Namiętnie piekę brioszki, duże i małe. Mam taką fanaberię nieokiełznaną… Z premedytacją zostawiam kawałek na potem, aby przygotować rozkoszne botocki i dać brioszce nowe życie. Najczęściej robię rozpustne śniadanie i bostocki ociekają wszelakim dobrem, jakie wyszperam z domowej spiżarni.
Dzisiaj serwowałam je z pistacjowym kremem i pomarańczami. Pławiły się w morzu kawy.
Bostocki z pomarańczami i kremem pistacjowym
syrop pomarańczowy
100 ml soku z pomarańczy
100 g drobnego cukru
100 ml wody
słoik kremu pistacjowego
kromki brioszki ( może być drożdżowe ciasto, chałka, babka)
1 pomarańcza
płatki migdałów
cukier puder z wanilią
Do małego garnka wlej sok pomarańczowy, wodę i dodaj cukier. Podgrzewaj mieszając, aż cukier się rozpuści – 5 minut. Zestaw z ognia i odstaw do ostudzenia.
Obierz pomarańczę ze skórki i albedo, pokrój w plastry. Piekarnik nagrzej do 200 st. C. Blachę do pieczenia wyłóż papierem. Każdą kromkę drożdżówki umocz z obu stron w syropie, nałóż krem pistacjowy i plaster pomarańczy, posyp migdałowymi płatkami. Zapiekaj ok. 20 minut albo dłużej. Posyp cukrem pudrem i rozkoszuj się!
Nie zapomnij zaparzyć aromatycznej kawy.