Gołąbki z kaszą owsianą i boczniakami w liściach czerwonej kapusty. Czekając na wiosnę…

DSC_0976
 

Czekając na wiosnę…
Odsłaniam hiacyntom łebki kwiatów, już widać ich kolory.
Zbieram z trawy resztki starych, jeszcze jesiennych liści.
Przycinam zeschłe gałęzie i układam je w równy stosik.
Wiem, że jutro skorzystają z niego sroki i wrony, poszukujące budulca na gniazda.
Kolejny rok podpieram wierzbę, żeby nie kładła swoich gałęzi na płot.
Liczę pąki peonii drzewiastej i wystawiam twarz do słońca.
Grzeje jeszcze słabo i nieśmiało dociera do zakamarków ogródka.
Sadzę pierwsze bratki.
Robię porządki w domku na tarasie. W skrzyni została główka czerwonej kapusty.
Zabieram ją do domu.
Z garderoby wyciągam apaszki, wiosenne kurtki i ulubiony płaszcz.
Teraz zimowe rzeczy zajmują ich miejsce.
A w kuchni odrywam błyszczące liście z purpurowej główki i gotuję kaszę.
Czekając na wiosnę…

 

DSC_0985-001
 

Gołąbki z kaszą owsianą i boczniakami

liście czerwonej kapusty
200 g kaszy owsianej
150 g boczniaków
1 szalotka
1 doniczka lubczyku
1 łyżka oliwy EV
sól morska i pieprz

sznurek do związania gołąbków

sos
1 łyżka masła klarowanego
1 szalotka
100 ml białego wina
sól morska i pieprz

Liście kapusty blanszujemy w osolonym wrzątku około 3 minuty. Wykrawamy gruby rdzeń i odkładamy.
Kaszę gotujemy na pół miękko. Odcedzamy na sicie. Na  dużą patelnię wlewamy oliwę i dodajemy posiekaną szalotkę, podsmażamy. Boczniaki oczyszczamy papierem kuchennym i kroimy na kawałki. Dodajemy do szalotki i zwiększamy ogień, aby grzyby się przyrumieniły. Dodajemy kaszę, mieszamy i smażymy razem 5 minut. Lubczyk siekamy i dokładamy do pozostałych składników. Wyłączamy grzanie. Dodajemy sól i pieprz, wszystko mieszamy.
Farsz nakładamy do kapuścianych liści, zawijamy je w paczuszki i związujemy sznurkiem. Układamy w koszyczku do gotowania na parze. Parujemy gołąbki, aż liście będą miękkie.
Przygotowujemy sos. Do garnka wkładamy masło i posiekaną szalotkę. Smażymy na małym ogniu, wlewamy wino, dodajemy sól i pieprz do smaku. Gołąbki wykładamy na talerze i polewamy winnym sosem.

Pasztet seler, marchewka i jarmuż. Powrót do korzeni

DSC_0138-005
 

Jesienią chętnie i bez ograniczeń wracam do korzeni.
Każdy pobyt na wsi to sięganie do kopca pełnego plonów.
Leżą sobie tu zgodnie marchew, pietruszka, seler, pasternak, buraczki i pory.
Najdorodniejsze okazy, jakie wyrosły na polu zaprzyjaźnionej Gospodyni.
Dla ziemniaków jest osobny kopiec, bo ziemniaków jest najwięcej.
Każdy korzeń wyjęty z ziemi jest zdrowy, jędrny i pachnie świeżą glebą.
A kiedy dobiorę się do jego środka, jest niezwykle soczysty.
Smakuje polem, dojrzałym latem i zachodzącym słońcem.
Z radością targam więc kolejny kosz korzeni do miasta.
Stawiam go w domku na tarasie, przykrywam włókniną i sięgam do woli, kiedy najdzie ochota.
Korzeń za korzeniem znika w mojej kuchni i jest zjadany ze smakiem.
Ostatnio przemieniłam kilka z nich w pyszny pasztet.
Bardzo lubię powrót do korzeni…

 

DSC_0139-001
 

Pasztet seler, marchewka i jarmuż

300 g korzenia selera
200 g marchwi
100 g jarmużu
50 g pestek słonecznika
50 g kaszy manny
2 cebule
cztery ząbki czosnku
łyżeczka mielonego kuminu
łyżeczka wędzonej ostrej papryki
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżeczka startego imbiru
sól i pieprz
100 ml oleju rzepakowego
olej z pestek winogron do smażenia
4 wiejskie jajka

Seler i marchew myjemy i obieramy ze skóry, a następnie trzemy na tarce – w osobnych pojemnikach. Jarmuż płuczemy i odrywamy liście od łodygi. Kroimy cebulę i czosnek. Do garnka wlewamy dwie łyżki oleju, wsypujemy kumin, kolendrę i paprykę.
Smażymy aż wydzielą się aromaty. Dokładamy jedną cebulę i czosnek. Smażymy 5 minut.
Dodajemy starty seler i podsmażamy do momentu aż zmięknie. W drugim garnku podsmażamy na oleju marchew z cebulą i imbirem.
Dolewamy olej w czasie smażenia aby składniki się nie przypaliły. Jarmuż drobno kroimy, polewamy olejem w misce i zostawiamy aby listki zmiękły.
Do selera dodajemy połowę kaszy, listki jarmużu i dwa żółtka. Mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem.
Marchew doprawiamy solą, pieprzem, dodajemy resztę kaszy, pestki słonecznika, dwa żółtka i dosypujemy sól i pieprz do smaku. Dobrze mieszamy.
Białka ubijamy na sztywno. Delikatnie dodajemy po połowie do masy selerowej i marchwiowej, delikatnie mieszamy.
Formę wykładamy papierem do pieczenia i przekładamy masę selerową, rozsmarowujemy ją łyżką i kładziemy masę marchwiową. Wyrównujemy wierzch i polewamy olejem rzepakowym.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st.C i zapiekamy aż się zrumieni. Około 50-60 minut.
Studzimy i podajemy z ulubionym sosem.

Proponuję też przepisy na inne moje warzywne pasztety:
* pasztet z selera i fasoli – klik!
* pasztet z pasternaku – klik!