Sushi party i wróżba z chińskiego ciasteczka.

Sushi.
Dokładnie znaczy ,coś kwaśnego’.
Najważniejszą rzeczą w sushi jest ryż,który zakwasza się mieszanką tezu.Tezu to ocet ryżowy i cukier.
 W sushi technika gotowania,schładzania i mieszania ryżu z tezu jest najpilniej strzeżoną tajemnicą japońskich mistrzów.Bo ryż tu jest gwiazdą.
A surowe ryby i owoce morza muszą być najlepszego gatunku i jak najbardziej świeże.
Dlatego prawdziwe sushi przygotowuje się tuż przed podaniem.
Kiedyś usłyszałam taką rozmowę dwóch osób:
– Sushi,wielkie mi coś!
-Jasne.trochę ryżu i surowej ryby!
Nic bardziej mylnego.Sushi to duża wiedza,umiejętności i filozofia.

Na to sushi party czekaliśmy niecierpliwie.
Aga i Piotr najpierw odbyli profesjonalny kurs sushi w Akademii Kurta Schellera.
Byli pod wrażeniem.Nauczyli się wiele.Poznali nieco  filozofię sushi.I cały czas doskonalą swój warsztat.
My byliśmy pod wrażeniem Ich umiejętności.

Za sushi nie szaleję.Sushi po prostu lubię.
Nie zjem sushi z box’ów,które leżą w ladach chłodniczych każdego sklepu.Nie zjem sushi w każdym sushi barze,bo najczęściej głównym składnikiem jest tam ryż, a surowa ryba nie powinna leżeć nie wiadomo ile godzin.Jadam sushi w sprawdzonych miejscach.
A najchętniej znowu bym zjadła u Agi i Piotra.W naszym Rodzinnym Klubie Obiadowym.

Sushi nie może obyć się bez obowiązkowych dodatków: marynowanego imbiru i chrzanu wasabi.
No i kieliszeczka sake! My oprócz sake piliśmy też wino.
Na deser jedliśmy chińskie ciasteczka z wróżbą w środku i popijaliśmy białą jaśminową herbatę.
Oto moja wróżba.

 Jakie są Wasze ,spotkania’ z sushi?

Bienvenido e Andalucia! I dlaczego tam wracam.

Na myśl o podróży tam doznaję niezwykłych emocji.Myślę,czy coś się zmieniło od ostatniej mojej bytności?Czy kwitną ulubione rośliny i czy drzewka pomarańczowe są znów pełne gorzkich pomarańczy?Czy w znanej bodedze pracuje ten miły kelner i czy w hotelu dostanę ten sam pokój?
Mam swoje miejsca,ścieżki i nieznane jeszcze szlaki .W Andaluzji. Krainie,która jest kolebką flamenco,corridy i hiszpańskiej tradycji.

Każdego roku postanawiamy,że wybierzemy się do Katalonii albo Galicii.I rezerwujemy bilety lotnicze do Barcelony.Niedługo przed wylotem dostajemy wiadomość e-mailową,że zmieniono godziny i termin lotu,że muszą przebukować lub musimy lecieć z innego miasta.A ja chcę już,teraz,bo zaplanowałam i nie mogę się doczekać.I …lecę do Andaluzji!

Jak zawsze, ja i J podróżując ,odwiedzamy kilka miejsc.Uwielbiamy niespieszne przemieszczanie się z miasta do miasta.Wtapiamy się w klimat i zwyczaje.Celebrujemy posiłki, wyszukując najlepsze kulinarne miejsca.
Dzień zaczynamy od kawy i lekkiej przekąski – tost z oliwą,szynką iberico,serem manchego i pomidorową salsą. Czasami są to jedynie churros con chocolate.
 Potem czas na tapas.I tu mamy cały wachlarz możliwości,bo w Hiszpanii formę tapas  może mieć każde danie.Popijamy winem,najczęściej białym.
Potem sjesta,która w Andaluzji jest święta i można zawieść się,bo do wieczora zamknięta jest większość restauracji i bodeg.Można posilić się jedynie w niektórych barach serwujących przekąski.
Wieczór to feeria jedzenia,zabawy i fiesty.Hiszpanie w każdym wieku ,od niemowlaka do staruszka wychodzą z domu i spędzają czas do późnej nocy w ulubionych miejscach.Spotykają się rodzinnie i towarzysko przy jedzeniu.To najcudowniejsza pora dnia.Żadne troski nie mogą zakłócić tego niezwykłego czasu. Czerwone wino wypija się w dużych ilościach.

W Hiszpanii zostawiłam całe moje serce.Uwielbiam tamtejszych ludzi, tak radosnych,życzliwych. Celebrujących każdy dzień.Zakochanych w swojej kuchni,winie Rioja i tradycji.
Chce mi się śpiewać i tańczyć flamenco. I nawet corrida nie jest niczym nagannym.Po prostu elementem wiekowej tradycji.
W Hiszpanii lepiej mówię po hiszpańsku.Poznaję nowe słowa i pojęcia zupełnie naturalnie.Wszystko wydaje się językowo proste i nie mam dylematów gramatycznych ani składniowych.Magia!

Czy ktoś z Was spróbuje odczytać,jakie miasta odwiedziłam? Ci,którzy wiedzą,gdzie byłam proszę nie podpowiadać!
 Bienvenido e Andalucia!