Ravioli z karczochami, bufalą i ricottą. Pasta e Vino!

 

Dobrze jest zostawić za drzwiami domu hałas i pęd. Smog i korki wielkiego miasta.
Dobrze jest ogrzać duszę światłem świecy i otulić ją aksamitnym dźwiękiem.
Dobrze jest pomyśleć o swoim ‘tu i teraz’. I o ‘potem’.
Dobrze jest wypić kieliszek wina we własnym towarzystwie.
Dobrze jest lubić siebie.
Dobrze jest mieć przy sobie bliskich.
Dobrze jest robić im przyjemnośći i niespodzianki.
Dobrze jest usiąść z nimi do stołu i zjeść wyjątkowe ravioli.
Pić dobre wino i cieszyć się, że jest dobrze.

 

 

Ravioli z tego przepisu są wyjątkowo pyszne, lekkie i aromatyczne. Doskonale skomponowane. Wszystkie składniki kupiłam we włoskich delikatesach.

Ravioli z karczochami, ricottą i bufalą
na podstawie przepisu z mojego ulubionego włoskiego bloga – klik!

ciasto
300 g mąki typ 00
4 jajka 0
szczypta soli

Mąkę wysypujemy na blat tworząc z niej ‘krater’. We wgłębienie wsypujemy sól i wlewamy jaja. Widelcem zarabiamy jajka z mąką. Kiedy mąka i jajka się połączą, zagniatamy ciasto dłonią, aż stanie się elastyczne. Tworzymy z niego kulę, owijamy folią spożywczą i zostawiamy na 30 minut ( można włożyc je do lodówki).

nadzienie

200 g serc karczochów w oliwie
100 g wędzonej bufali
150 g świeżej ricotty
8 owoców kumkwatu
sól i biały pieprz do smaku
masło klarowane i suszona szałwia na sos

Karczochy drobno kroimy na desce. Odkładamy kilka do podania. Bufalę kroimy na małe kawałki. Do miski wkładamy ricottę, dodajemy bufalę i mieszamy na jednolitą masę. Dodajemy karczochy, sok wyciśnięty z kumkwatów i drobno posiekaną skórkę. Doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy.

Ciasto odkrawamy po kawału i wałkujemy bardzo cienko. Wykrawamy radełkiem kwadraty i na każdym kładziemy porcję nadzienia. Zlepiamy formując ravioli i układamy je na ściereczce. Kiedy ulepimy wszystkie pierożki, gotujemy je 2-3 minuty w osolonym wrzątku.
W międzyczasie na patelni rozpuszcazmy masło, dodajemy liście szałwii i podsmażamy je, dodajemy odłożone karczochy. Ugotowane ravoli przekładamy z garnka na patelnię i chwilę podgrzewamy z masłem, szałwią i karczochami.
Od razu podajemy.

Jakie wino do ravioli? Sylwia zaproponowała wino z regionu Marche, 100 % verdicchio.
Verdicchio dei Castelli di Jesi.
Classico 2014. W Polsce kupiłam w Marks&Spencer.
Wino z fantastycznym ‘nosem”, zrównoważone, o aromacie białych kwiatów. Kolor
słomiano-żółty, w smaku świeże, aromatyczne, z wyczuwalnym “ogonem”.

Koniecznie zajrzyjcie do Sylwii na blog Wino i oliwa, aby poczęstować się Jej pierożkami. Sylwia jest tysiące kilometrów stąd, ale świat jest na szczęście tak dobrze urządzony, że mogłyśmy razem przygotować te pyszne ravioli i pić to samo wino.

Faworki z Lyonu. Bugnes lyonnaises

Historia faworków z Lyonu – bugnes, sięga bardzo daleko…
Początkowo były specjalnością księstwa Sabaudii, ale znano je już w starożytnym Rzymie. Jedzono je wtedy w czasie karnawału.
Pierwsza wzmnianka we Francji, to 1532 rok. Opisano je jako specjalność Lyonu w pierwszym wydaniu “Pantagruel” François Rabelais. Natomiast od 1538 roku istnieją w Lyonie pod nazwą bugnes. Bugne pochodzi od słowa buigné oznaczającego w starofrancuskim garb. Inne znaczenie to pączek, jako że smażone były w tłuszczu.
Na początku ciasto składało się z mąki, wody i drożdży. Pod koniec XIX wieku, zaczęto dodawać do bugnes masło i jaja.
Z czasem stały się też specjalnością całego regionu – od Lyonu do Saint-Etienne po Dolinę Rodanu.
Istnieją dwa rodzaje bugnes: cienkie i kruche oraz pulchne i puszyste.
I tutaj są rozbieżności regionalne, które są prawdziwie lyońskie…
Moje rodzinne źródła donoszą, że pulchne i bardziej miękkie są specjalnością St Etienne, a te z Lyonu chrupiące.
W każdym razie bugnes pojawiają się we francuskich domach, cukierniach i kawiarniach przed Wielkim Postem. I mają oznaczać koniec radości z jedzenia, czyli post od Środy Popielcowej do Niedzieli Palmowej.
W Lyonie ograniczano się wtedy do jednego posiłku w okolicach obiadu i przekąski w godzinach wieczornych…
Dzisiaj różnie to bywa, ale bugnes są nadal bardzo popularne.

 

Przepisów na bugnes we Francji jest bardzo wiele. I właściwie ma je każdy region. Natomiast historycznie wywodzą się z Lyonu.
Przepis, który prezentuję opracował Laurent Rigal w 2013 roku- klik! Człowiek, który rozpoczął pracę w kuchni w wieku 13 lat. W 1997 roku kupił restaurację, a w 2008 dostał pierwszą gwiazdkę Michelin.*

Co wyróżnia te faworki od innych ? Dodatek skrobi kukurydzianej i skórki pomarańczowej. Faworki są niezwykle delikatne i kruche i mocno pomarańczowe. Do smażenia użyłam gęsiego smalcu.
Idealnie smakują z kieliszkiem domowego likieru z cytrusów.

Faworki z Lyonu
Bugnes lyonaises
(porcja dla 6-8 osób)

350 g skrobi kukurydzianej
350 g mąki pszennej
150g masła
180 g cukru
15 g skórki pomarańczowej (bio)
12 g soli
7 jaj
olej do smażenia i cukier puder do dekoracji

Krok 1

W mikserze umieść 150 g zmiekczonego masła ,dodaj 15 g skórki pomarańczowej, 180 g cukru i 12 g soli.
I miksuj, miksuj, miksuj!
Następnie dodaj jedno po drugim jajku a na końcu stopniowo domieszaj makę pszenną i skrobię kukurydzianą. I mieszaj, mieszaj, mieszaj … ,aż do uzyskania jednorodnej mieszaniny. Gdy ciasto jest jednorodne, należy zawinąć ją w folię spożywczą oraz schować do lodówki na co najmniej jedną noc, a najlepiej na 24 godziny.

Krok 2

Wyłóż ciasto na podsypany blat i wałkuj wałkiem do pół centymetra grubości. Przycinaj dowolne kształty nożem, zrób nacięcie w środku każdego kawałka i skręć ciasto.

Krok 3

Podgrzej frytkownicę z tłuszczem do około 190/200 stopni. Zanurzaj kawałki ciasta i smaż szybko 2/3 minuty.
Osuszaj faworki na papierowych ręcznikach, posypuj cukrem pudrem i ciesz się!

* Restauracja L’Alexandrin
adres: 83 Rue Moncey, 69003 Lyon
Telefon: +04 72 61 15 69

Po inne faworkowe przepisy zapraszam do folderu faworki – klik!
A do faworkowej zabawy tutaj – klik!