Pewnego wiosennego dnia we Włoszech nastąpiło istotne wydarzenie w moim życiu.Po raz pierwszy zjadłam ravioli z dynią.Miłość od pierwszego kęsa,od pierwszego zjedzenia dużej porcji uroczych kwadratowych pierożków z boskim nadzieniem w środku.
Było to wiele lat temu,ale pamiętam to jak nic innego,co od tamtej pory zjadłam w wielu miejscach w kraju i za granicą.Z miłością tak już bywa,nie wiadomo kiedy,gdzie i dlaczego.Po prostu to musi się stać i już.
Od tamtego dnia nie zamawiam innego dania w żadnej restauracji,jeżeli w karcie są ravioli con la Zucca.
Moje umiłowanie do makaronów i pierogów jest znane,więc nikt się nie dziwi,że akurat ravioli.
Dynię uwielbiam i wielu kiwa głową na znak wyrozumiałości,że właśnie takie nadzienie.
Wielu nie wie,że to mój kulinarny fetysz .
Odkrywam się…
Najpierw farsz.
Użyłam dynię butternut squash.Uwielbiam jej wygląd,kolor,zwarty miąższ i smak.
500g dyni pokrojonej w kawałki ze skórą rozkładam na papierze do pieczenia i piekę w temp.180 stopni C,aż będzie miękka.
Kiedy trochę przestygnie,oddzielam miąższ od skóry,rozdrabniam widelcem,dodaję sporo startego parmezanu.Sól i pieprz do smaku i odstawiam.
Teraz ciasto.
W doskonałych ravioli ważne jest ciasto.Gładkie,elastyczne i cieniutko wałkowane.
I tutaj postanowiłam przeprowadzić eksperyment.Czyli powierzyć wyrabianie maszynie.W końcu mam mnóstwo haków,mieszadeł i ubijaków,które właściwie bezczynnie spędzają czas.
Niech raz się wykażą i zrobią to w try miga.
Kiedy wszystkie składniki znalazły się w misie,mieszadło zaczęło bezdusznie miętosić moje ciasto!
Zatrzymałam maszynę i wykonałam wyrabianie jak zwykle ręcznie.
Idealna współpraca,miły kontakt ciasta z dłońmi.Cudownie!
2 szklanki mąki pszennej lub szklanka semoliny i szklanka zwykłej mąki
3 żółtka i dwa całe jajka
pół łyżeczki soli
Łączę wszystkie składniki i wyrabiam ciasto na blacie podsypanym mąką.Jeżeli jest za rzadkie,dosypuję mąkę.Kiedy za twarde ,dodaję białka pozostałe z jajek.
Wyrabiam tak długo,aż ręce mi odpadają, a ciasto jest doskonale gładkie i elastyczne.
Formuję z niego kulę,zawijam w folię spożywczą i odkładam na pół godziny,żeby odpoczęło.
Dzielę je na dwie części,formuję prostokąty i wałkuję cienko,jak się tylko da.
Smaruję jeden prostokąt wodą,wykładam kupki nadzienia.Przykrywam drugim prostokątem ciasta.Przyciskam brzegi i ciasto między nadzieniem.Wykrawam radełkiem kwadratowe pierożki.
Wrzucam je do osolonej wody i gotują aż wypłyną.Ok.5 minut.
Masło szałwiowe do ravioli
Na patelni rozpuszczam masło,zbieram mleczną pianę.Wrzucam listki szałwii i podsmażam je.Natychmiast polewam ugotowane pierożki.
Jeżeli dam radę czekać jeszcze na pierwszy kęs,posypuję je parmezanem.
Jeszcze trzeba otworzyć butelkę białego lub ostatecznie czerwonego wina .
Choć najodpowiedniejsze jest tutaj włoskie verdicchio.O wyrafinowanym bukiecie,idealnie podkreślającym smak dyni i szałwii.
I jest święto.Dokonuje się niezwykły rytuał…
“Z miłością tak już bywa,nie wiadomo kiedy,gdzie i dlaczego.Po prostu to musi się stać i już.” – o tak! Prawdziwe to słowa!
Przymierzam się do takich ravioli już od dawna. Wyglądają pysznie…i wierzę na słowo, że w smaku są również wspaniałe.
Spokojnej nocy Amber!
