Po nocnej burzy wybiegam rano do ogrodu.Witam się z roślinami i ze światem.Zrywam świeżo rozwinięte baldachy czarnego bzu.Będzie kwiatowe śniadanie!
Placuszki z kwiatami czarnego bzu
rozwinięte baldachy czarnego bzu -ilość wg.uznania, ja lubię sporo
20 dkg mąki
2 szklanki maślanki
1 jajko
sól- szczypta
1 łyżka cukru pudru /lub bez,też smaczne/
1 łyżeczka sody oczyszczonej
olej roślinny i masło do smażenia
Przebieram baldachy,odrywam ogonki i łodyżki. Nie płuczę, bo nie powinny być mokre.
Z mąki, żółtek,maślanki rozrabiam ciasto gęstsze niż na naleśniki. Dodaję sodę,szczyptę soli i ewentualnie cukier puder.Mieszam. Ubijam sztywną pianę z białka.Delikatnie mieszam z ciastem. Potem baldachy dzielę na mniejsze części i dokładam do ciasta. Delikatnie łączę.
Smażę na złoto na oleju z masłem.
Polewam miodem akacjowym.
I oto proszę!