E. wpadła do mnie będąc w Warszawie przejazdem. Umówiłyśmy się na wspólne pączkowanie. Najpierw zjadłyśmy lunch na mieście i wprawiłyśmy się w dobry humor.
Środa przed tłustym czwartkiem też jest dobrym dniem, aby posiedzieć razem w kuchni przy kawie i kobiecych rozmowach. Pocelebrować akt powstawania pączków niezwyczajnych, jak powiedziała E.
Bo pączki robię raz w roku, ale muszą być wyjątkowe. Sięgam po ciekawe składniki, domową konfiturę i dobre chęci. Dobre towarzystwo jest również bezcenne.
Czas mija przyjemnie i wesoło, ciasto rośnie jak szalone, konfitura prawie sama wyjada się ze słoika…
A w kieliszku mieni się purpurą zacny Zinfandel. Małe chwile szczęścia bez wątpienia będą zapamiętane.
Przecież tłusty czwartek może też być we środę albo w piątek! Nie żałujmy sobie przyjemności.
E. powiedziała, że mamy przed sobą jeszcze tak wiele… Spotkań, rozmów, kieliszków wina, śmiechu i wspólnych obiadów na mieście. No i wspólnego pączkowania!
Pączki z pieczonymi batatami i wiśniową konfiturą
Z podanych niżej składników wyszło ok. 60 małych pączków. Lubimy pączki wielkości na dwa kęsy. Są idealnie puszyste i mięciutkie. Nie chłoną tłuszczu. I można je jeść bez końca!
dwa bataty ok. 600 g
500 g mąki tortowej
3 duże jaja
100 g dobrego masła
50 g świeżych drożdży
80 g cukru trzcinowego nierafinowanego
1/3 łyżeczki soli
domowa wiśniowa konfitura z amaretto (lub inna ulubiona)
1 l gęsiego smalcu do smażenia
cukier puder do posypania
Masło topimy w rondelku. Bataty przekrawamy na pół i pieczemy do miękkości w piekarniku nagrzanym do 180 st. C. Kiedy chwilę przestygną, łyżką wydrążamy z nich miąższ, zostawiając skóry. Przekładamy ziemniaki do misy i ubijamy jak na puree. Na ziemniaki kruszymy drożdże, wsypujemy cukier, wlewamy masło, wybijamy jaja i przesiewamy mąkę z solą. Miksujemy do połączenia się składników. Przykrywamy folią i zostawiamy w cieple aż ciasto podwoi objętość – ok. godzinę. Blat posypujemy mąką i wykładamy wyrośnięte ciasto. Zagniatamy je i nożem odkrawamy po kawałku ciasta. Formujemy w dłoniach placek, na który nakładamy porcje konfitury, zlepiamy końce ciasta i układamy pączki na ścierce wysypanej mąką. Przykrywamy gotowe pączki ścierką i zostawiamy je, aby nieco podrosły, ok. 10 -15 minut.
W garnku z grubym dnem topimy smalec i robimy próbę ciasta. Kiedy od razu wypłynie, tłuszcz jest gotowy do smażenia. Wkładamy po kilka pączków i smażymy po kilka minut z obu stron. Uwaga! Paczki nie mogą się za szybko smażyć, ponieważ ciasto nie będzie dostatecznie upieczone.
Usmażone pączki wyjmujemy na ręcznik papierowy, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Po kilku minutach posypujemy je cukrem pudrem.
Zapraszam też na moje pączki warszawskie – klik!
A może lubicie włoskie pączki z ricottą? – klik!