Agnieszko,lubimy taką prawdę,prawda?
Ravioli koniecznie zrób.
I możesz mnie nawet poczęstować,bo swoje już zjadłam…
Dobrej nocy!
Świetne! Ja miałam podobnie z ravioli z gruszką i serem pleśniowym – nie mogłam się oderwać. Swoją drogą mam teorię, że wszystko smakuje lepiej z masłem szałwiowym;)
Ravioli robione z serca i czułością rąk, pozostawia w ustach niezapomniany smak. Kochana muszę zastosować się do Twoich rad, bo jak męża uzależnię od takich smakołyków to pewnie sama wiesz co potem
Pozdrawiam
śliczne :), taki mają słoneczny kolorek
Tak się do nich przymierzałam teraz, w sezonie dyniowym, aż mnie zaskoczyła dieta bezglutenowa. Chwilowo nic z tego. A szkoda – bo to jedyne pierogi, na jakie mam ostatnio ochotę. Pogapię się na Twoje, Amber .
wygląda pysznie! jak to się ma do pierogów? tzn ciasto samo w sobie? przy okazji – na stronie http://www.dniherbaty.pl widziałam konkurs dla blogerów, fajna nagroda do wygrania bo udział w warsztatach kulinarnych. ja nie mogę bo nie mam bloga, więc przekazuję dalej
pod zakładką herbata z dodatkami 
Nat.,z gruszką…Minammmm.
A z masłem szałwiowym to słuszna teoria.
Kamila,z ravioli można tylko czule…
Jak się uzależni,to będzie Ci je robił!
Niebieska P.,kolor żółtek i dyni.
Dziękuję.
An-no,bezglutenowa???
Szkoda…Ale gap się do woli.
Martututu,ma się doskonale!
Miłego wieczoru Wam życzę!
Ach, one muszą być pyszne. Wyglądają tak smakowicie, takie ladne i kształtne
Musze kiedyś skosztować kooniecznie:)
Pozdrówki Amber :*
pysznie!
Majanko,jasne.KONIECZNIE!
Dziękuję Ci bardzo.
Schokolade,dzięki.
Serdeczności!
Ale cudne, myślę, że ja też bym je tak polubiła:) Uwielbiam dynię i w ogóle ravioli. Świetnie się prezentują:)
Aniu , jakie zgrabniutkie ,a że święto się robi jak je się te rarytasy to wierzę
Amber, te pierożki są przepyszne! Robiłam je już dwa razy w tym roku i cała rodzinka zajadała się chociaż ogólnie fanami dyni nie jesteśmy. W tym roku z ciekawości poeksperymentowałam z dynią kilka razy i jednak okazało się, że dobrze przyrządzona jest rewelacyjna
Pozdrawiam serdecznie.
Tyna, z pewnością.
Tylko spróbuj.Bardzo Cię namawiam.
Alu,śliczne dzięki.
Lubimy je razem,prawda?
Cynthia, a ja uwielbiam wszystko co z dynią i z dyni…
Pierożki są rarytasem prawdziwym.
Dziękuję Wam za miłe odwiedziny!
Please, put the google translator to your blog. Then I can read you better. Kind regards.
Gypunto,translator is already.
Thank you!
Better with translator. I really like your recipe. Good night.
Amber, po takiej zachęcie z Twojej strony na pewno wybiorę te pierożki, kiedy tylko spotkam je w jakiejś restauracji. sama niestety nie mam drygu do pierogów jako takich, ale będę na nie polować na mieście
Obawiam się, że dla mnie to miłość bardziej od pierwszego wejrzenia – za dynią nie przepadam, za to w zdjęciach zakochałam się od razu:)Pozdrawiam!
ooo, ja też zapamiętuję smaki, które są dla mnie niezwykłe! Ravioli jadłam do tej pory tylko z szynką parmeńską i serem oraz ze szpinakiem. Rzadko robię, bo zachodu z nimi spooro ale z dynią bym chętnie wypróbowała ;).
I ja lubie ravioli z dynia. Co prawda nie jadlam ich w Italii (nad czym strasznie ubolewam ale jeszcze wszystko przede mna:) tylko robilam w zeszlym roku w domu. Pyszne byly. Z szalwiowym maselkiem smakuja doskonale :))
Milego dnia.
