Marchewka w sałatce, marchewka w zupie. 35! TU i TAM

DSC_0186-001
 

Nie wiedzieć czemu, wzbudza tak skrajne emocje.
Dlaczego?
Kolor ma przecież optymistyczny.
Kształt nie przeraża, podobnie jak obróbka, będąca w porównaniu z karczochem, czystą formalnością.
Czy chodzi zatem o smak albo sposób podania?
A może wszystkiemu winne są złe wspomnienia?
Koniec zimy to dobry czas na odczarowanie marchewki.
Razem z Anną z Kucharni chcemy Wam pokazać, że trudna miłość do marchewki może przerodzić się w czystą rozkosz!
Zapraszamy na nasze kolejne spotkanie w cyklu TU I TAM, którego bohaterką została daucus carota – po prostu marchewka.

 

DSC_0177
 

Marchew bardzo lubię….
Choć moja miłość do niej była trudna i nieoczywista.
Będąc podlotkiem zjadłam bowiem całą porcję duszonej w maśle, przeznaczoną dla czterech osób.
A potem na kilka lat przestałam patrzeć na marchewkę jak na obiekt do jedzenia.
Złe wspomnienia zrobiły swoje.
Ponowna sympatia rodziła się wolno i bez zbytnich fajerwerków…
Zaczęłam od wyciskanego z marchwi soku, potem były surówki i marchew w zupie.
I tak powróciła do mnie marchewkowa miłość.
Dzisiaj kwitnie i ewoluuje w pysznym kierunku.
Marchewka w sałatce, marchewka w zupie!

 

DSC_0200

Zupa z pieczonej marchewki

4 świeże marchewki
1 żółta cebula
2 ząbki czosnku
oliwa EV
pół litra wody
sól
1/2 łyżeczki kuminu
1 łyżeczka pieprzu młotkowanego z kolendrą
korzeń imbiru 1 cm
łyżka mleka kokosowego
kiełki lucerny

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. Blachę  wykładamy papierem do pieczenia.
Układamy obrane i przekrojone na pół marchewki, cebule i czosnek w łupinach.
Skrapiamy oliwą i pieczemy aż wszystkie warzywa bedą miękkie.
Do kielicha blendera wrzucamy marchewki, obrane z łupiny cebule i czosnek.
Dodajemy imbir pokrojony na plasterki i miksujemy niekoniecznie na całkiem gładką masę.
Przekładamy miks warzyw do garnka, wlewamy połowę wody i stawiamy na średnio nagrzaną płytę.
Dodajemy sól, kumin i połowę pieprzu z kolendrą.Mieszamy.
Jeżeli zupa jest zbyt gęsta, dolewamy resztę wody.
Kiedy zupa zacznie bulgotać, zestawiamy ją z płyty i przekładamy do misek.
Dekorujemy kleksami mleka kokosowego, pieprzem młotkowanym z kolendrą i kiełkami lucerny.

 

DSC_0187-001
 

Sałatka z marchewki

2 świeże marchewki
kolendra
bazylia tajska

sos
sok z pomarańczy
łyżka oleju ryżowego
szczypta soli
łyżeczka czarnego sezamu
imbir
ząbek czosnku
cebulka ze szczypiorem

Do miseczki wyciskamy sok z pomarańczy. Dodajemy olej, sól i łyżeczkę czarnego sezamu.
Mieszamy. Imbir ścieramy, czosnek i cebulkę drobno siekamy i dodajemy wszystko do sosu.
Mieszamy dokładnie sos, przykrywamy i odstawiamy.

Umyte marchewki cienko obieramy ze skórki. Za pomocą obieraka strugamy marchewkowe wstążki.
Przekładamy je do miski i zalewamy sosem. Mieszamy sos z marchewką.
Odstawiamy sałatkę na 30 minut.
Po tym czasie dodajemy listki bazylii tajskiej i kolendry i podajemy.

 

TU I TAM

Pączki warszawskie z konfiturą morelową i cytrynowym lukrem. Tłusto i pysznie!

DSC_0263
 

Z dzieciństwa pamiętam stosy smażonych pączków.
Zajęte wszystkie półmiski i patery.
Kubeczki z lukrem, sitka z pudrem, talerzyki z konfiturą i pomarańczową skórką.
Lukrowanie, pudrowanie.
A potem niekończące się rodzinne spotkania z pączkiem przy herbatce.
Ciocia Aniela zawsze przesadzała z ilością…
Dzieci też, palce i buzie mieliśmy umorusane lukrem i różaną konfiturą.
Dzisiaj pączki smażę bardzo rzadko, najwyżej raz w roku.
J. nie jada.
Zapraszam więc Przyjaciółkę, siadamy przy pełnych czajniczkach z herbatą i płyniemy w opowieściach.
Pączek za pączkiem…

 

DSC_0259
 

Pączki warszawskie

50 dag mąki
6 dkg drożdży
10 dag cukru
8 żółtek
szklanka śmietanki
3 łyżki mleka
pół laski wanilii
15 dag masła
kieliszek spirytusu
pół łyżeczki otartej skórki z cytryny
ćwierć łyżeczki soli

Nadzienie:
15 dag konfitury z róży
10 dag obranych mielonych migdałów

smalec do smażenia
cukier puder do posypania

Łyżkę cukru wymieszać z ciepłym mlekiem, 10 dag mąki i drożdżami, zostawić w cieple.
Utrzeć żółtka dokładnie z cukrem i drobniutko posiekaną wanilią.
Gdy zaczyn wyrośnie, połączyć go z utartymi żółtkami, lekko podgrzaną śmietanką, stopionym masłem, otartą skórką z cytryny i wyrabiając ciasto dosypywać mąkę, dodać sól, spirytus.
Dokładnie wyrobić ciasto ( można mikserem).
Ciasto powinno być niezbyt gęste, elastyczne, lśniące i odstawać od ręki.
Wyrobione ciasto nakryć czystą ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Gdy wyrośnie, nabierać łyżką niewielkie porcje, formować ręką krążki.
Utrzeć konfiturę z z mielonymi migdałami. W środek każedgo krążka wkładać po pół łyżeczki nadzienia, dokładnie zlepić. Uformować kulki, układać na czystej ściereczce, zostawić w cieple do wyrośnięcia.
W płaskim szerokim rondlu rozgrzać silnie smalec. Wyrośnięte pączki wkładać partiami do rondla tak, aby swobodnie pływały w tłuszczu. Gdy pączki od dołu się zrumienią, obracać ostrożnie.
Usmażone wyjąć delikatnie, układać na pergaminie dla odsączenia, po czym posypać cukrem pudrem.
Zbytniemu rumienieniu się paczków zapobiega włożony do gorącego smalcu plasterek surowego ziemniaka.

* przepis z książki Hanny Szymanderskiej Smakosz warszawski Potrawy dawne i nowe, Warszawa 1999

Zamiast nadzienia z róży i migdałów wykorzystałam własną konfiturę z moreli.
Pączki nadziewałam po upieczeniu i polałam je lukrem z cukru pudru i soku cytrynowego.
Posypałam skórką pomarańczową.
Smażyłam na gęsim smalcu.

 

DSC_0256