Siedzę spokojnie. Nie robię nic. Nadchodzi wiosna. Trawa rośnie sama.
Bashō Matsuo
Hramonijny styl życia w zgodzie z naturą i przyrodą.
Zachowanie naturalnego rytmu dnia, pory roku i sezonowego jedzenia.
Nie do końca możliwe w dużym mieście, które narzuca zaburzony tryb życia.
Możliwe, kiedy wybieramy się na wypoczynek. Nawet krótki.
Zasadą jest, aby wybrać odpowiednie miejsce i czas.
Idealnym jest wiosna, ktora daje początek wszystkiemu nowemu i karmi najpiękniejszymi promieniami słońca.
Miejsce…Sporo ich mamy.
Ważne, aby znaleźć takie zgodne z zasadą slow life.
Nie narzucające niczego, gdzie czas przesypuje się płynnie i hramonijnie.
Jedzenie absolutnie zgodne z sezonem i naturalne.
Doładowane witaminami i regularnością.
Harmonia duszy i ciała przychodzi sama.
Slow food. Slow life.
Wódka z rabarbarem
8 młodych łodyg rabarbaru
1/2 filiżanki miodu akacjowego lub cukru pudru
3 3/4 filiżanki wódki
Łodygi rabarbaru myjemy, osuszamy i kroimy w dowolne kawałki. Wkładamy do dużego słoja i zalewamy miodem /zasypujemy cukrem – w zależności od tego, jak słodką wódkę chcemy uzyskać. Potrząsamy słojem, aby wszystkie kawałki rabarbaru otoczyły się miodem/cukrem. Przykrywamy nieszczelnie i zostawiamy na noc, aby rabarbar puścił sok.
Drugiego dnia wlewamy do słoja wódkę i potrząsamy naczyniem. Zamykamy je szczelnie i zostawiamy na 4 tygodnie w temperaturze pokojowej. Od czasu do czasu potrząsamy słojem.
Kiedy napój jest gotowy, możemy pić go solo z lodem lub komponować z jego udziałem letnie drinki.
Zaciekawił mnie ten procentowy rabarbar.
Laura,
miło, że zwróciłaś uwagę.
Polecam na lato!
O proszę, lubię domowe alkohole, pomysł z rabarbarem chętnie wypróbuję 🙂
Bardzo proszę Ewo!
Ciekawe jak to smakuje:)
mlodakk,
zachęcam do zrobienia!
Tak najlepiej się przekonasz.
takie życie zgodne z rytmem natury to sama radość, z powodu obowiązków…najróżniejszych… jaki się jako miła perspektywa. Może kiedyś ….A tymczasem wódka z rabarbarem to świetny pomysł ! Pozdrowienia
Małgosiu,
nie odkładaj tego na potem! Nie wiadomo, co potem będzie…
Wódka z rabarbarem świetnie się komponuje z ideą slow food, slow life.
Rzeczywiście, w dużym mieście czasem ma się wrażenie, że sezon na truskawki, sałatę i pomidory trwa przez cały rok. Slow też z większym miastem raczej się nie kojarzy. Czasem warto wyskoczyć za miasto, zajrzeć do ogródka dziadków czy rodziców, aby wrócić na właściwe tory. Chętnie wzniosę toast za slow life Twoim smakowitym trunkiem!
Magda, dokładnie tak!
Bazar miejski, nawet najlepszy nie odda kontaktu z żywą ziemią i wiejską działką.
Rabarbarową wódkę mam w zapasie. Zapraszam Cię!
Rabarbar w wódce – brzmi ciekawie, i pewnie smakuje znakomicie!
Mieszkanie w małym miasteczku ma swoje plusy 🙂
Spokoju i rytmu zgodnego Tobie!
Kamila,
tak, rabarbar w wódce smakuje latem i ogrodem!
Male miasteczko mnie ciekawi tylko z powodu bliskości z naturą, choć i ja mam pola w bliskiej odległości.
Zdecydowanie wolę życie na wsi.
Dziękuję.
Taka wódka z rabarbaru to fajna rzecz , pewnie warto mieć w swojej spiżarce
Ja uwielbiam wszystkie pory roku i ta sezonowość w gotowaniu i jedzeniu, choć jakiś wyskok od czasu do czasu tez fajna rzecz 😀
Margot,
jasne, że warto tę wodkę mieć.
Idealna na spotkania letnie w ogrodzie.
A wyskoki kulinarne bardzo lubię!
wspaniały, procentowy rabarbar. raj!
Moja mała kuchnia,
dziękuję!
Rabarbarówki jeszcze nigdy nie próbowałam. A musze przyznać, że brzmi ciekawie.
ps. I masz rację, taki wypoczynek lubię najbardziej. Bez pośpiechu, makijażu i szpilek. Za to na bosaka na trawie, kiedy nic nie muszę… Z wodą brzozową, grzybami i pomidorami wprost z krzaka. Szkoda, że tak rzadko udaje się właśnie taki wypad.
Tofko,
spróbuj koniecznie!
Rabarbarowa wódka pięknie do lata slow pasuje.
Wygląda pięknie – cudny kolor! 🙂 Strofy o wiośnie – poezja 🙂
Amando,
cieszę się, że spodobał Ci się mój wpis!
Polecam wódkę i japońską poezję.
Ostatnio chętnie chłodzę się lemoniadą rabarbarową. Taki rabarbarowy alkohol też mnie bardzo kusi, ale z pewnością nie sam, tylko w jakimś letnim drinku.
Zuziu,
ta wódka nie jest mocnym trunkiem.
To właśnie letni rabarbarowy drink.
O proszę, bardzo ciekawy trunek. To ja Aniu wpadnę z placuszkami i zostanę na degustację 🙂
Marzenko,
zapraszam Cię!
Placuszki bardzo lubię.
Dzisiaj żyjemy niestety w biegu…A taki przystanek podczas urlopu mile widziany:-) I raczenie się Twoim drinkiem rabarbarowym – marzenie. Chyba wprowadzę go do naszego urlopu – jako zestaw obowiązkowy do zabrania:-) Ale mówisz 4 tygodnie…Nic to nastawię i po powrocie będę degustować:-)
Marzena,
trzeba zwolnić mimo wszystko…
Rabarbarowy napitek poczeka. Musi nabrać mocy.
Smacznego!
Aniu skorzystam z przepisu, bo lubię takie “wynalazki”, pozdrawiam serdecznie 🙂
Urszula
To nie jest zaden wynalazek.
Po prostu zupa z wiosennych warzyw.
Smacznego!
Taki rabarbar to jest coś:) …. a taki drink w upalne popołudnie musi cudownie schłodzić i zamieszać w głowie:)
Jolu, bardzo Ci polecam!
Letnie mieszanie w głowie jest takie słodkie…