Pączki z ricottą. Baci di ricotta. I lemon curd. Skąd wziął się pączek?

DSC_0705-001
 

Tłusty Czwartek wywodzi się z tradycji katolickiej. Jest to ostatni czwartek przed Wielkim Postem i dawniej ten dzień był początkiem całego tłustego tygodnia, kiedy głównym zajęciem było objadanie się i zabawa. Chodziło o to, żeby wyszaleć się, najeść i napić przed Wielkim Postem, który kiedyś był obchodzony bardziej rygorystycznie niż dzisiaj.
Skąd wziął się pączek?
Pączki zaczęto podawać w Tłusty Czwartek około XVII wieku, ale początkowo był to rarytas miejski i dworski, na wsi pojawił się z tej okazji około 200 lat później. Ówczesne pączki pieczono z ciasta chlebowego i były nadziewane słoniną, mięsem lub boczkiem. A nawet podawano je ze skwarkami. I zapijano wodką.
Potem pojawiły się słodkie racuchy i pampuchy, i wreszcie słodkie pączki.
Niektóre z nich miały ukryty w cieście migdał lub orzech – kto taki znalazł, mógł cieszyć się szczęściem przez cały rok. W bogatszych domach takie zapustowe pieczywo smażono na głębokim tłuszczu, najczęściej na smalcu, w biedniejszych – smażono na blasze.
Panował przesąd, że ten, kto nie zje w tłusty czwartek ani jednego pączka, będzie skazany na niepowodzenia w ciągu całego roku.
Idealny pączek powinien być pulchny, ale lekko zapadnięty w środku, co świadczy o tym, że ciasto ma dobrą konsystencję. Pączki powinny też mieć jasną obwódkę wokół, dzięki czemu poznamy, że tłuszcz na którym były smażone był świeży.
Obecnie w Polsce w Tłusty Czwartek zjada się ok. 100 milionów pączków. A każdy Polak przeciętnie zje tego dnia 2 i pół pączka.
No to do dzieła!

 

DSC_0704-001
 

 

Dzisiaj u mnie pączki w nieco lżejszym i mniejszym wydaniu. Takie na jeden kęs!

Włoskie pączki z ricottą
Baci di ricotta
około 30 małych pączków

1 szklanka mąki tortowej
150 g ricotty
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia bio
1 torebka cukru z prawdziwą wanilią
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki soli
otarta skórka z cytryny ekologicznej
olej ryżowy do smażenia
cukier puder z cynamonem do posypania

Mąkę, proszek do pieczenia, cukier z wanilią i sól mieszamy w misce. Jajka, ricottę i ekstrakt waniliowy miksujemy na puszystą masę. Dodajemy do mąki razem z otartą skórką z cytryny. Mieszamy, przykrywamy sciereczką i zostawiamy na 30 minut aby ciasto odpoczęło.
Olej rozgrzewamy w garnku. Robimy test z kęsa ciasta. Jeżeli wypłynie, olej jest dostatecznie nagrzany. Dłońmi posmarowanymi olejem wyjmujemy małe porcje ciasta z miski i formujemy małe kulki. Smażymy je na lekko brązowy kolor i wyjmujemy łyżką cedzakową na ręczniki kuchenne aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
Baci posypujemy lekko cukrem pudrem z cynamonem.
Podajemy z domowym lemon curd’em.

Śledź, musztarda i piernik. Instrukcja obsługi świąt

DSC_0488-001
 

Udane święta. Takie chce mieć każdy.
Tylko czy wszystkim się to udaje?
Czy zawsze działa magia Marry Christmas?
Nawet jeżeli nie do końca, mało znam osób, które się do tego przyznają.
Co świąteczną magię zabija?
Moim zdaniem plan świąt maksimum, czyli nieumiejętność zrezygnowania z niektórych przedświątecznych rytuałów. Wszystko poukładane, wysprzątane, umyte, kupione i załatwione?
Dom lśni, prezenty zapakowane, wszystkie zaplanowane dania czekają na podanie?
A domownicy spokojni, uśmiechnięci i szczęśliwi?
Uważam, że tylko niektórym się to udaje.
Ale wiem, że plan maksimum jest możliwy do zrealizowania pod warunkiem, że określę co w świętach jest najważniejsze. I realizuję to od kliku lat.
* Wypisuję w kalendarzu czynności niezbędne do wykonania. I pamiętam, że zawsze jest ‘coś za coś’.
* Pomysły na prezenty zbieram pół roku wcześniej. Kiedy mam dylemat, przywołuję powiedzenie mojej babci, że najbardziej pamiętamy te, które były spełnieniem naszych marzeń, często niepraktyczne i szalone.
* Uzmysławiam sobie, że święta są dla duszy i dla ciała. Celebruję je więc, cieszę się każdą chwilą z bliskimi, jestem dla siebie dobra, czerpiąc z każdego świątecznego dnia to co miłe i przyjemne. I cieszę się drobiazgami.
* Uciekam od ‘zmory świąt’, czyli życzeń przepisywanych z internetu i koszmarnych wierszyków wysyłanych SMS-em. Takie nie mają dla mnie żadnej wartości. Życzenia muszą być indywidualne i dla każdego inne.
* Ilość jedzenia, które przygotowuję jest wystarczająca i nie robię poświątecznych zapasów. Nie marnuję!
* Nie spędzamy całego świątecznego czasu na siedzeniu przy stole i na składaniu wizyt.
Zawsze wybieramy się na wycieczkę za miasto, na spacer po lesie lub do parku.
Każdy ma prawo do czasu tylko dla siebie, ale staramy się też obejrzeć razem film lub zagrać w scrabble.
I dużo rozmawiamy, planujemy wspólne wyjazdy, wyjścia do teatru, mówimy o swoich marzeniach, lękach i stresie.
Dajemy sobie więcej bliskości niż zwykle. Lubimy rodzinny świąteczny gwar, ale z umiarem.
A tak naprawdę najważniejszym świętem jest u nas Wigilia.
Magia ? Tak! ale pod warunkiem, że trzymam się ‘instrukcji obsługi świąt’.

 

DSC_0483-001
 

Śledzie w sosie musztardowym z piernikiem
500 g mięsistych płatów śledziowych
500 ml mleka

Śledzie płuczę i zalewam mlekiem. Odstawiam na kilka godzin do wymoczenia: 3-4 w zależności od stopnia ich zasolenia. Następnie płuczę pod wodą i zostawiam do odsączenia na sicie. Kroję je na małe kawałki.

Sos musztardowy z piernikiem
2 łyżki musztardy Dijon
1 łyżka musztardy francuskiej na białym winie
2 łyżki domowego majonezu
1 łyżka miodu wrzosowego
2 pierniczki upieczone na święta, bez lukru
1 szalotka
skórka otarta z połowy cytryny
szczypta soli i pieprz do smaku

W naczyniu mieszam musztardę, majonez, skórkę cytrynową i miód. Pierniki ścieram na tarce, a szalotkę siekam. Łączę z musztardą i majonezem. Doprawiam solą i pieprzem.
Sos powinien być wyrazisty, ale nie zdominowany przez musztardę, z wyraźną piernikową nutą.
Do sosu wkładam pokrojone śledzie, mieszam i przekładam do słoika. Odstawiam na noc do lodówki.