Jeżeli adept sztuki kulinarnej nie urodził się w odległości godziny jazdy od miasta Bari,nigdy nie powinien próbować samodzielnie przyrządzać orecchiette.Owe przecudne kawałeczki ciasta wielkości dwuzłotowej monety są specjałem tego regionu,a przygotowuje się je z mieszanki mąki białej i apulijskiej grubo mielonej bez dodatku jajek.Sposób przyrządzania polega na wymieszaniu obu gatunków mąki i stopniowym podlewaniu wodą,aż powstanie palstyczne ciasto,które nie jest ani za suche,ani za wilgotne.*
Zdałam sobie sprawę z tego,że nie powinnam mierzyć się z orecchiette dopiero wtedy,gdy przeczytałam ten fragment książki Donny Leon i Roberty Pianaro w 2012 roku.
Kiedy moje próby osiągnięcia odpowiedniego kształtu i grubości orecchiette były tak dalekie od oryginału jak z Warszawy do Bari.
Poddałam się, wywiesiłam białą flagę i odtąd kupuję świeże orecchiette w sklepie z artykułami z Włoch.
Ale marzenia pozostały…
Jeżeli znacie kogoś,kto pochodzi z Bari lub okolic nie dalej jak godzinę jazdy od miasta,dajcie mi znać.
Ubłagam,żeby przyjął mnie na nauki.
I jako sędziwa staruszka może zbliżę się do ideału…?
Orecchiette z karczochami i anchois
orecchiette con carciofi e acciughe
opakowanie świeżych orecchiette
karczochy w oliwie
4 fileciki anchois z oliwy
papryczka chili bez pestek
2 ząbki czosnku
sól i pieprz
50g startego parmezanu
50 g startego pecorino romano
oliwa EV
Garnek z osoloną wodą stawiamy na płytę.
Na patelni z grubym dnem rozgrzewamy oliwę i wrzucamy drobno pokrojony czosnek,papryczkę chili i odrobinę solimy.
Podsmażamy na złoty kolor.Dodajemy pokrojone sardele i karczochy z oliwy.
Mieszamy i wyłączamy grzanie.
Orechiette gotujemy,odcedzamy i delikatnie mieszamy z karczochami i anchois.
Posypujemy parmezanem i pecorino romano.
Podajemy gorące.**
*D.Leon,R.Pianaro Szczypta Wenecji czyli ulubione dania komisarza Brunettiego
** inspiracja przepisem z w/w książki
Uwielbiam ten makaron! A z tymi dodatkami to po prostu ubóstwiam! Amber zabierz mnie ze sobą na te nauki 🙂 Pozdrawiam
Kamila,
dziękuję.
Orecchiette też bardzo lubię.
Zabiorę Cię, a jakże!
Amber, pamiętasz może moje zmagania z ciastem na ravioli? Ciasto uparcie wychodziło koszmarnie twarde i kruszyło się. A tak się składa, że nic tak nie mobilizuje mnie w kuchni tak jak wielokrotne porażki, więc teraz gniotę ravioli z zamkniętymi oczyma. Trzymam kciuki za ciebie i za Twoje wymarzone orecchiette!
Dominiko,
pamiętam. Pamiętam też,że radziłam Ci abyś się nie poddawała i gniotła ciasto aż osiągnie odpowiednią elastyczność.
Jednak orecchiette to nie kwestia ciasta, a umiejetności manulanych.
Te nabywa się od dziecka.
Ale kto wie…
Pozdrowienia!
Aniu, jakie fajne danie! Chętnie bym spróbowała, mogę wpaść?
Pozdrowienia:)
Majanko,zapraszam!
Już robię miejsce przy stole.
Całus!
No to mnie oświeciłaś Aniu, bo ja o takim makaronie jeszcze nie słyszałam! jutro wybieram się do mojego pasta butiku zabłyśnąć moją nowo zdobytą wiedzą na temat pasta. Basta!
Ozdrawiam serdecznie i dziekuję za przepis
Gosiu,
naprawdę?!
Cieszę się bardzo.
Mam nadzieję,że kupisz i spróbujesz.
Pozdrowienia!
Niestety, nie znam nikogo z Bari…
A ten makaron wygląda jak prawdziwy delikates 😉 Z górnej półki!
Inkwizycjo,
Twoje komentarze zawsze mnie dopingują i przyjemnie łechcą moję ego…
Dziękuję!
Jak spotkasz kogoś z Bari,to daj mi znać!
Tak, to trudna sztuka, moje wychodzą nieporadne, ale żadnego Włocha nimi nie częstowałam, więc tym samym, póki co żaden Włoch nie miał mi za złe 🙂
PS A na moim biegunie śliwa ozdobna jeszcze nie kwitnie. Północny biegun widać chłodniejszy 🙂 Za to rukola majlertowa już jest – pyszna, dziś została zainaugurowana na moim talerzu!!
Aga,
Włoch to pewnie by się z Twoich ucieszył,że podjęłaś próbę!
