Nie robię żadnych noworocznych postanowień. Planuję to co konieczne. Stawiam na nieoczekiwane.
Nie znajduję w planowaniu poczucia bezpieczeństwa. Tak mam, że plany okazują się teorią, a życie idzie swoim torem…Człowiek planuje, Bóg chichocze.
Plan jest mi potrzebny, jeżeli chodzi o organizację pracy zawodowej i funkcjonowanie domu.
Poza tym wolę być zaskakiwana. W zaskoczeniu jest coś tajemniczego i ciekawego.
Zostawiam sobie przestrzeń na nieoczekiwane i wierzę w przychylny los.
Działam intuicyjnie. Czasami wbrew logice…
Często ograniczam oczekiwania, żeby nie dać się rozczarowaniu.
Nie rozważam ‘za i przeciw’. Uważam, że przygotowywanie się pozbawia życie spontaniczności.
Szuflady mojego ‘ja’ są zawsze otwarte.
Niespodziewane mnie inspiruje. Constans zamyka.
Nie znalazłąm jeszcze wspólnej płaszczyzny dla tych dwóch skrajności.
Świat się zmienia, zmieniają się oczekiwania, a ja słucham intuicji…
Śledzie z granatem w oleju rydzowym
500 g solonych płatów śledziowych
1 dojrzały granat
1 czerwona cebula
250 ml oleju rydzowego
100 ml oleju ryżowego
1 łyżeczka różowego pieprzu
liście laurowe, ziele angielskie
500 ml mleka do moczenia śledzi
Śledzie płuczemy pod bieżącą wodą i wkładamy je do miski. Zalewamy mlekiem i moczymy, aż będą odpowiednie w smaku.
Cebulę kroimy w kostkę. Z granatu wyjmujemy pestki, sok wypijamy.
Śledzie wykładamy na sito i przelewamy wodą, odsączamy. Kroimy je na małe kawałki ‘na jeden kęs’.
W słoiku układamy śledzie, cebulę, przyprawy i pestki granatu. Zalewamy olejami. Odstawiamy na 24 godziny do lodówki.