Kiedy jesień przestaje być słoneczna i kolorowa i zamienia się w smutek, a potem następuje zima ze swoją szarością i wszechogarniającą mnie tęsknotą za zielenią, o niczym tak nie marzę jak o maju.
Staram się, bardzo nawet, żeby nie biadolić, udaję, lawiruję…
Robię wszystko, żeby przetrwać.
I w nagrodę przychodzi maj, który jest dla mnie prawdziwym szczęściem!
Cudownym zjawiskiem klimatycznym w naszym dość kapryśnym klimacie.
W maju podoba mi się wszystko i upajam się każdym dniem.
Maj łagodzi każde zawirowanie losu, konieczność zmiany planów lub przykrą wiadomość.
W maju zdarza się to co najlepsze i maj to miesiąc dobry na wszystko.
Romantyczne wspomnienia z majowego Paryża chowam w zakamarkach serca do dziś…
Absolutnie magiczny czas!
W maju co chwila zdarza się coś miłego.
Dzisiaj rozkwitły nowe kolorowe jaskry.
Szparagom śmieją się zgrabne główki, a królik upiekł się w słoiku.
Majowy pasztet podaję na tarasie!
Pasztet z królika z Cavą
przednia część tuszki królika
200g karkówki cielęcej
200g boczku surowego
100g watróbki cielęcej
100g klarowanego masła
2 liście laurowe
1 łyżeczka ziaren kolorowego pieprzu
2 spore cebule
3 jajka
łyżka świeżych ziół: majeranek, tymianek, kozieradka
100ml Cavy
1/2 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
sól i pieprz do smaku
Piekarnik nagrzewamy do 200 st.C. Mięso myjemy, kroimy na mniejsze kawałki i osuszamy papierowym ręcznikiem.
W brytfannie układamy mięso, na nim masło klarowane, dodajemy liście laurowe i kolorowy pieprz i wkładamy do piekarnika.
Po 20 minutach zmniejszamy grzanie do 160 stopni C i przykrywamy mięso pokrywą ( lub folią aluminiową).
Pieczemy aż mięso będzie zupełnie miękkie i wtedy wyjmujemy je na półmisek.
Do sosu, który został w brytfannie wkładamy watróbkę i pokrojone cebule i pieczemy 30 minut pod przykryciem.
Wyjmujemy z piekarnika całą brytfannę i studzimy wątróbkę i cebulę.
Słoiki Weck’a z pokrywkami wkładamy do piekarnika i zmniejszamy grzanie do 100 st. C.
Mięso, watróbkę i cebule mielemy dwa razy w maszynce dodając powstały podczas pieczenia sos razem z ziarnami pieprzu. Dodajemy zioła, jajka, przyprawy, sól i pieprz i dobrze wyrabiamy.
Na koniec wlewamy Cavę i mieszamy dokładnie z mięsem.
Masę pasztetową wkładamy do słoików, dobrze ubijając aby nie zostały wolne przestrzenie.
Zakładamy gumki i zapinamy zapinki.
Słoiki z pasztetem wstawiamy do naczynia do zapiekania i wlewamy ciepłą wodę do wysokości 3/4 słoików.
Wstawiamy do piekarnika i nastawiamy temperaturę 170 st. C.
Pieczemy pasztet w kąpieli wodnej godzinę, wyjmujemy słoiki i wyłączamy piekarnik.
Słoiki z pasztetem zostawiamy do ostudzenia. Na noc wstawiamy je do lodówki.
Podajemy na drugi dzień ze świeżym pieczywem i ulubionymi dodatkami.
My delektowaliśmy się tym pasztetem z dodatkiem domowego ajvaru, kiełkami pora i chrrrupiącymi rogalikami!
Maj to cudowny miesiąc, czerpać i ładować akumulatorki 🙂 Pyszne potrawy serwujesz w maju. Zjadłabym w wielką ochotą! Miłego!
Kamila, ładuję!
Zapraszam na piknikowy pasztet.
Pasztet z królika w wersji piknikowej bardzo mi się podoba:-) I ja mam wspomnienia z Paryża majowe:-)
Marzena,
pielęgnujmy wspomnienia, nie mają nigdy wad!
Dziękuję.
