“Kiedyś to był jedyny sposób. Wymieszać świeże jajka z mąką – oczywiście ręcznie, a potem zagniatać i zagniatać, aż staną się jednością. Potem zaś wałkować i wałkować, aż żółta płachta będzie tak cienka, że kiedy ją podniesiesz i spojrzysz przez nią pod światło, zobaczysz słoneczny blask.”
Tracey Lawson, W miasteczku długowieczności
Przeczytałam niedawno ten fragment książki i pomyślałam, że uwielbiam właśnie ten tradycyjny sposób robienia ciasta na makaron. Ręczne zagniatanie i wałkowanie elstycznego kawałka mąki połączonej z jajkami daje mnóstwo radości i satysfakcji. I wydaje mi się, że takie ciasto ma o wiele więcej smaku.
Jasne, mam wszystkie akcesoria do mechanicznego robienia makaronowego ciasta, ale nie zawsze ich używam.
Z reguły zostają zamknięte w szafce, a moje ręce idą w ruch!
Czasami makaron wychodzi równy, czasami nie. Jeden pierożek różni się od drugiego.
Nie są jak bracia bliźniacy, ale chodzi o coś więcej. O ciepło i energię przekazaną ciastu.
I o serce, którego cząstki są w każdym jego kawałku.
Spróbujcie!
Ravioli zrobiłyśmy jak zawsze z Sylwią, zajrzyjcie na Jej blog Wino i oliwa.
Wspólne wałkowanie ciasta i picie doskonałego wina to idealny przepis na projekt Pasta e Vino!
Ravioli z łososiem
przepis z tej strony – klik!
20 pierożków
ciasto na ravioli:
3 jajka, w temperaturze pokojowej
2 i pół szklanki mąki ( lub więcej) plus do posypania blatu
Mąkę wyspujemy na blat i robimy w niej dołek. Jajka rozkłócamy widelcem i wlewamy w dołek mąki, mieszamy widelcem aż połączą się z całą mąką. Jeżeli ciasto jest zbyt lepkie, dodajemy więcej mąki. Zagniatamy ciasto i zlepiamy je w kulę. Owijamy folią i zostawiamy na blacie.
farsz:
1 łyżka oliwy
biała część pora, pokrojona na cienkie plasterki
200 g świeżego łososia bez skóry, pokrojonego w drobną kostkę
3 łyżki białego wytrawnego wina
1 łyżka posiekanego szczypiorku
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
2 łyżki startego Parmezanu
1 jajko
sól i pieprz
1 łyżka skórki z cytryny
Na głęboką patelnię wlewamy oliwę i wkładamy pory, podgrzewamy, aż się zeszklą. Dodajemy łososia i razem podgrzewamy. Wlewamy wino i gotujemy, aż wyparuje. Wyłączamy grzanie, dodajemy natkę, szczypiorek, sól, pieprz i mieszamy. Studzimy, dodajemy parmezan, skórkę cytrynową, jajko i mieszamy.
sos:
1/2 białej części pora, pokrojonego w cienkie plasterki
2 łyżki oliwy
2 łyżki masła
sok z 1 cytryny
1 łyżka posiekanego szczypiorku do przybrania
skórka cytryny do dekoracji – dodałam od siebie
Blat posypujemy mąką. Ciasto rozwałkowujemy partiami na cienkie placki. Wykrawamy radełkiem pasy, na które kładziemy porcje farszu ( farszu nie miksowałam, jak było w przepisie) . Zlepiamy brzegi i wykrawamy ravioli. Gotujemy partiami w osolonym wrzątku.
Małso rozgrzewamy z oliwą, dodajemy pory i gotujemy aż zmiękną. Wlewamy sok z cytryny i zdejmujemy z ognia.
Gotowe ravioli wkładamy do sosu. Wykładamy na talerze i dekorujemy szczypiorkiem. Podajemy.
Jakie wino do ravioli z łososiem ?
Sylwia wybrała białe wino toskańskie, Vermentino di Bolgheri z winnic Guado al Tasso.
W Warszawie znalazłam je w Bachusie.
Jest to wino mineralne z aromatami owocowo-kwiatowymi, typowymi dla Vermentino z Bolgheri. Wino świeże, zbalansowane, doskonale współgra z delikatnymi pierożkami z rybą.
Dobrze komponuje się z owocami morza i cielęciną.
Pięknie to napisałaś Aniu! Ja zawsze robiłam wszelkie pierogi ręcznie, ale przyznaję, że czynnością, która zawsze przy tym wydawał mi się męcząca i nużąca było wałkowanie. Maszynka to jednak dobry wynalazek 🙂 Ale za to wycinałyśmy i lepiłysmy z Ulą już ręcznie. Zgadzam się, że nie ma to jak zrobić coś własnoręcznie i tradycyjną metodą. Dziękuję gorąco za kolejne wspólne gotowanie!!
Sylwia,
wiem, że nie każdy lubi wszystkie czynności kuchenne.
Mi akurat wałkowanie ciasta sprawia wiele frajdy.
Tak, maszynka to świetny wynalazek i sama czasami z niego korzystam.
Lepienie pierożków z Ulą musiało być fantastyczne!
