Ciasto czekoladowo – piernikowe z palonym masłem i domową konfiturą

 

To niezwykle korzenne i delikatnie czekoladowe ciasto na pewno zachwyci miłosników świątecznych deserów. Jest kompilacją kilku przepisów i narodziło się spontanicznie. Idealnie komponuje się z białymi winami deserowymi i ich musującymi odmianami. Ten fantastyczny deser podam po świątecznym obiedzie. Dodatkami będą mocna kawa i herbata. Niech to będzie piękny czas…

 

 

Ciasto czekoladowo-piernikowe z palonym masłem i domową konfiturą

foremka z wyjmowanym dnem 24 x 24 cm

400 g  mąki orkiszowej T550 bio
300 g miodu akacjowego
120 g czekolady 70%
4 łyżeczki proszku do pieczenia bio
2 łyżeczki sody oczyszczonej
200 g masła palonego – jak zrobić palone masło klik!
4 jajka ze wsi
200 ml mleka
60 g domowej przyprawy piernikowej
domowa konfitura śliwkowa do przełożenia ciasta

polewa czekoladowa
250 ml śmietany kremówki
250 g gorzkiej  czekolady 80%

W misce mieszamy suche składniki – mąka, proszek, soda i przyprawa piernikowa.  Masło karmelizujemy w średnim garnku, zdejmujemy z palnika i dodajemy – czekoladę, miód. Mieszamy, aż wszystko się połączy i dodajemy jajka.  Mieszamy łyżką. Teraz do misy miksera przesypujemy suche składniki, dodajemy mokre i miksujemy na jednolitą masę. Piekarnik nagrzewamy do 170 st. C. Formę do pieczenia wykładamy papierem  i przekładamy masę na ciasto. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy  40 – 50 minut do suchego patyczka. Wyjmujemy na kratkę i sudzimy. Bardzo ostrym nożem kroimy ciasto na trzy części, z każdej odkrawamy pasek ciasta i odkładamy. Dwa placki przekładamy konfiturą śliwkową i przykrywamy trzecim plackiem, delikatnie dociskamy. Odkrojone paski ciasta scieramy na tarce lub kruszymy. Wierzch ciasta pokrywamy cieniutką warstwą konfitury i przykrywamy ją szczelnie okruchami ciasta. Delikatnie przyciskamy.
Polewamy polewą czekoladową lub posypujemy cukrem pudrem. Dekorujemy według uznania.

Pierniczki z Kociewa czyli fefernuski kociewskie

 

W latach 60 – tych i 70 – tych rodowita kociewianka Waldburga Jaruszewska, gospodyni księdza proboszcza w Lignowach Szlacheckich, wypiekała przepyszne pierniczki. Swoją recepturę udostępniała znajomym i do dziś wiele rodzin kociewskich szczyci się posiadaniem tego przepisu. Wypiek nazwano piernikiem Gosposia. Kociewianki z ciasta przygotowanego z tego przepisu piekły trzy różne rodzaje piernika: pierniczki wycinane foremkami, piernik przekładany marmoladą oraz fefernuski kociewskie.

Tradycja pieczenia fefernusków kociewskich związana jest z rodzinnym domem i ze świętami Bożego Narodzenia. Ciasto piernikowe, z którego robi się fefernuski, dwa tygodnie przed świętami dojrzewa na strychu. Fefernuski zaraz po upieczeniu są dosyć twarde. Przechowuje się je w szczelnie zamkniętych pojemnikach i po kilku dniach kruszeją i są niezwykle delikatne.

Nazwa fefernuski występuje w publikacji na temat tradycji kuchni kociewskiej  – W kuchni i przy stole pod redakcją Romana Landowskiego. Autor tak o nich pisze: Inksza forma feferkucha zes ździebko inszego ciasta to byli kuszki co sia mianowali «fefernuski», psieczóne na plaskaty blasze.
Dalej autor podaje metodę wyrobu fefernusków: Na wysmarowany tłuszczam i posztrojowany mónko ułożyć paski ciasta, pocióńć na wirfle i wstawić blacha do fest nahajcowanego psieca. Po wyjańciu dać sia jamu łostudzić, polać farinó rozmóncóno wew kapce wody zes białtkam.

