Postanowiłam wyciszyć się przedświątecznie.
Zresetować gonitwę myśli.
Ograniczyć kontakty mailowe,telefoniczne,facebookowe…
Przez jeden dzień.
Wyczytałam w jakimś czasopiśmie opinię amerykańskich psychiatrów:
,Jeżeli nie jesteś związana z biznesem kulinarnym, a non stop wrzucasz zdjęcia swoich posiłków, to prawdopodobnie jesteś osobą zaburzoną’.
Nie jestem związana z biznesem kulinarnym,a zdjęcia swoich posiłków umieszczam co dwa-trzy dni.
Może to dobra droga do zaburzenia…
Ale co z tymi,którzy pokazują każdą chwilę swojego kulinarnego życia?
W ramach wyciszenia piekłam speculoos.
Zadzwoniła J.
– Co robisz?
– Piekę ciastka.
– Będą na blogu?
– Nie.
– A na Fb?
– Nie wiem…
– Jak to?! To skąd się dowiem jak je upiec?
– Przyjedź do mnie.
– Nie mam czasu! A zresztą od czego jest sieć?
– Przez ciebie spaliła mi się porcja ciastek!
– To nic.Węgiel jest zdrowy.
Piekłam speculoosy i myślałam,że tylko ten czas mam dla siebie.
Myśli nie wyciszone biegały mi po głowie: sieć zamiast spotkania?
A ciastka będą na blogu…
Speculoos
250 g mąki pszennej T550
100 g cukru muscovado
150 g masła
1 łyżka gryczanego miodu
1 łyżka francuskiej przyprawy Quatre Epices lub mielony imbir,cynamon, gałka muszkatołowa i goździki
1/2 łyżeczki sody spożywczej
2 łyżki mleka
Na blacie wymieszałam łopatką makę,przyprawę,cukier i sodę.
Dodałam miód,mleko i zimne masło pokrojone w kostkę.
Zagniotłam ciasto,zawinęłam je w folię i zostawiłam na noc w lodówce.
Rozwałkowywałam po kawałku ciasta i wykrawałam speculoosy.
Pikełam je partiami w 170 st. C 10 minut.
Speculoos dodaję do 7 Festiwalu Pierników Majanki.