Mam podobne wspomnienia, pierwszy raz jadłam ravioli z dynia w Bolonii i to była ekstaza :))
w tym roku spróbowałam zrobic sama jednak ciasto zrobiłam takie jak do zwykłych pierogów, muszę zrobić z Twojego przepisu
Amber, piękne te Twoje pierożki. I mimo, że jadłam śniadanie, to już zgłodniałam. Wystarczyło wyobrazić sobie ich smak… mmm!
———————————–
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
Piękne i na pewno smaczne, ostatnio we włoskiej knajpie w Budapeszcie jedliśmy ravioli z dynią, ale była też dodana do ciasta, a sos był szpinakowo-śmietanowy i od tego czasu myślę sobie, że muszę zrobić koniecznie!
Gypunto,i’m glad.
I invite you!
nooo, lunbimy
lubimy miało byc
Kasiu,na pewno z ravioli byś sobie doskonale poradziła.
Spróbuj!
Delikatessen,bardzo mi miło.
Ale dynia dobrze zrobiona,musi być dobra.
Słodkosłona,spróbuj z dynia.To klasyka gatunku.
Z szynką,serem,szpinakiem też lubię.
Majko,cudownie są,prawda?
We Włoszech smakują dodatkowo ,bo ten klimat,te okoliczności.Na pewno Ci się uda i tam ich spróbować.
Jswm,cieszę się,że potwierdzasz mój zachwyt.
Ciasto robię jak na włoski makaron.
Z polskim pierogowym nie próbowałam.
Tofko,bardzo Ci dziękuję.
Smacznego oglądania i do roboty!
Malino,jadłaś wersje wzbogaconą.Ale skoro pyszna była,to najważniejsze.
Skuś się na własne ravioli.
Serdeczności Wam przesyłam!
Margot,to pięknie!
Pyszne pierożki, ale z dynia jeszcze nie jadłam
Dario,czas najwyższy spróbować!
Dziękuję Ci.
Och, to mógłby być i mój fetysz… uwielbiam dynię i to połączenie z szałwią
A pierogi, pierożki, pieróg – mogłabym odmieniać przez wszystkie przypadki! Dynie butternut leżakują w spiżarni, a my chwilowo na diecie, ale jak się już skończy… mhmmm
Juz snujemy marzenia o niedietetycznych smakach 
Ściskam czule!
Nawet nie wiesz od jak dawna takie ravioli za mną “chodzą”… Muszę w końcu spełnić swoje maleńkie marzenie o stempelku do ravioli i do dzieła
jakie one piękne…i ten farsz, taki żółty, kuszący…co do haków i mieszadeł…też wolę kontakt dłoni z ciastem;)
Inkwizycja,porzuć dietę i zabierz się za butternut.
Dieta jesienią? Nie popieram.Wolę opcję – mniej jeść.
Kasiu,spełnienie marzenia jest na wyciągnięcie ręki! A ja marzę o stempelku,jakoś zawsze przeoczę jego zakup…
Mar,dziękuję Ci.Takie słowa mnie uskrzydlają.
A kontakt dłoni z ciastem,bezcenny,prawda?
Udanego dnia Wam życzę!
Pyszności!!! Pięknie wyglądają:)
Aniu! Czytam, jakbym czytała własne myśli:) Jedyna różnica to miejsce zakochania – bo nie były to Włochy;)
Masło szałwiowe to także moja mała-wielka słabość!
Całusy!
Konwalnie,dziękuję.
Anno,to fantastycznie,że czytasz ,siebie’!
Wszystko jedno,gdzie to było.Ważne jest,że zakochanie przyszło i zawładnęło nami na zawsze.
Pozdrawiam Was ciepło!
Konwalie w kuchni,bardzo przepraszam za literówkę w poprzednim komentarzu…
A ja nawet nie zauważyłam
Wspaniałe danie. Muszę wykonać, choćby nawet w wersji pierogowej. No i widzę, że masz jak moja teściowa
– maszyny w domu są, a i owszem, ale i tak wszystko rękami (łącznie z ubijaniem białek trzepaczką).
Konwalie,to dobrze,ale czuję się lepiej z przeprosinami.
Kabamaiga,koniecznie musisz.Warto!