Nazwa fefernuski pochodzi z niemieckiego pfeffernusskuchen, gdzie pfeffer znaczy pieprz, pierny, a nuss – orzech, czyli twardy. A więc fefernuski to pierne, twarde ciastka.
30 czerwca 2006 roku fefernuski zostały wpisane przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi na Listę Produktów Tradycyjnych w kategorii Wyroby piekarnicze i cukiernicze.

 

 

Fefernuski kociewskie

Przepis z książki Pory roku na talerzu znanej kociewskiej regionalistki Krystyny Gierszewskiej

750 g mąki pszennej T500
125 g smalcu ( opcjonalnie masła)
250 g miodu
125 g mleka
3 średnie jajka
110 g cukru
1 łyżeczka amoniaku
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka mielonych goździków
1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
¼ pieprzu mielonego

lukier
360 g cukru pudru
6 łyżek soku z cytryny
4,5 łyżek wody

Wymieszaj w misce przesianą mąkę i przyprawy. W garnuszku roztop na małym ogniu cukier, miód, mleko i smalec. Po ich roztopieniu przelej do miski z mąką, od razu mieszając drewnianą kopyścią. Nie przerywając mieszania stopniowo dodawaj po jednym jajku. Na koniec dodaj sodę i amoniak wymieszane w odrobinie wody, całość dobrze wymieszaj.
Przełóż ciasto do pojemnika z przykrywką i odstaw w chłodne miejsce na 1 – 2 tygodni.
Porcjami wyjmuj ciasto. Uformuj z ciasta wałeczek o średnicy 1,5 – 2 cm. Skrobką (jeśli jej nie masz, to zwykłym nożem) pokrój wałek na 2-centymetrowe kawałki (jak małe kopytka). Przełóż kawałki ciasta na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, lub posmarowaną tłuszczem i posypaną mąką. Układając kawałki ciasta zachowaj spore odstępy, gdyż fefernuski ładnie rosną podczas pieczenia i mogą się posklejać – i tak trzeba będzie je piec w 3 – 4 turach.
Rozgrzej piekarnik do temperatury 180 °C, wstaw blachę z fefernuskami i piecz je 19 – 20 minut.
Wyjmij blachę z piekarnika. Przełóż fefernuski na kratkę do ostygnięcia.
Po ostygnięciu fefernusków przygotuj rzadki lukier – w misce dokładnie wymieszaj cukier puder, sok z cytryny i wodę.
Do lukru partiami wkładaj wystudzone ciasteczka. Delikatnie je zamieszaj, aby całe pokryły się lukrem i wyjmuj pojedynczo, aby ociekły z lukru. Ociekające fefernuski układaj na kratce do stygnięcia chleba lub na ruszcie do piekarnika. Warto podstawić jakąś podkładkę (mata silikonowa, papier do pieczenia, a nawet płaskie talerze) na ociekający lukier. Jak już fefernuski ciut podeschną, można tym lukrem, który ociekł, „dosmarować” fefernuski przy użyciu pędzla kuchennego. Fefernuski możesz równierz rozłożyć na stole przykrytym np. papierem do pieczenia, ale trzeba je będzie co jakiś czas poprzewracać, aby równomiernie obsychały.
Gdy już dobrze wyschną, przełóż fefernuski do szczelnych pojemników, w których kruszeją i długo zachowują świeżość i aromat – o ile da się im na to szansę, takie są pyszne.

* Do ciasta dodałam podwójną porcję przypraw korzennych. Ciasto przed pieczeniem przechowywałam na tarasie, ale można też w lodówce. Wtedy będzie wystarczająco twarde i bez problemu można z niego formować wałki i kroić na pojedyncze ciasteczka. Po polukrowaniu muszą dobrze wyschnąć i zaraz trzeba je zamknąć w puszce lub słoju, aby skruszały. Są niezwykle delikatne i aromatyczne.