Tak jak nie darzę sympatią przetworów z octem, to te śliwki uwielbiam, kocham, przepadam za nimi.
Przepis jest bardzo stary, podobno ma 100 lat, ale nie wiem gdzie jest jego źródło. Te śliwki robiła moja prababcia, babcia i receptura przetrwała u mnie do dziś. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym ich nie zrobić i w tym roku, więc oto są. Do czego pasują śliwki w occie? Do pasztetów, pieczonych mięs, wędlin, serów. A jeżeli coś w słoiku zostanie, wyjadam je bez niczego…Syrop przydaje się jako dodatek do sosów, podlewam nim pieczone mięso i dodaję do bigosu.
Śliwki w occie
5 kg śliwek węgierek – śliwki muszą być twarde, niedojrzałe z charakterstycznym dla węgierek nalotem
2,5 kg cukru
250 ml octu 10%
4 goździki
1 laska cynamonu
Do dużego garnka wkładamy umyte i osuszone śliwki. Do drugiego garnka wlewamy ocet, wsypujemy cukier, dodajemy goździki, laskę cynamonu i wlewamy niewielką ilość wody. Gotujemy na małym ogniu i mieszamy od czasu do czasu, aż cukier się rozpuści a syrop zagotuje. Goracym syropem zalewamy śliwki i odstawiamy na 12 godzin. Po tym czasie zlewamy syrop, zagotowujemy go i gorącym znowu zalewamy śliwki. Odstawiamy na 12 godzin i powtarzamy wszystko jeszcze trzeci raz. Po 12 godzinach znowu odcedzamy sliwki, zagotowujemy syrop i dodajemy do gracego śliwki – gotujemy razem 5 minut. Śliwki przekładamy do wyparzonych słoików razem z syropem, zakrecamy i zostawiamy do ostygnięcia. Można je teraz schować do spiżarni.