Dziki czosnek, makaron, sos . Fettuccine Alfredo czyli wytworna prostota!

 

Alfredo di Lelio, kucharz i właściciel restauracji Alfredo na Via della Scrofa w Rzymie w 1914 roku zrobił pyszne danie dla swojej żony, która będąc w ciąży miała problem z nudnościami. Okazało się ono tak dobre, że szybko wprowadził je do menu w swojej restauracji. Wkrótce zostało ono odkryte i wypromowane przez hollywoodzką parę Mary Pickford i Douglasa Fairbanksa podczas ich podróży poślubnej do Rzymu pod nazwą Fettuccine Alfredo. Za to danie Alfredo di Lelio otrzymał od pary aktorów złote sztućce – łyżkę i widelec z wygrawerowanym napisem „dla króla makaronu Alfredo”. Wtedy to restauracja Alfredo stała się ulubionym miejscem zarówno amerykańskich gwiazd lat dwudziestych, jak i innych bywalców Roman Dolce Vita, którzy przyczynili się do sukcesu dania za granicą. W 1950 roku syn Alfredo otworzył kolejną restaurację – „The Real Alfredo” na Piazza Augusto Imperatore 30, gdzie Fettuccine Alfredo nadal podaje się według oryginalnej receptury, przekazywanej z ojca na syna.
Fettuccine Alfredo składa się z makaronu fettuccine, parmezanu i masła. Istnieje wiele różnych kombinacji i wariacji tego przepisu. Do podstawowych składników można dodać brokuły, śmietanę, czosnek, pietruszkę, kurczaka, krewetki, szparagi, trufle…
Moje danie wzbogaciłam dzikim czosnkiem, dodając go do makaronu. Jest pysznie i prosto, a jednocześnie wytwornie!

 

 

Fettuccine Alfredo z dzikim czosnkiem

fettuccine
200 g mąki 00
2 szczęśliwe jaja + żółtko
pęczek dzikiego czosnku – posiekany
semolina do posypania blatu

Mąkę przesiewamy do miski i dodajemy jajka. Zagniatamy rękami, aż do uzyskania jednorodnego ciasta, a następnie przenosimy je na blat posypany semoliną i dodajemy czosnek. Delikatnie wgniatamy go w ciasto. Jeśli ciasto będzie wydawać się zbyt miękkie, można dodać trochę więcej mąki, jeśli okaże suche można dodać odrobinę wody.
Gdy ciasto jest gładkie i elastyczne formujemy je w kulę, owijamy w folię spożywczą i zostawiamy w temperaturze pokojowej na 30 minut. Blat znowu posypujemy semoliną i dzielimy ciasto na pół. Jedną część wałkujemy na grubość kilku milimetrów, a drugą trzymamy owiniętą w folię, aby nie wysychało. Rozwałkowane płaty ciasta zostawiamy aby chwilę przeschły. Zwijamy delikatnie i kroimy na szerokość 4 mm. Gotujemy al dente w osolonym wrzątku.

sos
80 g masła
80 g startego Parmigiano reggiano
sól i czarny pieprz do smaku

Na patelni topimy masło, dodajemy łyżkę wody z gotowania makaronu. Szybko mieszamy i wyłączamy grzanie. Dodajemy starty ser, sól i sporo pieprzu. Mieszamy sos ponownie, aż stanie się jednolity. Dodajemy odsączony makaron, mieszamy z sosem i natychmiast podajemy.

Adresy restauracji:
* Ristorante Alfredo alla Scrofa – klik!
*Il Vero Alfredo Imperatore delle fettuccine – klik!

Tofu bánh mì z warzywami i majonezem Sriracha. Ciągle w podróży!

 

Ciągle gdzieś podróżujesz… – powiedziała Koleżanka przez telefon.
No tak, bo podróż, niezależnie daleka czy bliska daje wolność, radość i szczęście. Wzbogaca i uczy.
Każde miejsce ma swój kolor, zapach i smak. Staram się je odkryć i poczuć. Znaleźć wspólny język z otoczeniem i ludźmi, których tam spotkam. Zrozumieć dlaczego żyją właśnie tak. A przede wszystkim poznać to co jedzą.
Każda moja podróż sprowadza się do odkrywania jedzenia i poszukiwania nowych smaków.
Może to być łąka pod miastem, stragan na targu, karczma lub restauracja. Blisko lub daleko.
Zawsze jestem gotowa do drogi i mogę natychmiast zapakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyć w podróż.
Im mam ze sobą mniej, tym bardziej otwieram się na nowe miejsce. Muszę bowiem poszukać na nowo bliskich mi rzeczy, oswoić je i nazwać. Wsmakować się w klimat i jedzenie.
Bo jedzenie jest po pierwsze przyjemnością. Po drugie wiele mówi o miejscu i ludziach. Po trzecie wspólne dzielenie się posiłkiem buduje bliskość. A wszystko to daje szczęście.
Warto być ciągle w podróży!

 

 

bułki bánh mì
250 g mąki pszennej typ 550
250 g mąki ryżowej
200 ml letniego mleka
100 ml letniej wody
25 g drobnego cukru
25 g masła w temperaturze pokojowej
8 g soli
5 g suszonych lub 10 g świeżych drożdży

ziarna sezamu do posypania

W misce mieszamy ciepłą wodę i drożdże. Odstawiamy na 5 minut. Dodajemy pozostałe składniki i miksujemy przez 10 minut do uzyskania gładkiego i elastycznego ciasta. Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy ciasto do wyrośnięcia na 1 godzinę. Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na 10 części. Formujemy każdy kawałek ciasta w podłużną bułkę – jak do hot dogów. Układamy je w 5 cm odstępach na dużej blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy bułki do ponownego wyrastania na ok. godzinę. Smarujemy je olejem i posypujemy ziarnami sezamu i zostawiamy do wyrośnięcia na jeszcze pół godziny.
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni C. Pieczemy bułki do zrumienienia wierzchu przez ok. 15 minut.

 

 

marynowane tofu
200 g naturalnego tofu
2 łyżki sosu rybnego
2 łyżeczki miodu
1 łyżeczka chilli
1 łyżeczka soku z limonki
1 łyżeczka oleju sezamowego

marynowana marchewka
1 marchewka
1 łyżeczka nasion kolendry
100 ml wody
50 ml octu ryżowego
4 łyżeczki cukru pudru
1/2 łyżeczki soli

majonez sriracha
200 ml domowego majonezu
2 łyżki sosu Sriracha

dodatkowo:
1 pak choy
listki buraka
3 łyżki sezamu bio

tofu
Tofu kroimy w plastry. Składniki marynaty mieszamy w pojemniku i przekładamy tofu. Dokładnie otaczamy tofu marynatą i zostawiamy na godzinę.

marchewka
Marchewkę obieramy i obieraczką tniemy na wstążki. W garnku podgrzewamy wodę z octem, cukrem oraz solą.
Zalewę przelewamy do słoika z nasionami kolendry i dodajemy wstążki marchewki.
Zamykamy słoik i odstawiamy do marynowania na 30 minut (najlepiej na całą noc).

majonez Sriracha
Majonez łączymy z sosem Sriracha dokładnie mieszamy.Przekładamy do zamkniętego słoika.

Tofu bánh mì
Świeże bułki przekrawamy wzdłuż, smarujemy obie strony majonezem Sriracha, układamy liście pak choy,tofu, marchewkę, posypujemy listkami buraka i sezamem. Podajemy natychmiast.

Polecam też bánh mì z jajkiem – klik!