Ja białka też trzepaczką…
Dziękuję Wam za odwiedziny!
Ja się już od patrzenia zakochałam. Od zjedzenia może mi całkowicie odbić palma :))
Amber, jeszcze 4 tygodnie, a wtedy… Wytrzymamy, a dynie poczekają;-))
muszą być niezwykle pyszne:) NO to chyba będzie kiedy trzeba spróbować;)
wyglądają cudnie
no i to masło szałwiowe…mniammmmmm
Nic dziwnego. W takich pierożkach to tylko się zakochać. Zdecydowanie w moim guście:)
Oj Kochana zaczarowałaś mnie tym ravioli …. wyglądają po prostu cudownie:) … muszę i ja w końcu takowe zrobić …zwłaszcza, ze w spiżarni dynia czeka:) pozdrawiam JOlanta Szyndlarewicz
Chyba właśnie też zapałałam gorącym uczuciem;)
Świetne ravioli, w szczególności z takim aromatycznym, szałwiowym masełkiem – bardzo intrygujące zestawienie smaków.
Turlaczku,takie zakochanie bardzo smaczne jest…
Inkwizycja,4 tygodnie i można Wam wszystko?
Trzymam kciuki!
Atino,dokładnie takie są.I zachęcam Cię bardzo.
Elżuniu,dziękuję.
To masło jest boskie!
Aciri,zakochaj się w nich!
To będzie piękne.
Jolu,to świetnie,że dałaś się zaczarować.
Dynie weź w obroty i ravioli pysznie się zaprezentują.
Ona,jak miło.Uczucie urośnie,kiedy spróbujesz.
Haniu,polecam Ci je na piękny wieczór,obiad,brunch.Szałwia ma tu sporo do ,powiedzenia’.
Udanego wieczoru moje Drogie!
a ja chętnie się wproszę na takie ravioli, nigdy nie jadłam:) dobrej nocki
Reniu,jasne,że Cię zapraszam!
Słodkich snów!
Amber- piękne wyszły Ci te ravioli! dziś własnie przeglądałam książkę z pierogami i ravioli i aż mi ślinka ciekła- a nie lubię ich robić bo to żmudna, ciężka praca ale przyznam, że chyba mnie skusiłaś!pozdrawiam serdecznie
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
a przepraszam, że zapytam….dlaczego tak dużo jajek w Twoim cieście? jakie to ma znaczenie?
Małgosiu,taki przepis dostałam od włoskiej Przyjaciółki mojej Córki.Może ma to znaczenie dla elastyczności ciasta.Robię tak też makaron.
Możesz zmniejszyć ich ilość.Kiedyś robiłam z proporcji- dwa żółtka i jedno jajko.Wyszedł tak samo dobry.
Pozdrawiam!
Do Zosi,której komentarz usunęłam – na zdrowie!
Szkoda,że nie masz odwagi się ujawnić.Ja swoje komentarze piszę zawsze jawnie.
I takie brzydkie słowa.Fe! Jakie to szczeniackie.
Miłego dnia!
W tym momencie zamarzyło mi się takie właśnie,złociste danie;)Ciasto na 5 jajkach musi być genialne!
Monisiu,złociste ciasto dają jajka od szczęśliwych kur.Jest pyszne.
Dziękuję i ciepło Cię pozdrawiam!
zazdroszczę Ci tych Ravioli okropnie! Włoskich i domowych – cudownie wyglądają
Świetne pierożki. Takich jeszcze nie jadłam
Maniu,jeżeli będziesz we Włoszech,koniecznie spróbuj.
Tymczasem pokuś się o ich zrobienie.
Naprawdę warto.
Slyvvia,dziękuję i polecam Ci.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Amber a jeszcze jedno pytanko, bo przecież jesteś specjalistką od dyni
Zakupiłam dziś kawałeczek bo narobiłaś mi apetytu! i teraz pytanie odnośnie nazwy tej dyni…czy jeśli przy wydrążaniu pestek dynia rozłazi się jak makaron ale tylko z wierzchu to znaczy, że to jest dynia makaronowa? Zapiekłam ją wraz ze skórą i w sumie nie zmakaroniała :-)) ale jest za to pyszna!!! dlatego zależało mi na nazwie a pani na straganie nie umiała mi powiedzieć…uznała, że dynia to dynia!
