Pączki doskonałe z różą. Kuchnia warszawska

 

Pączkowe szaleństwo już jutro!
A koniec karnawału tuż tuż…Ale nic nie może wiecznie trwać. Nawet karnawał musi się kiedyś skończyć, choć nie miałabym nic przeciwko temu, żeby trwał i trwał. Tak! Dałabym sobie pretekst do smażenia pączków i faworków.
Ale jak mówi J. – przecież Twój karnawał nie musi się skończyć… Co otwiera mi  furtkę  do kolejnego pączkowania i faworkowania.
Na tłusty czwartek wybrałam przepis vintage. Szczególny. Te pączki zawsze jedliśmy u Cioci Anieli. Ciocia hołdowała kuchni warszawskiej i nawet książkę, z której receptura pochodzi, odziedziczyłam po Niej. Dała mi ją, kiedy już sama pączków i innych rzeczy nie mogła robić…
Pączki tak jak w nazwie są doskonałe. J. mówi, że to najlepsze pączki w jego życiu!

 

 

Pączki doskonałe

przepis z książki Kuchnia warszawska. Wydawnictwo Przemysłu lekkiego  i spożywczego Warszawa 1961
1 kg mąki
2 szklanki mleka
5 dkg drożdży
20 żółtek
20 dkg masła
220 g cukru
1 kieliszek araku – dodałam spirytus
1/4 kg marmolady – dałam konfiturę z płatkami róży
1 kg smalcu

lukier
1/2 kg cukru pudru
1 szklanka wody
cytryna

suszone płatki róży do posypania

Mąkę rozczynić mlekiem i drożdżami, gdy ciasto się ruszy wlać żółtka ubite z cukrem, masło stopione, arak. Wyrabiać przez godzinę (od należytego wyrobienia zleży dobroć pączków) i zostawić aby podrosło.
Wyłożyć ciasto na stolnicę, rozwałkować, wykrawać szklaneczką krążki, nakładać je konfiturą, zacisnąć dobrze brzegi i pozostawić do wyrośnięcia. Smażyć na gorącym smalcu, kładąc wyrośniętą stroną. Po usmażeniu polukrować.

Lukier
Cukier zalać wodą, dodać sok z cytryny i ugotować. Czy syrop jest ugotowany, próbować w następujący sposób: wziąć na łyżeczkę trochę syropu, zamoczyć w zimnej wodzie i jeżeli da się z niego zrobić kulka, to syrop jest dobry. Zestawić wówczas z ognia i mieszać drewnianą łopatką aż zbieleje.

* Moje uwagi do przepisu
– najpierw zrobiłam rozczyn z 1 łyżki mąki, cukru i mleka. Utarłam razem z drożdżami i odstawiłam na 15 minut.
Dalej postępowałam jak w przepisie.
– ciasto wyrabiałam mikserem, aż odchodziło od misy. Potem jeszcze ugniatałam ręcznie 15 minut
– temperatura smalcu powinna wynosić ok. 180 st. C
– na lukier posypałam suszone płatki róży

 

Pączki Basi. Rozmowa o zimie…

 

 

Pięcioletni S. zapytał mnie wczoraj – Po co właściwie jest zima?
Najpierw zaczęłam – bo przyroda odpoczywa, bo dzieci lubią śnieg, bo bociany lecą na wakacje…
S. na to – Ale nie wszędzie jest zima. I to znaczy, że tam nic nie odpoczywa?
Spróbowałam geograficzne, że tam jest cieplejsza strefa klimatyczna.
I dlatego nie mają smogu? – ciągnął dalej…
No tak, bo mniej muszą palić w piecach.
Ale palą ogniska. Jak byłem z Rodzicami na wakacjach to widziałem!
Ognisko pali się sporadycznie, a w piecu trzeba całą zimę.
Ale mają też zimę, bo jedziemy na narty do Włoch!
– Jedziecie w Alpy, a tam jest zima.
To oni mają i zimę i lato, a my albo zimę albo lato?
Tak można to ująć.
To ja wolę tam mieszkać, bo u nas jest zima a nie ma śniegu.
Śnieg jest w górach. Podobno, bo sama nie widziałam.
To lepiej jedź z nami do tych Włoch!

 

 

Bardzo polecam ten przepis na pączki mojej przyjaciółki Basi. Robi się je szybko, a pączki są puszyste i mięciutkie. No i błyskawicznie znikają!

Pączki Basi
1 kg mąki tortowej
1 cukier z prawdziwą wanilią
1/2 szklanki cukru pudru
5 jajek
1 kostka masła
1/2 l letniego mleka
100 g świeżych drożdży
1 kieliszek spirytusu

konfitura z gorzkich pomarańczy do nadziania
smalec do smażenia

lukier
10 łyżek cukru pudru
5 łyżek soku z cytryny

Cukier i sok dokładnie połączyć za pomocą ręcznej trzepaczki.

Masło roztopić i wystudzić. Mąkę przesiać do miski. Dodać wszystkie składniki ciasta (oprócz spirytusu) i wyrabiać, aż ciasto będzie odchodzić od misy – 20 minut. Przykryć ściereczką i wstawić do lodówki na 15 minut. Wyjąć, wlać spirytus i wyrobić. W ręku formować pączki i odkładać je na podsypany mąką blat. Smalec rozgrzać i smażyć pączki partiami z obu stron. Wykładać na półmisek wyłożony papierem kuchennym do odsączenia. Polukrować.

A może pączki z batatów? – klik!