Upał na wsi.Azjatycka dorada jak kulą w płot.I o moim czytaniu

Upały wypędzają nas z miasta.
Kiedy zbliża się weekend przenosimy się do domu na wsi.
J.pakuje pełną walizkę swoich  ,niezbędnych ‘rzeczy.
Mam wrażenie,że planuje zostać tam przynajmniej miesiąc…
Ja muszę spakować siebie, psy i jedzenie.
Upał na wsi znosi się łagodniej.
Do upałów podchodzi się spokojniej.
Tak samo jak do innych pogodowych zjawisk.
Rzec mogę,że z godnością.
Upał musi być.
Upał minie.
Upał jest potrzebny na sianokosy i żniwa.
W czasie upałów szybciej kwasi się mleko,robi ser i kiszą się ogórki.
Pod kasztanem stawiamy nasz wielki stół.
To na nim rozegra się weekendowa historia.
Będziemy przy nim jeść.
Pić kawę.
Czytać i pisać.
Rozmawiać.
Grać w scrable.
Wieczorem postawimy lampę na stole.
Będziemy pić wino i snuć opowieści.

W wiejskich okolicznościach przyrody przygotowałam azjatycką doradę.
Ciągnęłam ją z miasta w przenośnej lodówce.
Miałam niewypowiedzianą na nią ochotę.
A na wsi dorady nikt nie kupi.
J. uprzejmie zauważył,że w wiejskim otoczeniu jest jak kulą w płot.
Ale zjedliśmy ją z wielką przyjemnością przy naszym wielkim stole .
W upał.

Azjatycka dorada

po jednej rybie na osobę

pół szklanki sosu rybnego
2 limonki – z jednej sok, z drugiej plastry
2 -3 siekane papryczki chilli
pół łyżeczki brązowego cukru
kawałek siekanego korzenia imbiru
dymka
kolendra
oliwa EV

Doradę sprawić,naciąć w poprzek.
Nacięcia i środek ryby wypełnić imbirem,plastrami limonki i posiekaną kolendrą.
Rybę posolić i polać oliwą.
Piec 20 minut na papierze do pieczenia w temp. 180-200 st.C.

Sos
wymieszać sos rybny,cukier,sok z limonki i papryczki chilli.

Rybę przełożyć na talerz.Posypać kolendrą i dymką.
Podawać z sosem rybnym i ćwiartkami limonki.

*przepis na azjatycką rybę z moimi zmianami Mucha Ihnatowicz

Kachna zaprosiła mnie do zabawy o czytaniu.
Nie mogłam Kachnie odmówić,bo czytanie to dla mnie rzecz arcyważna.
Nie podaję zabawy dalej mając nadzieję,że Kachna mi to wspaniałomyślnie wybaczy…

W jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Czytam o każdej porze, w każdej wolnej chwili i w każdym miejscu.

 W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Najchętniej w pół horyzontalnej,ale nie gardzę żadną inną.

Jakie książki czytasz?
Wymieniam w kolejności – ciekawe biografie,literaturę klasyczną, beletrystykę,kucharskie,podróżnicze, poezję.

Jaką książkę ostatnio kupiłaś – otrzymałaś?
Kupiłam Paryż na widelcu S.Clarke’a. Dostałam Trzy żywoty świętych E.Mendozy.

Co czytasz obecnie?
 Pamiątkowe rupiecie.Biografia Wisławy Szymborskiej, J.Szczęsnej i A.Bikont.

 Używasz zakładek czy zaginasz rogi?
Nigdy nie zginam rogów.Co za barbarzyństwo! Tylko zakładki.

 E-book czy audiobook?
Brrrr…Wspaniały papierowy egzemplarz z zapachem papieru i druku.

Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Alicja w krainie czarów, Dzieci z Bullerbyn, Klechdy sezamowe.

Które książki zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę? /max. 3. tytuły/
Sto lat samotności Marqueza, Wystarczy W.Szymborskiej i Alicja w krainie czarów.

 Pięknego tygodnia Kochani!

Ostrygi. Afrodyzjaki na talerzu? Powarsztatowe inspiracje.

