Kiedy zbieram jarzebinę, niechybnie ma się ku jesieni… Dlatego ten moment odkładam,zwlekam. Faktem jest,że jarzębina najlepsza po pierwszych przymrozkach. I dopiero wtedy kiedyś się ją zbierało. Pamiętam gąsiory z jarzębinową nalewką w moim rodzinnym domu. Nie mogłam się nacieszyć koszem jarzębiny,której korale obrywaliśmy do misy. A potem wsypywane były do gąsiora. Teraz jarzębinę się mrozi,przyspieszając czas jej przetwarzania. I kiedy Magda wywołała jarzębinowy temat,zdziwona byłam,że to już ten czas… Ja ciągle głowę mam w letnich klimatach. Zerwałam więc czerwone korale z drzewka,co rośnie za moim płotem. Wystarczyło ich na nalewkę i na gotowanie z Konwaliami w kuchni.
Karmelizowana jarzębina
200 g korali dojrzałej jarzębiny 100 g miodu akacjowego pół łyżki białego kremu balsamico
Zerwaną jarzębinę oberwać z baldachów,włożyć do woreczka foliowego i mrozić przynajmniej przez trzy doby. Jarzębinę rozmrozić,opłukać na sicie i wysuszyć papierowym ręcznikiem. Na głęboką patelnię wysypać owoce,polać miodem i podgrzewać. Jarzębina puści sok,który trzeba zredukować aż powstanie gęsty syrop. Dodać ocet balsamiczny i razem podgrzać.
Uwaga! jarzębina powinna być dojrzała i dobrze przemrożona. Inaczej będzie gorzka w smaku.
Zapiekany camembert z karmelizowaną jarzębiną
ser camembert karmeliozwane owoce jarzębiny oliwa waniliowa listki i kwiaty lebiodki (oregano)
Ser przekroić w połowie i przełożyć karmelizowanymi owocami jarzębiny. Włożyć do naczynia do zapiekania,polać oliwą i posypać listkami lebiodki. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. i zapiekać aż ser zacznie się rozpuszczać. Wyjąć z piekarnika. Pyszne z bagietką i schłodzonym białym winem.
Oliwa waniliowa
Do butelki z oliwą wkładam przekrojone trzy laski wanilii.
Odstawiam na dwa tygodnie aby oliwa nabrała waniliowego smaku.
Aniu, Twoje jarzębinowe danie zapowiada się pysznie!
Zazdroszczę Ci drzewka jarzębinowego za płotem,
ja musiałam się po nią wyprawić daleko od domu.
I jak ja mam Cię do tej jesieni przekonać?:)
Dziękuję za wspólny, koralowy czas:)
Aniu, Twoje jarzębinowe danie zapowiada się pysznie!
Zazdroszczę Ci drzewka jarzębinowego za płotem,
ja musiałam się po nią wyprawić daleko od domu.
I jak ja mam Cię do tej jesieni przekonać?:)
Dziękuję za wspólny, koralowy czas:)
Magda,
tak się pięknie złożyło,że oglądam codziennie jarzębinowe korale.
Już zainteresowały się nimi ptaki i dziobią co dojrzalsze owoce.
A jesień lubię,ale taką słoneczną i ciepłą jak dzisiaj,wczoraj…
Nasz jarzębinowy czas był dla mnie pierwszym krokiem w jesienne klimaty.
W tamtym roku ptaki mnie wyprzedziły niestety;)
Niech słoneczna jesień trwa jak najdłużej!
Magda,
bo było chłodniej niż teraz.
One czują wczesne chłody i gromadzą energię.
Jarzębinę barzdo lubią.
Niech letni czas trwa,bo jesień jeszcze za chwilę!
Ojej , jaka elegancja i ekstrawagancja, fajnie wygląda ,a jak musi takie coś smakować , wow
Margot,
spróbuj tej pysznej jarzębinowej wersji.
Czerwone korale i ser się lubią!
Chyba w zeszłym roku opublikowałaś przepis na “pleśniaka”zapiekanego.Nie pamiętam nazwy sera ale post o nim zapadł mi w pamięci:)Niestety u mnie jarzębina za płotem nie rośnie a przy ruchliwej drodze czyli niejadalna:)
Iga,
to nie ja ,pleśniaka’ publikowałam…
Jarzębina rośnie też dalej od drogi,można jej poszukać.
Magda Konwaliowa właśnie wyprawiała się po nią.
Aż musiałam przewertować Twojego bloga,no i nie znalazłam.Juz pewnie nie dojdę gdzie widziałam ale byłam przekonana że to u ciebie.Mam nauczkę żeby przepisy zapisywać
Wiedziałabym jakby rosła:)ale za to czarnego bzu mam pod dostatkiem
Iga,
a ja byłam pewna,że sera w takiej postaci nie zmieściłam na swoim blogu.
Czarny bez i u mnie pod dostatkiem.
Pozdrowienia!
Amber, Ty jesteś chyba najbardziej twórczą kulinarnie osobą pod ziemskim nieboskłonem. Ja gotuję ostatnio niewiele i za szybko jak dla mnie, tylko zupy sobie pyrkają na wolnym gazie, ale już marzę by zacząć nadrabiać i uwieczniać, tak jak Ty. No i słoików sporo zostało do zapełnienia… Camembert poetycki i taki… przełomowy 🙂
Aga,
co ja zrobię,jak lubię…
Słoiki u mnie też się zapełniają na bieżąco.
Camembert smakuje wrześniowo,polecam.
Chętnie bym skosztowała 🙂 U nas mokro i jarzębina brzydka, przynajmniej ta do której sięgam 🙂
Łucja,
zapraszam.
Jarzębiny warto poszukać,żeby spróbować.
