Akademia rozłożyła się wygodnie na rogu Puławskiej i Różanej.
Wszędzie stąd blisko i po drodze.
Wokół całe mnóstwo restauracji, bistro,lokali i lokalików.
Jest w czym wybierać,choć duży wybór nie zawsze oznacza sukces,że właściwie trafimy.
Wnętrze Akademii widać z daleka.
Przestronne,tonące w bieli i światłach.
W jednej witrynie tablica z aktualnym menu.
Czytamy,choć liczymy na dania spoza karty.
Te zawsze wypadają najciekawiej.
Otrzymujemy stolik i rozglądamy się.
Kilka zajętych stolików i dużo wolnych miejsc dla potencjalnych klientów.
Jest piątek i od 19.00 zacznie się wieczór z muzyką.
Pewnie przyjdą dopiero wtedy…
Karta jest krótka,co uważam za zaletę.
Zcazynamy od grzanego cydru z laską cynamonu i jabłkowymi chipsami.
Za oknem leje i wieje.
Idealna rozgrzewka.
Kelner przynosi bagietkę z żurawiną i wylewa każdemu na talerzyk porcję oliwy.
Butelkę z oliwą niestety zabiera.
Pieczywo i oliwa pyszne.
Wybieramy przystawki: przegrzebki z chorizo i bobem.
Carpaccio z wołowiny z parmezanem i truflowym pudrem.
Przegrzebki nie zawaham się uznać za doskonałe.
Tak samo carpaccio.
Brakuje nam tylko cytryny i oliwy.
Cytrynę kelner doniesie jak już talerze będą puste…
W karcie są dwie zupy: dyniowa z imbirem i pianką z mleka kokosowego i barszcz borowikowy z łazankami.
Krem z dyni aksamitny,idealnie doprawiony.
Barszcz borowikowy z prawdziwymi suszonymi grzybami,pyszny.
Dania główne wybieramy zachwyceni przystawkami i zupami.
Uważamy,że tu tak jest do końca.
Pierś z kaczki z figą, ratatouille i sosem z czerwonego wina,na ziemniaczanym gratin.
Kaczka przyrządzona doskonale.Mięso kruche i soczyste.Figi ciekawie je uzupełniają,ale sos wydaje mi się zbyt dużym kontrastem smakowym.
Sandacz na szpinaku z sosem szczawiowym i warzywnym placku.
Ryba usmażona dobrze,soczysta.Jednak nie ma smaku…
Sos szczawiowy i szpinak bardzo dobry.
To ciekawe i pyszne połączenie. Gdyby ryba była bardziej ,rybna’ dałabym najwyższą notę.
Zastanawiałam się,czy może to po prostu wina ryby.Taki egzemplarz?
Deser wybieram tylko ja.
Czekoladowy fondant.Bez niespodzianki idealnie wypływający środek.
Kelner namawia jeszcze na sernik,który jest specjalnością lokalu.
Odmawiamy,ale On obiecuje zapakować nam go do domu.
Sernika nie spróbujemy,bo obietnica nie została dotrzymana.
I jeszcze kawa. Nigdy nie wychodzę z nowego miejsca bez spróbowania kawy.
Zamawiamy espresso, na które kelner każe nam sporo czekać…
Upominamy się o nie u Pani za barem i podaje nam je wkrótce.
Doskonałe!
A teraz ocena obsługi Akademii.
Pam Meneżdżer miły, dyskretny i profesjonalny.
Kelner,który się nami opiekował dużo mówił,oceniał,wypowiadał różne zdania nie pytany.
Raz był przy nas bez potrzeby,to znowu go brakowało.
Kiedy czekaliśmy na kawę,stał i rozmawiał z kolegą.
Obserwowaliśmy drugiego Kelnera, z fantazyjnymi szelkami na koszuli i w trampkach.
Niestety obsługiwał inny rewir stolików.
Był zawsze na czas,dyskretny i nie narzucający się.
Dwie szkoły klenerskie,czy dwa różne charaktery?
Reasumując,wizyta w Akademii była bardzo przyjemna .
Wystrój lokalu – brawa dla dekoratora wnętrz,architekta.
Nastrój miejsca i przestrzeń pozwalają ną relaks i oddanie się smakowaniu.
Stoliki są ustawione niezbyt blisko siebie,co daje poczucie intymności.
Smaki,jakich mieliśmy okazję próbować zasługują na bardzo dobrą ocenę.
Nie zaskoczyły nas,ale są dowodem dużych możliwości szefa kuchni.
Wszystkie dania były starannie i ładnie skomponowane na talerzach.
Nasz Kelner do poprawki.
Akademię miałam przyjemność odwiedzić dzięki zaproszeniu przez portal Uroda i Zdrowie.
Dziękuję!
Postanowiliśmy wrócić do Akademii wkrótce,na menu weekendowe,które jest komponowane z potraw kuchni polskiej.
Zdjęcia wewnątrz Akademii robi się niekomfortowo,ponieważ oświetlenie absolutnie temu nie sprzyja.