Małgosiu,specjalistka to za dużo powiedziane…
Jeżeli dynia rozkłada się na włókna to jest makaronowa.Bardzo szlachetna i pyszna.
Może to też być krzyżówka innej dyni z makaronową.
A sprzedawcy najczęściej nie wiedzą co sprzedają.Niestety…
Piękne kolorki tego ravioli – jeszcze nigdy sama nie robiłam, choć jestem fanem wszystkiego co “pierogowate”:))) pozdrawiam!
Goh.,dziękuję Ci.
Pierogi wszelkie kocham.
Pozdrowienia!
goh- a ja się zastanawiam nad maszynką do makaronu :-)i wtedy bede dopiero pierogowata!
Małgosiu,maszynka?
Myślisz,że zrobi to lepiej i szybciej?
Un plato de ravioli delicioso, un relleno ideal! me encanta tu receta! muchos besos
Eva,que palabras amables.
Muchas gracias.
Mil besos.
wspaniałe:) jestem pod wrażeniem
kulinarnyoliwek.blox.pl
Oliwku,dziekuję!
no tak myślałam! że przynajmniej wywałkuje na jedną grubość! a myślisz, że się mylę?
Małgosiu,dla mnie dużo z tym zabawy.
Maszyna wałkuje na jedną grubość,ale ja też.
Wybór należy do Ciebie.
cudowności zjadłabym z wielkim apetytem
Coś czuję że takim ravioli i jadałabym się oczarować. Wspaniałe!
jaki cudny kolor, napatrzyć się nie mogę!
Pozdrawiam
Monika
http://www.bentopopolsku.blogspot.com
W nich jest wszystko co lubię, właściwa mąka i cudowny farsz…Pyszny luksus dla każdego
Szarlotku,tak mi miło.
I trafnie je nazwałaś – pyszny luksus.
Ciepło Cię pozdrawiam!
Magdo,dziękuję.
Ivka,do zaczarowania są idealne.
Moniko,uwielbiam ten kolor.
Cieszę się,że Ty też.
Dobrej nocy Wam życzę!
Ja jestem leniwa:) Dostałam od mamy mojego Pana przystawkę do ravioli do Kitchen Aid i jest dość pomocna:) Co prawda i tak trzeba się trochę namęczyć i nabawić z ciastem przepuszczając je przez “prasowarkę” (jest ten kontakt z ciastem oj jest). Ale, ravioli zrobiłam tylko dwa razy, mam nadzieję, że wkrótce nadrobię:)
W przyszlym tygodniu wyruszam wiec na poszukiwania wloskiego verdicchio, ravioli z dynia i szalwia bowiem uwielbiam!
Bardzo apetyczne zdjecia
Pozdrawiam!
Jak zwykle hurtem nadrabiam zaległości w odwiedzinach u Ciebie. Ravioli musi być przepyszne. Wygląda wspaniale. Żeby mi się tylko chciało tak jak mi się nie chce, to też bym takie zrobiła
Atria,niby te przystawki są pomocne,ale o wiele szybciej robi się ciasto bez nich.
Ravioli zasługują na specjalne traktowanie.
Beo,verdicchio pasuje tu idealnie.
Smacznego!
Joanno,hurt czasami jest konieczny.
I kiedyś się wreszcie zbierz na te pierożki.
Dziękuję.
Pozdrawiam Was ciepło!
Polecam również kluski z dynią…pyszne!
Prześliczne ravioli. Te karbowane brzegi
Bee Sweet,a znam je, znam.
Bardzo pyszne.
Katie,dziękuję.Miło mi bardzo.
Serdecznie Was pozdrawiam.
Dokonam “profanacji” męskim wpisem, wpiszę tylko..Amber jetem po obiedzie ale poczułem się głodny i nie wiem dlaczego. Moje przepisy to jak małe przyziemie, przy Twoim kosmosie.
Pozdrawiam.
Uwielbiam ravioli z dynia! Na ostatnich targach Artigiano in Fiera pani na stoiski z -mostrda di Mantova- (nie mylic z musztrda) odwiecila mnie, ze koniecznie trzeba do farszu dodac nie mostrade z gruszek a z jablek. Kupilam sloiczek, dostlam przepis na farsz i pewnie niedlugo zrobie!