Siadamy jak zwykle w przytulnej kuchni. Czajnik już nastawiony, dwie szklanki w metalowych koszyczkach gotowe. Na talerzu ulubione drożdżowe pani Kazi. Pytam o przepis na ciasto i jego historię.
Gospodyni jak zwykle częstuje mnie nie tylko swoim wypiekiem, ale i opowieścią…
Było nas siedmioro dzieci. Mamusia zajmowała się wszystkim: dziećmi, domem i gospodarstwem. Tato pracował na kolei. Wychodził z domu w poniedziałek, a wracał w sobotę. Było biednie i pracowicie. Od najmłodszego pomagaliśmy mamie w polu i w kuchni. Miałam 6 lat, kiedy ugotowałam pierwszą zupę – kartoflankę. Cały gar dla wszystkich. Mama w polu ze starszymi braćmi, a ja w domu z małym rodzeństwem i tą zupą. Chciałam mamie pomóc, no i byliśmy głodni. Mama popłakała się, jak zobaczyła ten sagan zupy…
A to ciasto to mama piekła na Wigilię i Boże Narodzenie. Nie tylko dla nas, ale i dla dziadków. Było łatwe, bo szykowało się je wieczorem. Rano mieszało i do pieca. My ubieraliśmy choinkę i pachniało tym ciastem w całym domu.
Wrzucało się do niego co było – trochę rodzynek albo korzeń ‚anżeliki’ – klik!, co wykopany był latem i usmażony w cukrze. Albo nic. I tak nam smakowało.
Świąteczne ciasto drożdżowe pani Kazi
Ciasto przygotowuje się poprzedniego dnia, mniej więcej 10 godzin przed pieczeniem. Najlepiej wieczorem. Wszystkie składniki dodaje się w kolejności jak niżej. Po dodaniu wszystkich składników po kolei ciasta nie miesza się.
5 dag świeżych drożdży
1/2 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
3 jajka – mogą być z lodówki
1/2 szklanki oleju roślinnego
1/3 szklanki zimnego mleka
2 szklanki mąki
dodatkowo: bakalie według uznania
Do miski wkruszam drożdże. Posypuję cukrem i cukrem waniliowym. Na to wlewam rozmieszane widelcem jajka. Potem wlewam olej, mleko i na koniec posypuję mąką. Przykrywam ściereczką i zostawiam na noc na stole.
Rano mieszam ciasto drewnianą łyżką ( wtedy dodaję bakalie), aż wszystko się połączy i przekładam do formy wysmarowanej olejem. Wstawiam do pieca nagrzanego do 175 stopni na 40 – 45 minut ( do suchego patyczka).
Można zrobić kruszonkę lub polać lukrem, albo posypać pudrem.
* do swojego ciasta dodałam suszoną żurawinę i polałam je delikatnie lukrem
chyba kiedyś robiłam coś podobnego
Czerwona filiżanka, super!
o mamusiu, jakie szybkie i jakie proste;) juz go uwielbiam 🙂
Angelika,
proste i piękne!
Bardzo lubię drożdżowe wypieki – ten zapach…rewelacyjne ciasto 🙂
Aniu, dziękuję.
Drożdżowe ciasto to ciepło domowego ogniska.
Wspaniała opowieść! I korzeń arcydzięgla, jak dla mnie. 🙂
Idę i myślę, dziękuję.
Arcydzięgiel wykorzystywała też moja babcia.
Pozdrowienia!
Ciasto drożdżowe i jestem zakochana odkąd pamiętam zawsze babcie, a później mama robiły. U nas w domu gości non stop 😉
Paulina, i u mnie odkąd pamiętam, dom pachniał drożdżowym ciastem.
Bardzo ciepła wydaje się Twoja Pani Kazia 🙂 ciasto wygląda fantastycznie. Tak rodzinnie, ciepło, pachnąco…. Ukłony dla Pani Kazi :*
Małgorzata,
taka jest. Znam Ją od 20 lat.
Ciasto proste, ale przepełnione wspomnieniami i przez to wyjątkowe.
Pozdrowię panią Kazię od Ciebie w przyszłym tygodniu!
Wygląda cudnie!
Dziękuję Nika.
jak ja kocham ciasto drożdżowe, wystarczy mi zdjęcie i już czuję te anielski zapach!
Magdalena,
i ja też!
Cudownie nastraja mnie zapach drożdżowego…
Bardzo wzruszająca ta opowieść o Pani Kazi 🙂
A ciasto naprawdę z tych najprostszych , ale bardzo smakowitych
p,s a ja mam ‚anżelikie’ nie z korzenia ,a ogonków arcydzięgla
Margot,
jak prawdziwe życie…
Proste jest najlepsze. A pani Kazia mówi, że u nich był korzeń.
bo to można i to i to , pewnie zależy od osoby robiącej 🙂 Ja dostałam słoik od przyjaciółki
Margot,
moja babcia też gałązki robiła w cukrze.
To ciasto wygląda cudownie!
Dziękuję Katarzyna!
Ciasto z taką historią musi być niezwykłe
Marzena,
takie jest. I historia jest ważna.
Pozdrawiam!
ależ cudne ciasto! musiało smakować wybornie! <3
Moja mała kuchnia,
taaak…Dziękuję!
Moje ulubione 🙂
Paulina,
cieszę się!
Aniu cudowne ciacho, zapisuje sobie przepis 🙂
Marzenko,
bardzo mi miło.
Smacznego!
Ciasto z takiego przepisu to prawdziwy skarb 🙂
Pycha!
Kamila, dokładnie tak!
Dziękuję.
proste, piękne i pyszne 🙂 czyli idealne 🙂
Dziękuję Zuza, miło to czytać.
Pozdrawiam Cię!
Jak wkruszam drożdże i posypuje tym i zalewam jajami i przykrywam i co? I nie mieszam tego do rana tak zostaje?
Mario,
dokładnie tak jak jest napisane w przepisie. Zostaje tak do rana.