Phở to chyba moja ulubiona azjatycka zupa. Jest tak naprawdę lekka i jednocześnie wypełniona wieloma fantastycznymi smakami i dodatkami. W Wietnamie Phở jada się wcześnie rano lub późno wieczorem, co jest związane z wysokimi temperaturami w środku dnia.
Jedząc tę zupę w lewej ręce trzymamy łyżkę, w prawej pałeczki. Aby wyrazić swoje uznanie dla kucharza mruczymy z zadowolenia i mlaskamy. W domu nie musimy tego robić, chociaż zawsze warto wtopić się w klimat jedząc wietnamską zupę w Warszawie…
Dzisiejsze Phở przygotowałam na bulionie z pieczonych wołowych kości i jest to zupa w stylu sajgońskim. Phở sajgońskie w odróżnieniu od zup z północy Wietnamu jest bardziej słodkie i dodaje są do niego więcej ziół – tajską bazylię, kolendrę meksykańską i kiełki fasoli mung.
Nazwa Phở odnosi się do makaronu, a nie do zupy i dodaje się do bulionu grube wstążki. Ideałem jest dodanie świeżego Phở do wywaru, co jest możliwe chyba tylko w Wietnamie.
1, 5 kg kości wołowych szpikowych
2 cm korzenia imbiru
1 cebula
1 główka czosnku
1 laska cynamonu
1 gwiazdka anyżu
1 czarny kardamon, zgnieciony
2 łyżeczki soli morskiej
1 łyżka cukru trzcinowego, nierafinowanego
3 łyżki sosu rybnego
1 łyżka sosu sojowego
1 opakowanie szerokiego makaronu Phở
kawałek wołowiny z udźca lub polędwicy wołowej, pokrojonego w cieniutkie plasterki
liście tajskiej bazylii
plasterki czerwonej chili
posiekany szczypiorek
kiełki fasoli mung
limonka
Na blachę do pieczenia połóż papier do wypieków i ułóż kości. Wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. Piecz godzinę i dodaj cebulę, imbir i czosnek. Piecz jeszcze 30 minut. Wszystko z blachy przełóż do dużego garnka i zalej wodą. Gotuj na wolnym ogniu 3-4 godziny, zbierając szumowiny.
Na suchej patelni upraż cynamon, anyż i kardamon. Dodaj do bulionu razem z sosem rybnym, solą i cukrem. Gotuj jeszcze 30 minut. Spróbuj i dopraw ewentualnie bulion sosem rybnym. Powinien mieć słony smak. Przecedź do innego garnka przez sito.
Makaron zalej wrzątkiem na 15 minut i przelej go zimną wodą, przed podaniem zanurz go na chwilę w gorącej wodzie i ułóż w misce (powinien zająć jej połowę). Dodaj kiełki fasoli i dymkę, zalej gorącym wywarem i dodaj plasterki surowej wołowiny ( mięso można sparzyć przed podaniem). Posyp tajską bazylią i podaj z chili i limonką.
Kocham ten sposób, w jaki eksperymentujesz z tradycyjnymi przepisami, zachowując jednocześnie ich autentyczny charakter. To prawdziwa uczta!
Miye, dziękuję. Bardzo lubię ten typ jedzenie i chętnie do niego wracam.
Wygląda znakomicie, chętnie bym teraz zjadła takie dobroci! Pozdrawiam
Kamila, bardzo pyszna i smakowita. Polecam.
Wygląda pysznie. Juz kiedyś chciałam ją spróbować, tym razem sobie nie odpuszczę
Martyna, świetna decyzja. A zupa jest łatwa w przygotowaniu.
chyba kiedyś coś podobnego jadłam było pyszne. Ciekaw z pieczeniem kości do zupy…
czerwonafilizanka, ten bulion na pieczonych kościach dodaje wyjątkowego smaku potrawie.
zanim zabrałabym się za gotowanie chętnie spróbowałabym oryginału 🙂
Marysiu, oryginał tylko u mnie albo w Wietnamie.
Kuchnia azjatycka jest mi bliska. Uwielbiam takie smaki i często goszczą w mojej kuchni
Wędrowki po kuchni, w takim razie smacznego.
Wstyd przyznać, ale zupę Pho jadłam tylko taką błyskawiczną. Czas zrobić ją samodzielnie z Twojego przepisu!
Monime, błyskawiczna nie ma nic wspólnego z pho…Sorry, ale w torebce nie da się zamknąć takich smaków.