Do następnego spotkania!
Wspaniałe te pierożki. Z łososiem muszą smakować genialnie.
Pozdrawiam serdecznie Aniu 🙂
Majanko,
dziękuję.
Są naparwdę pyszne!
Wyglądają cudownie i z pewnością są przepyszne 🙂
Pozdrawiam,
Magda,
dziękuję.
I bardzo polecam!
Skomponowałaś naprawdę przeapetyczny farsz do ravioli! Aż mi ślinka cieknie!
Zuziu,
farsz jest skomponowany przez Autora strony, skąd pochodzi przepis.
A ravioli są przepyszne!
Fantastyczne pierożki, idealnie nadziane! Pychota nad pychoty!
Do książki lubię wracać, zawsze można znaleźć coś fajnego 🙂
Pozdrawiam
Dziękuję Kamila.
Polecam Ci te ravioli pełne wyjątkowego smaku.
Właśnie wracam do tej książki od czasu do czasu.
Pozdrowienia!
Wykwintnie, ze smakiem, idealnie! Pozdrawiam :))
Ewo,
cieszę się, że tak te pierożki odbierasz.
Dziękuję!
Aniu zniewalający przepis … cudowny na romantyczną kolację z Mężem:) …. buziaków moc
Jolu,
jasne, na taką kolację w sam raz!
Całusy.
Pierożki tak, ale wałkowanie zdecydowanie nie. Ręcznie mogę wszystko, ale wałek działa na mnie jak przysłowiowa płachta na byka i zdecydowanie się nie lubimy 😉 ps. lektura “w miasteczku…” ciągle przede mną, warto?
Tofko,
to się różnimy, bo ja preferuję ręczną robotę i tak jak napisałam twierdzę, że wszystko ‘spod wałka’ smakuje lepiej.
A lektura konieczna dla miłośników ‘włoszczyzny’ i dobrej kuchni!
Farsz smakowity, pierożki wyglądają na nieziemsko pyszne:-) Porywam jednego na spróbowanie;-)
Marzena,
bardzo je polecam.
Smakowite i aromatyczne. Plus wino koniecznie!
Ravioli ,ach ravioli,buenisimo chce się rzec .
Dziękuję Laura`!
Są obłędne. Świetne nadzienie i urok ręcznie lepionych pierożków 🙂
Agnieszko,
dziękuję.
Tak jest, urok ręcznej roboty podnosi ich smak!
Kiedyś jadłam pierogi z łososiem… Dla mnie pyszne twoje ravioli wyglądają naprawdę uroczo.
Kasiu,
ja uwielbiam pierogi z rybą.
A te ravioli smakują fantastycznie.
Bardzo Ci polecam.
To musi być coś cudownego!
Karo, królowo!
Tak, dokładnie tak.
Pozdrawiam Cię!
Pięknie napisane! A pierożki prezentują się przecudnie! Ręcznie ulepione są najlepsze. Zajadałabym z rozkoszą. Pycha!
Dziękuję Magda.
Jak ja uwielbiam kuchenną manufakturę!
A ravioli koniecznie spróbuj.
Pozdrowienia!
Ach, uszczknęło by się takiego pierożka – raviolka 🙂 Cóż, trzeba zrobić, nie ma rady. Parę lat temu, od kiedy znalazłam przepis na łososia pieczonego z porem (z pieca), namiętnie go powtarzam. Bardzo lubię ten smak i już wiem, że lubię takie raviolki, chociaż jeszcze ich nie robiłam. W toskańskim ogrodzie rosną jeszcze pory z ubiegłego roku i są dobre (próbowałam parę razy z tuńczykiem i jako szczypiorek do sycylijskich pomidorów Piccadily).
Podpisano: Ra-Violla 🙂
Wiolla,
takie pierożki są bardzo proste i zrobienie ich daje mnóstwo frajdy.
Często piekę rybę z porami. To niezawodne połączenie.
A porów u nas dostatek z jesiennych plonów.
Moja znajoma Gospodyni ze wsi ma ich cały kopiec.
Wyciągamy je, kiedy tam jadę, są cudownie jędrne i soczyste.
Pyszne są rownież w surówce.
Pozdrawiam Ra-Violla!
a ja się zawsze bałam ravioli tak samo zresztą jak i makaronu. nie mam naszynki a wałkowanie na prześwit wydawało mi się syzyfową pracą. na szczęście tylko krowa zdania nie zmienia więc zapisuję sobie te ravioli na listę przepisów koniecznie do wypróbowania:-) buziaki Aniu!
Reniu,
nie ma się czego bać! To cudowna robota.
Polecam, bezwzględnie spróbuj.
I smacznego!
Wiolla u mnie na działce też jeszcze rosną pory i żadem mróz im nie straszny. wystarczy odpowiednia odmiana no i oczywiście brak mrozu przy wykopywaniu bo inaczej cały korzeń zostanie w gruncie
Reniu,
tak jest!, dla porów zima nie jest przeszkodą. Dobrze czują się nawet pod śniegową pierzyną.
Hodowałam warzywa na wsi, wiec często zostawały w gruncie. Tak samo jak szpinak nowozelandzki – może rosnąć pod śniegiem.