Domowego mięsnego pasztetu nigdy nie jadłyśmy 🙂 Mięso z królika średnio przypadło nam do gustu ale w takim towarzystwie może bardziej by nam zasmakował 🙂
Candy Pandas,
to wydaje mi się absolutnie niemożliwe, aby nie jeść nigdy domowego pasztetu!
A ja królika lubię i to bardzo.
Może spróbujcie w innej wersji niż ta, która Wam nie smakowała.
Nie pogardziłabym takim przysmakiem, wow, pycha !
Urszula, zapraszam!
Słoik jeszcze jest w lodówce.
Cudne zdjęcia, jak malowane 🙂 !
Dziękuję bardzo Moja pasja smaku!
Musi być wyborny!
Natalio,
taki jest.
Dziękuję.
mniam! Taki pasztet to prawdziwy rarytas!
Marcela,
jest pyszny i łatwo go zrobić.
Dziękuję!
Kto jak kto ale królik do pasztetu nadaje się bardzo dobrze. W ogóle to pyszne mięso choć nie jest doceniane. 🙂
Elu,
dokładnie tak.
Mięso królika jest mega zdrowe i zupełnie niedoceniane.
Nie ma tradycji jedzenia króliczego mięsa, chociaż w mojej rodzinie jadało się je zawsze.
Maj to najpiekniejszy miesiac w roku. I mnie on zachwyca (szczegolnie jak mieszka sie “na wsi” gdzie wokol tylko pola zoltego rzepaku, kwitnace bzy, mlecze na lakach – teraz juz dmuchawce…)
Taki pasztet musi byc pyszny. Zjedzony na tarasie na pewno smakowal podwojnie dobrze 🙂 Moje wspomnienia z Paryza zimowe sa… :))
Majko,
dmuchawce i bzy u mnie w ogrodzie!
A łąki majowe mam na wyciągnięcie reki , a raczej nóg… To zaleta mieszkania na skraju miasta.
Pasztet polecam.
Zimowy Paryż? Też ładnie!
Pasztet z królika to ja pamiętam z dzieciństwa. mam robiła, taki pieczony w keksówce. Pamiętam, że smakował… zresztą musiał, bo wtedy to nawet królik było przydomowy, bo rodzice hodowali… taka ekologia, że hoho 😉
Tofko,
i warto powtórzyć te smaki.
Mój królik też przydomowy, prosto ze wsiowej hodowli.
Nigdy nie jadłam pasztetu z królika, chyba czas nadrobić 🙂
Magda C.,
koniecznie!
To mega zdrowe i lekkostrawne mięso.
Również uważam, że maj jest miesiącem magicznym 🙂 Pasztet cudowny. Sposób przygotowania wypróbuję, bo bardzo mi się podoba, chociaż chyba nie będzie to królik 🙂
Agnieszko,
maj jest bardzo magiczny!
Cieszę się, że pasztet Ci się podoba i przepis.
Ale dlaczego nie będzie u Ciebie to królik?
Jestem pewna, że smakuje doskonale 🙂
Ewo,
potwierdzam!
Dziękuję.
Faktycznie, niezły pasztet! Bardzo ciekawy dodatek cavy i kozieradki, uwielbiam! Przypomniałaś mi o cudownej kiełbasie ze słoika, którą robi hodowca pstrągów w naszych borach. Takie to sielskie jedzenie – bagietka, słoiczek z pastą, winko, bzy kwitną. Mamy piękny maj, niedługo wakacje!!!!!
Aga,
spróbuj tej kompozycji mięsno- ziołowo-cavovej!
Kiełbasę ze słoika też robię i zabieramy ze sobą w plener lub na wieś.
A maj chciałabym zatrzymać przynajmniej na 3 miesiące!
Te kwitnące bzy są o wiele za krótko.
nooo, bzy i konwalie… ale potem też będzie pięknie – poziomki będą i peonie np. Ja w miejsce października i listopada mogłabym widzieć potrójny maj. Może zrobimy jakieś referendum w tej sprawie? 🙂 buzi, buzi! PS A propos bzów, moje dwa krzaczory, które od lat były nieaktywne pod względem kwitnienia, obsypały się w tym roku od stóp po sam czubek 🙂
Aga, pewnie że będzie!
Ale maj to jest magia prawdziwa, w przyrodzie i w życiu.
Chętnie złożę swój podpis w takim referendum.
Bzy pachną w tym maju obłędnie!
ależ pyszny pasztet! 🙂
Magdalena,
częstuj się!
Dziękuję.