Reanimacja ogródka idzie raźnie, krok po kroku.
Zioła wreszcie wyszły z cienia i dostały więcej światła.
Dopiero co posadzone pomidory okrzepły i zawiązują kwiatowe pąki.
Ciepło i słońce leczą wszystkie remontowe rany.
Tylko róża nie dała rady…uschnięte gałęzie i tylko trzy kwiaty…
A moje ulubione deski do fotografowania panowie robotnicy wykorzystali do załatania jakiejś ‘ważniejszej’ potrzeby…
No cóż, nie czas żałować…Straty muszą być, jak pociesza mnie J.
Tymczasem wybieram się po warzywne zakupy. Poszukam pięknych marchewek.
Dzisiaj gotujemy z Magdą sezonowo – marchewkowo.
Ale jeszcze po drodze Wilanów – tam kwitną już lipy!, i kawa z koleżanką.
Słodki ich zapach upija nas w kawiarnianym ogródku…
Marchewki niepokoją się w bagażniku i wzywają do powrotu!
Co dzieje się w Konwaliowej kuchni?
U mnie marchewki już w piecu!
Pasta z pieczonej marchewki, czosnku i suszonych pomidorów
1 pęczek młodej marchewki
3 duże ząbki młodego czosnku
2 łyżki oliwy EV
2 łyżeczki soli morskiej
5 suszonych pomidorów
50 ml oleju z ostropestu
1 łyżka octu z białego wina
szczypta suszonej peperoncino
1/2 łyżeczki kuminu
1/2 łyżeczki kolendry
1/2 łyżeczki curry
1 łyżka ziaren sezamu
1 łyżeczka listków świeżego tymianku
do podania pasty:
1 łyżka oleju z ostropestu
1 łyżeczka za’ataru
listki świeżego tymianku
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. Marchewkę myjemy i osuszamy papierem kuchennym. Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, układamy marchewki i czosnek, polewamy oliwą i posypujemy solą. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 30 minut. Marchewki muszą być miękkie.
Pomidory kroimy na kawałki i wkładamy do kielicha blendera, dodajemy upieczone marchewki i czosnek. Dolewamy olej, ocet winny, dodajemy przyprawy, sezam i listki tymianku. Miksujemy na gładką masę. Ewentualnie solimy.
Pastę wykładamy do miski, polewamy ją olejem, posypujemy za’atarem i listkami tymianku.
Podajemy z grzankami.