Śledzie. Granat. Olej rydzowy. Stawiam na nieoczekiwane…

 

Nie robię żadnych noworocznych postanowień. Planuję to co konieczne. Stawiam na nieoczekiwane.
Nie znajduję w planowaniu poczucia bezpieczeństwa. Tak mam, że plany okazują się teorią, a życie idzie swoim torem…Człowiek planuje, Bóg chichocze.
Plan jest mi potrzebny, jeżeli chodzi o organizację pracy zawodowej i funkcjonowanie domu.
Poza tym wolę być zaskakiwana. W zaskoczeniu jest coś tajemniczego i ciekawego.
Zostawiam sobie przestrzeń na nieoczekiwane i wierzę w przychylny los.
Działam intuicyjnie. Czasami wbrew logice…
Często ograniczam oczekiwania, żeby nie dać się rozczarowaniu.
Nie rozważam ‘za i przeciw’. Uważam, że przygotowywanie się pozbawia życie spontaniczności.
Szuflady mojego ‘ja’ są zawsze otwarte.
Niespodziewane mnie inspiruje. Constans zamyka.
Nie znalazłąm jeszcze wspólnej płaszczyzny dla tych dwóch skrajności.
Świat się zmienia, zmieniają się oczekiwania, a ja słucham intuicji…

 

Śledzie z granatem w oleju rydzowym

500 g solonych płatów śledziowych
1 dojrzały granat
1 czerwona cebula
250 ml oleju rydzowego
100 ml oleju ryżowego
1 łyżeczka różowego pieprzu
liście laurowe, ziele angielskie
500 ml mleka do moczenia śledzi

Śledzie płuczemy pod bieżącą wodą i wkładamy je do miski. Zalewamy mlekiem i moczymy, aż będą odpowiednie w smaku.
Cebulę kroimy w kostkę. Z granatu wyjmujemy pestki, sok wypijamy.
Śledzie wykładamy na sito i przelewamy wodą, odsączamy. Kroimy je na małe kawałki ‘na jeden kęs’.
W słoiku układamy śledzie, cebulę, przyprawy i pestki granatu. Zalewamy olejami. Odstawiamy na 24 godziny do lodówki.

 

Granat. Melasa. Sałatka. Sezonowo od A do M

dsc_0606-001
 

Na Itace wynajmowalismy pokój w białej willi z niebieskimi okiennicami.
Pensjonat otoczał ogród pełen granatowych drzewek.
Małe i większe owoce, jeszcze niedojrzałe, wisiały na gałęziach jak bombki na choince.
Codziennie oglądałam je z okna. Pięknie wyglądały w greckim słońcu.
Pastelowe w kolorze, bo jeszcze nie nabrały swoich dojrzałych barw.
Właściciel granatowego ogrodu z dumą opowiadał o swoich podopiecznych.
I oferował swoim gościom granatowe smakołyki. Soki, syropy, melasę, nalewki.
Dlatego ucieszyła mnie bardzo propozycja Magdy, aby przygotować garanatowe posty w ramach naszego cyklu Sezonowo od A do M.
Kupiłam najpiękniesze granaty w okolicy i ugotowałam melasę  z przepisu Leonidasa.
Melasę z granatów można cudownie wykorzystać w kuchni. U mnie na co dzień zastępuje ocet winny.
A po granatowy pomysł Magdy koniecznie zajrzyjcie do Konwalii w kuchni!

 

dsc_0607
 

 Sałatka z granatem, brukselką i fenkułem

melasa
500 ml soku z granatów
150 g cukru trzcinowego
1 łyżka soku z cytryny

Do garnka wlewamy sok z granatów, sok z cytryny i wsypujemy cukier. Ustawiamy płytę na średnie grzanie i gotujemy od czasu do czasu mieszając, aż cukier się rozpuści. Potem zmniejszamy ogień i gotujemy bardzo wolno, aż ilość płynu osiągnie pojemność 3/4 filiżanki. Trwa to ok. 70-90 minut.
Melasę odstawiamy do ostygnięcia. Nadmiar można przechowywać w lodówce w zakręconym słoiczku przez kilka miesięcy – sprawdzone!

sos
2 łyżki melasy z granatów
1/4 szklanki oliwy EV
2 łyżeczki sumaku
1/2 łyżeczki słodkiej papryki
1/4 łyżeczki soli

200 g świeżej brukseli
1 jabłko
1 czerwona cebula
1/2 fenkuła
1 granat
1/2 łyżeczki czerwonego pieprzu

Łączymy składniki sosu i przelewamy go do miseczki. Cebulę kroimy w półplasterki i dodajemy do sosu. Połowę fenkuła kroimy w cieniutkie paseczki, dodajemy do sosu, mieszamy i odstawiamy.
Brukselkę siekamy w plasterki, jabłko kroimy w kostkę. Wyjmujemy pestki z granatu do miseczki.
W naczyniu mieszamy brukselkę z jabłkiem, dodajemy sos z cebulą i fenkułem, pestki granatu, posypujemy sumakiem i czerwonym pieprzem. Ewentualnie posypujemy całość solą.