 

Czy jedząc marchewkę, szparagi lub awokado zastanawialiście się kiedykolwiek, że mogą to być  produkty silnie działające na Wasze libido?
Albo ostrygi i czekolada. Od wieków uznawane za pokarmy podniecające.
Czy kiedykolwiek wybieraliście składniki dań tak, aby wzrósł poziom Waszego pobudzenia?
Przyznam, że ja nigdy… Może to błąd i powinnam coś nadrobić?
Te myśli chodzą mi po głowie od czasu, kiedy wróciłam z warsztatów w Makro pod tytułem
Afrodyzjaki.
Nasi ulubieni szefowie kuchni pp.Grzegorz Kazubski i Piotr Kraśkiewicz co chwila informowali nas, jakie mikroelementy podnoszące libido zawierają poszczególne składniki, które wykorzystywaliśmy do przygotowania potraw. Są to między innymi cynk, selen, witamina E, potas, fosfor…
Zatem uwaga!

 

 

Już samo jedzenie ostryg daje zmysłom najczystszą przyjemność. Nie sposób wyobrazić sobie bez nich historii afrodyzjaków.
Zawierają cenny jod,fosfor i cynk; medycyna także przypisuje ostrygom działanie pobudzające.

Na warsztatach zauważyłam, że ostrygi są mało popularne, a dla niektórych nawet niezjadliwe.
Myślę, że pierwsze spotkanie z tymi skorupiakami może rodzić dystans. Jednak drugi, trzeci i kolejny raz będzie coraz smaczniejszy.
Dla mnie nie ma nic bardziej pysznego, niż świeże ostrygi, pokropione cytryną i popijane dobrym białym winem.
Tym razem podaję zapiekane. Dedykuję je wszystkim, którzy na żywe ostrygi nie są jeszcze gotowi.

 

 

Ostrygi z porami i szafranem

po dwie świeże ostrygi na osobę
1 szalotka
mały por sałatkowy – biała część
2 łyżki masła
szczypta szafranu
2 łyżki winiaku luksusowego
50 ml wytrawnego białego wina
50 ml śmietany kremówki
sól i świeżo zmielony biały pieprz

Ostrygi dokładnie oczyścić szczoteczką pod bieżącą wodą.
następnie każdą mocno chwycić ręką ,wypukłą stroną do dołu. Nóż do ostryg włożyć między dwie połówki muszli,przesuwając go wzdłuż krawędzi i odciąć górną połowę muszli.
Należy uważać, aby z muszli nie wylała się woda.
Wyjąć ostrygi z muszli, wodę zebrać i przelać przez gęste sitko.
Zagotować ją i na 5 sekund włożyć do niej ostrygi.Wyjąć i trzymać w cieple, wodę odstawić.
Dolne połówki muszli dokładnie oczyścić, osuszyć i ułożyć na półmisku.

Por oczyścić,przekroić na pół.Dokładnie umyć i pokroić w paski. Szalotkę obrać i pokroić w kostkę. Lekko podsmażyć na maśle. Dodać pory i razem podsmażyć. Uważać aby nic się nie przypaliło.
Dodać szafran, zalać winem i winiakiem, zagotować. Wlać wodę z ostryg i śmietanę. Trzymać na niewielkim ogniu tak długo,aż sos będzie gęsty. Doprawić solą i pieprzem.
Ciepłe ostrygi włożyć do muszli. Każdą polać sosem. Natychmiast podawać.

 

Cytat i przepis  z moimi zmianami pochodzą z książki  Rozkosze podniebienia według Casanovy, Georg A. Weth. Książkę gorąco polecam.To wspaniała podróż kulinarna w czasy Casanovy.

 

 

Ostrygi zapiekane z parmezanem i lubczykiem

po dwie świeże ostrygi na osobę
łyżka pokrojonego lubczyku lub natki pietruszki
mały ząbek czosnku
łyżka masła
łyżka winiaku luksusowego
łyżka świeżo tartego parmezanu
cytryna
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 st.C.
Muszle ostryg dokładnie wyszorować.
Masło rozgrzać, zeszklić pokrojony drobno czosnek z winiakiem,dodać listki lubczyku lub natkę i zdjąć z ognia.
Otworzyć ostrygi i odciąć je od muszli.Zostawić je na połówkach muszli,skropić sokiem z połowy cytryny i polać sosem.
Zapiekać pół minuty.Ewentualnie doprawić solą i białym pieprzem.

Przepis jest moją ,wariacją’ na temat zapiekanych skorupiaków.

 

 

Do ostryg wino jest konieczne. Jakie?
Chablis, Muscat, Auslese, Chardonnay, Sauvignon Blanc, Cava.
No i przede wszystkim szampan. Szampan prawdziwy.
Smakujcie!