Wow, nigdy nie jadłam jarzębiny, zaintrygowałaś mnie 🙂
Natalio,
kulinarne intrygowanie jest twórcze.
Pozdrowienia!
Mniam, pyszne to połączenie! Znam jarzębinowe dżemolady, ale bardzo ciekawi mnie ta nalewka, o której wspomniałaś 🙂 Słonecznego września!
Kamila,
dziękuję.
Nalewka nastawiona,dojrzewa sobie.
Ohoho, jak tu smacznie. Czyżby camembert? Uwielbiam. Jestem zdecydowanie zwolenniczką- fanatyczką serów różnych i każdej postaci. O karmelizowanej jarzębinie nie słyszałam, ale z widzę, ale przepis mi się podoba. 🙂 Bardzo sympatycznie nastraja mnie ten wpis na nadchodzącą małymi kroczkami jesień 😉
Megly,
polecam camembert z jarzębiną.
Połączenie o bardzo ciekawym efekcie smakowym.
Do tej pory miałam wrażenie, że kulinarnej odwagi mi nigdy nie brakuje, ale myśl o zjedzeniu jarzębiny jest dla mnie bardzo egzotyczna, mimo że uwielbiam ją podziwiać na początku jesieni. Może w tym roku się odważę i spróbuję, wyobrażam sobie, że w smaku jest trochę cierpka i kwaskowata, trochę jakby twardsza żurawina lub aronia? Ciekawa jestem jak smakuje w rzeczywistości.
Tosiu,
ciekawy smak,nieco cierpki,kwaskowaty i pełen tajemniczości.
Podobny do derenia,rdestu.
Spróbuj!
Chętnie poznałabym przepis na nalewkę jarzębinową 🙂 A i to danie bardzo mi się podoba 🙂
Ewo,
jarzębinowa nalewka dojrzewa i może podam przepis…
A tymczasem jarzębinowy ser serwuję.
Ciekawy pomysł 🙂 Robiłam kiedyś wino z jarzębiny, ale samej jakoś nie miałam odwagi spróbować, pozdrawiam serdecznie
Małgosiu,
zachęcam do smakowania jarzębiny.
Ja przygotowuję ją każdego roku.
zakochałam się w tym daniu- po prostu genialne, a pamiętasz Aniu takie draże z suszoną jarzębiną? smaki mojego dzieciństwa – chętnie bym pojadła 🙂
Piegusku,
bardzo mi miło.
Suszona jarzębina w czekoladzie to była!Tak,wspaniałe wspomnienia…
NIgdy nie jadlam jeszcze jarzebiny… Mysle jednak, ze taka karmelizowana w dodatku z camembertem musi smakowac znakomicie 🙂
Majko,
warto spróbować,bo jarzębina jest bardzo ciekawa w smaku.
Pozdrawiam Cię.
Kiedyś robiłam jarzębinową nalewkę. też dla mnie to już nieomylna oznaka jesieni:)
Olu,
jarzębina może mieć wiele ciekawych zastosowań.
Nalewka pyszna,u mnie dojrzewa.
Pozdrawiam Cię!
A ja się dołączę do peanów na cześć! Fantastyczne danie i przecudowna jarzębina. Tak się zbieram do zbierania i odwlekam, bo jeszcze mi się nie chce jesieni. Ładna jest, ulubiona pora roku, niemal na tym samym miejscu, co wczesna wiosna, ale… za wcześnie mi.
A Ty mi tak wbrew robisz… tak mnie kusisz…. tak mi jarzębinisz 🙂
Blue Raven,
no cóż,czasu nie dogonisz…
Też się opierałam,ale skoro to już to nie ma rady.
Polecam ten zestaw na progu jesieni.
Pozdrowienia!
mniam! mnie ostatnio ptaki uprzedziły…
Marcela,
a to pech!
Jarzębina zawsze bardzo mnie kusiła. Jednak prawie nigdy nie miałam okazji jej zerwać, Ktoś robił to szybciej niż ja, ktoś komu nie miałam serca zabrać jej wcześniej (sójki). W tym roku chyba nie są zainteresowane jarzębiną lub jeszcze nie dojrzała 🙂 Widzę w tym szansę dla siebie 🙂
Dżemdżus,
jarzębiny nie trzeba nikomu zabierać. Są miejsca,gdzie rośnie jej dużo.
W tym roku nie ma się jeszcze na jesień,więc ptaki zostawiły czerwone korale dla nas.
Pozdrowienia!
Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego. – takim łamańcem językowym zakończę ,Aniu, to Twoje pyszne gotowanie.
Co za smaki, zwykle dodaję do camemberta żurawinę, a tu taki frykas!
Chyba skorzystam niedługo ,bo podpowiedź z mrożeniem jarzębiny jest warta Nobla.
Już zamrażam, nie czekam aż pierwsze przymrozki przyjdą.
Bożenko,
król Karol wiedział,co uszczęśliwi Jego Królową!
Jarzębinę z serem bardzo polecam. Na zimno i na ciepło.
Serdeczności!
Zaskoczona jestem, bo u nas z jarzębiny nic się nigdy nie robiło. Wygląda bardzo zacnie i mam ochotę na takie cudo:-)
Marzena,
to musisz to nadrobić.
Jarzębina jest bardzo dobra i zdrowa.
Smacznego!
WoW cóż za zestawienie!! To musiało być coś pysznego!!
Judik,
tak jest, było pysznie!
Pozdrowienia.
Nie próbowałam nigdy jarzębiny. Jestem ciekawa jej smaku no i to połączenie wygląda znakomicie! 🙂
Magda C.,
warto spróbować.
Jest to oryginalny smak pełen witamin.