Ja jednak zarzuciłam ich robienie,póki co…
P.s.U mnie śliwy w pełnej krasie!
A zielonych sałat duży wybór już jadłam od p.Ziółko.
Pamiętam jedną z wypraw Jamiego Olivera do Włoch. Pokazywał on właśnie te Włoszki, które tak pięknie i zręcznie robią orecchiette. Ach co to był za widok:-) A pomysł z kupnym orecchiette jest świetny. Ile to mi jest w stanie zaoszczędzić nerwów 😉 I na dodatek karczochy. Myślami jestem już w orecchietowym niebie 🙂
Joanno,
ja też widziałam magiczną sztukę wyrabiania orecchiette.
Podziwiam,bo to kunszt prawdziwy.
Niesamowicie się cieszę,że moje danie i dla Ciebie jest smaczne.
Przepis brzmi fantastycznie:-) Ja to nawet nie próbowałabym zabierać się za ten makaron:-) Pozostaje mi życzyć Tobie, abyś zbliżyła się do ideału:-) A mi spróbowania Twojego przepisu z gotowych składników;-)
Marzena,
a ja tak bym chciała posiąść tę umiejetność wyrabiania orecchiette…
Częstuj się moim gotowcem,bardzo proszę!
Finezyjny ten makaron, może po latach praktyki podejmę wyzwanie 🙂
Ivka,
może po latach razem staniemy przy stolnicy?
Czuję, że to ponad moje możliwości 🙂 Cudownie Ci wyszło! 🙂
Judik,
co? danie?
Danie jest proste,orecchiette trudne.
Marzenia się spełniają, jeżeli bardzo się tego pragnie.
A ja chętnie dołączyłabym do Ciebie na tych naukach:)
Przygotowałaś talerz pełen moich ulubionych smaków.
Magda,
załóżmy,że wszystkie marzenia się spełniają…
Dlatego mam nadzieję.
Smacznego!
Aniu , wystawiasz moje puste trzewia na katusze!
Anchois, karczochy ,sery i …orecchiette, bardzo wysublimowane danie , podkreślone dodatkową wiedzą o makaronie.Jak zwykle fajnie się Ciebie czyta.
Sposób podania można przeflancować na inny makaron i też będzie pysznie.
🙂
Bożenko,
cieszę się,że moje danie pobudza do jedzenia!
Myślę,że warto to wiedzieć o orecchiette.
Inny makaron też tu pasuje.
Pozdrawiam Cię.
No no! Cudowny ten makaron! I do tego karczochy… Uwielbiam!
Smaczny kąsku,
dziękuję.
Polecam Ci spróbować.
Dla mnie – Prostych Potraw- danie prawie egzotyczne 🙂
Ale chętnie nasycę oczy przepisem, a wpierw pięknymi zdjęciami, pozdrawiam !
Urszulo,
dlaczego egzotyczne?
To włoski klasyk i bardzo Ci go polecam.
Warto spróbować.
Wzdycham do dania i zdycham z zazdrości że nie stoi ono na moim stole. Przepięknie wygląda i wyobrażam sobie jego smak
Dżemdżus,
jak tylko będę znowu robić te orecchiette,dam Ci znać.
Daleko mieszkasz?
Ale bardzo Ci polecam je zrobić u siebie.
Dziękuję!
Znowu nowość dla mnie.Makaronu nie znam,ale z Twojej kuchni i rąk wszystko bym zjadła:)
Iga,
to bardzo mi miło,że poznałaś orecchiette.
A Twój komentarz uskrzydla.
Dziękuję!
Chętnie przyłączyłabym się do nauki, ale jestem przekonana, że nawet z kupnym orecchiette było pysznie 🙂
Tosiu,
to chętnych do nauki mamy już parę osób.
Może jakiś wspólny projekt?
A kupne orecchiette też pyszne,zapewniam!
Pozdrawiam Cię.
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie jadłam karczochów! Boję się podjąć tego wyzwania, ale cieszą oczy! Pysznie to wygląda!
Loreta,
a szkoda,bo karczochy są mega zdrowe.
Możesz to szybko nadrobić.
Polecam Ci to danie.
I dziękuję.
Z karczochami-super! jestem na tak, niezależnie czy same orecchiete wyrób własny czy sklepowy:)
Olu,
dziękuję.
Pozdrawiam.
Świetne to danie! Muszę kiedyś zrobić, bo jestem ciekawa smaku 🙂
Magda C.,
koniecznie je zrób,jest pyszne!
Czy mogę wprosić się na porcję Twoich pyszności? Głodna się zrobiłam od patrzenia i czytania 🙂
Łucja,
pewnie,że możesz!
Zapraszam.
Aniu to jak już sie nauczysz to ja wpadnę na naukę do Ciebie i razem zjemy tak cudowny makaron, a później upieczemy cudowny chleb:). Buziaki
Jolu,
ja chcę już teraz!
Póki co kupię orecchiette u Włocha i wpadaj!
Całus.