wcześniej/.

Umyć botwinę w kilku wodach,aż ostatnia woda będzie zupełnie czysta.
Umieścić botwinę w rondlu z odrobiną wody i szczyptą soli.Gotować ok.15 minut,aż liście będą zupełnie zwiędłe.
Przepłukać liście zimną wodą.Pomaga to zachować kolor.Odcisnąć z wody.
Rozdynki włożyć do rondelka i zalać winem lub brandy.Gotować na wolnym ogniu 1-2 minuty aż wchłoną alkohol.Zostawić do ostygnięcia.
Botwinę włożyć do miski.Grubo posiekać z rodzynki i pinie.Dodać do botwiny.
Wymieszać z cynamonem,parmezanem i cukrem.Potem dodać jaja i wymieszać.

Nagrzać piekarnik do 180 st.C.
Formę z wyjmowanym dnem /23 cm/ wysmarować masłem.
Większy kawałek ciasta rozwałkować między dwoma arkuszami pergaminu.
Wyłożyć ciasto do formy i wylepić boki.
Obrać jabłka i cienko pokroić w plasterki.
Wyłożyć nadzienie z boćwiną i ułożyć na nim jabłka.
Drugi kawałek ciasta rozwałkować i pokryć nim tartę.Palcami zlepić oba brzegi ciasta.
Piec 30-40 minut na złoty kolor.Wyjąc i posypać cukrem pudrem.
Zostawić do ostygnięcia.

*chard to botwina o cierpkim smaku.Ma zielone liście,bez czerwonego żyłkowania.
Zastąpiłam ją zwykłą polską botwiną.Bez trudu można ją kupić w zieleniaku.Odmiany chard w Polsce jeszcze nie spotkałam.

Rodzynki moczyłam w brandy.
Nie kroiłam ich,tylko dodałam do nadzienia w całości.
Piekłam tartę w dwóch mniejszych foremkach.

A jak smakuje Swiss Chard Tarte???
O wiele lepiej,niż brzmi. O wiele…