Jagnięca gicz wolno pieczona z warzywami. Lipcowy zawrót głowy!

DSC_0951-001
 

Lipcowy weekend, ostatni…
Wyjątkowy…nie powtórzy się już nigdy…
Nie będzie taki sam za rok…
Chwile tylko te, teraz i nigdy potem…
Imieninowe spotkanie z Najbliższymi…
Śmiech Dzieci, buzie w malinach i zabawy na trawie…
Wieczór na tarasie z Kasią i Narzeczonym…
Szampan, jagnięcina i kolejne butelki wina…
Rozmowy o wszystkim…
Letnia beza na deser i światło świec…
Lipcowy zawrot głowy!

DSC_0958-002
 

Gicz jagnięca wolno pieczona z warzywami
dla dwóch osób
2 gicze jagnięce
3 łyżki oliwy EV
100 ml białego wina
świeżo mielony pieprz
kilka gałązek tymianku
1 gałązka szałwii
4 ząbki czosnku w łupinach

2 duże szalotki
6 małych marchewek
1 łyżka solonego masła

Gicze płuczemy, osuszamy papierowym ręcznikiem i układamy w naczyniu. Posypujemy pieprzem, dodajemy czosnek, tymianek i szałwię. Polewamy oliwą i winem. Przykrywamy i wstawiamy na noc do lodówki. Następnego dnia wyjmujemy mięso z lodówki i zostawiamy na godzinę w temperaturze pokojowej. Piekarnik nagrzewamy do temp. 170 st. C. Gicze razem z całą marynatą i dodatkami przekładamy do formy do pieczenia – ja piekę w formie z naturalnej ceramiki.
Dodajemy szalotki, umyte marchewki i solone masło. Przykrywamy i wstawiamy do nagrzanego pieca. Po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 120 st. C i pieczemy, aż mięso będzie zupełnie miękkie – ok. 2 godziny.
Upieczone wyjmujemy na talerze, obok układamy marchewki, szalotki i czosnek.
Gicze podałam z dobrą bagietką na zakwasie. Do dania piliśmy prosecco, które pasuje do wszystkiego!

Kurczak pieczony z pesto. Piechotą do lata będę szła!

DSC_0817-001
 

Słońce tańczące poranny taniec na oknie sypialni.
Ostatnie krople nocnej rosy na trawie pod moimi stopami.
Zapach bazylii i lawendy tak samo mocny jak zapach pierwszej kawy.
Pachnący początek dobrze zaczętego dnia.
Kilka stron przeczytanej książki i kilka słów wysłanych przez telefon.
Podróż nad morze jak jedna mała chwila.
Zapach wielkiej wody i piasek wydmy pod stopami.
Letni kapelusz, żółta lniana sukienka i spacer hen przed siebie.
Krzyk mewy o świcie i zapach świeżo złowionych ryb.
Pęk pachnących kwiatów groszku na wakacyjnym tarasie.
Gofry z jagodami jak za dawnych lat.
Koszyczek malin kupiony na nadmorskim targu.
Wiatr we włosach nagrzanych słońcem.
Letni deszcz przytargany przez ciężką chmurę.
Bose stopy na mokrej trawie…
Do lata, do lata piechotą będę szła!

 

DSC_0821-001
 

Kurczak pieczony z pesto

pesto bazyliowe
1 pęczek bazylii
100 ml oliwy EV
50 g parmezanu
50 g płatków migdałowych
1 ząbek czosnku
1 łyżka soku z cytryny
pieprz i sól do smaku

Do kielicha blendera wkładamy wszystkie składniki i miksujemy na pastę. Odstawiamy, aby smaki się połączyły.

1 wiejski kurczak
1/3 kostki solonego masła
pieprz świeżo mielony
sznurek do związania nóżek
papier do wyłożenia formy + masło do wysmarowania

Kurczaka myjemy i osuszamy papierowym ręcznikiem. Pod skórę na piersiach wkładamy masło i kawałek do środka. Smarujemy pesto wnętrze kurczaka i wierzch, posypujemy pieprzem. Nóżki kurczaka związujemy sznurkiem. Formę do pieczenia wykładamy papierem, który smarujemy masłem. Układamy na nim kurczaka i przykrywamy pokrywą. Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. Zdejmujemy pokrywę z formy i wstawiamy ją do piekarnika – pieczemy 15 minut. Przykrywamy pokrywą, zmniejszamy grzanie do 160 st. C i pieczemy, aż kurczak bęzdie miękki i mięso będzie prawie odchodzić od kości – ok. 1,5 godziny. Podajemy z resztą pesto, grzankami, letnią sałatą, kieliszkiem chłodnego białego wina…
Kurczak smakuje wyśmienicie również na zimno.