Wigilijne gołąbki z surowych ziemniaków w kiszonych liściach kapusty

 

Jutro Wigilia i wszyscy zasiądziemy do uroczystej kolacji, która zdarza się tylko raz w roku.
Każdy spędza ją po swojemu, zgodnie z rodzinnymi tradycjami lub w sposób, jaki najbardziej lubi.
Przygotowania do jutrzejszej wieczerzy już za mną i chcę się z wami podzielić moją wigilijną potrawą, która stanie na naszym rodzinnym stole.
Bądźcie radośni i zdrowi w ten świąteczny czas. Niech spełni się wszystko co dobre!

 

 

Wigilijne gołąbki z surowych ziemniaków w liściach kiszonej kapusty

14 liści kapusty, kiszonych
1, 5 kg ziemniaków
2 cebule
3 ząbki czosnku
Sól i pieprz
masło klarowane
500 – 700 ml bulionu z warzyw

Kiszone liście kapusty opłucz na durszlaku i zostaw aby odciekły. Cebule i czosnek obierz i drobno posiekaj. Na patelnię włóż 2 łyżki klarowanego masła i zeszklij cebulę, pod koniec dodaj czosnek. Posól, wymieszaj i odstaw.
Ziemniaki obierz i zetrzyj na tarce o drobnych oczkach. Odsącz nadmiar płynu i wymieszaj z cebulą i czosnkiem. Dopraw solą i pieprzem jak lubisz. My lubimy więcej pieprzu.
Z liści wytnij zgrubienia. Na każdy liść wkładaj porcję ziemniaków, zwijaj boki liści do środka, a potem całość w rulon. Zrób to ze wszystkimi liśćmi i całym farszem.
Piekarnik nastaw na 180 st. C.
Na patelni rozgrzej łyżkę klarowanego masła i po kolei obsmaż wszystkie gołąbki. Przekładaj je do naczynia żaroodpornego. Na koniec wlej 500 ml bulionu i wstaw naczynie z gołąbkami do nagrzanego piekarnika. Piecz 30 minut pod przykryciem. Zdejmij po tym czasie pokrywę i ewentualnie uzupełnij płyn resztą bulionu. Zapiekaj bez przykrycia jeszcze 15- 20 minut.
Wyjmij ostrożnie naczynie z gołąbkami, ewentualnie udekoruj zieleniną i postaw je na podkładce na stole.
Do gołąbków serwuję sos z suszonych grzybów leśnych.

* jeżeli nie masz kiszonych liści kapusty, wykorzystaj zwykłą lub włoską. Musisz ją przedtem sparzyć i oddzielić liście od główki. Dalej postępuj jak w przepisie.

Kimchi z rzodkwi japońskiej. Kkakdugi

 

Koreańskie tradycyjne  kimchi z rzodkwi japońskiej to  kkakdugi,  w języku koreańskim oznacza kostkę. Do kkakdugi używa się właśnie pokrojonej w kostkę rzodkwi japońskiej.
Kimchi z rzodkwi to wartościowe źródło składników mineralnych, witamin A, B i C, błonnika, antyoksydantów, ale przede wszystkim naturalny probiotyk, który dzięki zawartości dobroczynnych bakterii kwasu mlekowego  wspomaga trawienie i wzmacnia odporność.
Niektóre choroby żołądka i jelit wykluczają jedzenie kimchi, więc upewnij się, czy dla Ciebie będzie ono dobrym produktem, zanim je zrobisz.
Z czym jeść kkakdugi ? Podaj je na kanapce, z gotowanym ryżem i jajkiem, ze smażonym tofu, dodaj do naleśników lub sałatki, omletu lub curry, gulaszu z warzyw, azjatyckiej zupy, do kurczaka, ryby lub innego mięsa.

 

 

1 kg rzodkwi japońskiej
2 gruszki (opcjonalnie)
imbir świeży – 1 cm startego korzenia
1/2 główki czosnku
pęczek dymki
4 – 5 płaskich łyżek gochugaru
150 ml sosu rybnego
100 g soli morskiej drobnej
1 łyżka cukru trzcinowego

wyparzone słoiki

Rzodkiew obierz i pokrój w kostkę, przełóż do miski. Wsyp sól, wymieszaj, przykryj miskę i odstaw na noc ( najmniej na 8 godzin ) w temperaturze pokojowej.
Jeżeli chodzi o sól, dużo zależy od tego, jak słone lubisz kiszonki. W tym przepisie można dodać pół łyżki więcej.
Teraz wypłucz kostki rzodkwi z soli – robię to dwa razy i odcedź. Wodę z drugiego płukania zachowaj. Posiekaj dymkę i czosnek, gruszki pokrój w kostkę. Zrób pastę. Zmiksuj w blenderze imbir, czosnek, gochugaru, sos rybny, połowę gruszek i cukier.
Załóż rękawiczki kuchenne. Dodaj do rzodkwi pozostałe gruszki i zmiksowaną pastę. Dokładnie wymieszaj, aby wszystkie kostki rzodkwi były nią pokryte. Wlej trochę wody z płukania rzodkwi i wymieszaj ponownie.
Przełóż do słoików lub do jednego dużego słoja. U mnie sprawdzają się mniejsze słoiki, które opróżniam stopniowo. Zakręć słoiki niezbyt szczelnie, bo kiszonka będzie pracować. Zwłaszcza latem trzeba słoiki odkręcać i wypuszczać gaz.
Słoiki zostaw w temperaturze pokojowej na 4 – 5 dni. Potem wstaw je do lodówki lub jesienią i zimą do nieogrzewanego pomieszczenia.
Po dwóch – trzech tygodniach kimchi jest już gotowe do jedzenia, ale warto przetrzymać je jeszcze dłużej, aby nabrało doskonałej kiszonej mocy.