Pamiętam węgierskie wakacje w czasach,kiedy najczęściej wyjeżdżało się do tzw. Demoludów.
Auto zapełnione po dach i na dachu.
W środku komplet studenckiej Braci i dobre humory!
Przed nami perspektywa wakacyjnej wolności,słońca,węgierskiego wina i kuchni przepełnionej papryką.
Nikt nie przejmował się drobiazgami w postaci za małego pokoju czy wspólnej łazienki.
Ważne było tu i teraz.
Buda i Pest schodzone wzdłuż i wszerz.
Droga nad Balaton i do termalnych źródeł wśród bezkresnych pól ze zbożem i rzepakiem.
Gdzieniegdzie wioski i miasteczka.
Małe domki,a pod dachem każdego z nich sznury suszącej się papryki,cebuli i czosnku.
Moje ulubione wakacyjne menu z tamtych czasów to pörkölt,halászlé,galusky i gundel palacsinta.
Dzisiaj za sprawą Wspólnego gotowania z Formułą,wracam sentymentalnie do węgierskich smaków i gotuję halászlé!
Ta genialna zupa rybna ma swoją historię sięgającą 1876 roku.
Wtedy ukazała się pierwsza zapisana wzmianka w książce Szegedi szakácskönyv autorstwa Teresy Doleskó.
Podstawą halászlé jest ryba – głównie karp,cebula i papryka – w proszku i świeża.
W zależności od regionu Węgier w zupie mogą się znaleźć ziemniaki,makaron,pomidory,ikra i mlecz rybi.
Halászlé
500 g karpia,filet
300 g szczupaka,filet
3 żółte cebule
2 czerwone ostre papryki czereśniowe
łyżka sproszkowanej słodkiej papryki
dwa duże dojrzałe pomidory
100 ml białego wina
200 ml wody źródlanej
łyżka masła klarowanego
sól
natka pietruszki i świeże listki laurowe do dekoracji
Ryby opłukać. Odkroić paski mięsa od strony brzucha.
Resztę osuszyć,pokroić na kawałki i posolić.
Odłożyć do lodówki.
Na maśle w garnku zeszklić pokrojoną cebulę.Dodać paprykę w proszku i dusić razem 5 minut.
Dołożyć paprykę czereśniową pokrojoną w paski i kawałki pomidora bez skóry.
Podsmażać razem jeszcze 10 minut.
Dodać kawałki rybich brzuszków,wlać wodę i gotować na wolnym ogniu 20 minut.
Wyjąć na talerz kawałki ryby,a zupę zdjąć z ognia i zmiksować.
Dołożyć ryby pokrojone na kawałki i wlać wino.
Gotować do miękkości ryb,10 minut.
Doprawić solą.
Podawać od razu z natką pietruszki i ewentualnie listakmi laurowymi.
Fantastyczna zupa 🙂 I zazdraszczam kociołka niepomiernie 🙂
Blue Raven,
dziękuję i zachęcam do ugotowania.
Kociołek oryginalny węgierski!
o ja, ależ mi Aniu narobiłaś smaka tą zupą, uwielbiam rybne smaki, cudnie apetyczne zdjęcia:-)
Olimpio,
bardzo się cieszę!
POzdrowienia.
Bardzo lubię zupę rybną, zazwyczaj gotuję francuską, ale ta węgierska wersja też jest ciekawa :))
Canette,
warto spróbować innych smaków.
Piękne zdjęcia Aniu 🙂
I choć zupa rybna to zupełnie nie moja bajka, to podzielam upodobanie do węgierskich wakacji, byłam tam nawet w “podróży poślubnej” :))
Aniu,
dziękuję.
Nie wiedziałam,że nie lubisz zupy rybnej…
łał! zdjęcia przeapetyczne! kocham takie zupy! zrobiłaś mi smaka..
Marcela,
to do dzieła!
Zupa jest wyśmienita.
Aniu, zupa wspaniała, bardzo bogata! Świetnie pewnie smakuję, dodatkowo dzięki temu pięknemu kociołkowi 🙂 Pozdrawiam
Kmaila,
i bardzo Ci ją polecam.
Węgrzy stworzyli doskonały smak.
Dziękuję!
Przypomniałaś mi tę zupę. Wieki jej nie jadłam. Już planuję zakupy na nią:-)
Coś za szybko kliknęłam i nie poszło, że to ja;-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Marzena,
ale ja Cię zaraz rozpoznam!
Marzena,
bardzo się cieszę!
Smacznego.
Pyszna zupa i przeuroczy sposób podania. Wszystko razem idealne po prostu 🙂
Dżemdżus,
zakomplementowałaś mnie…
Dziękuję i polecam!
Piękna. Napaprykowana. Aż ślinka cieknie.
Tofko,
częstuj się!
Pozdrowienia.
ależ smakowitości! nie jadłam nigdy i żałuję bardzo bo ryby przecież kocham!
Wiewiórko,
czas to zmienić i ugotować!
Ta zupa jest barzdo prosta.
Zupa rybna to moje ostatnie odkrycie, zachowam Twój przepis 🙂
Loreto,
mam nadzieję,że spróbujesz,bo naprawdę warto.
Bardzo lubię zupy rybne, do tego okraszone osobistymi wspomnieniami i historią dania są jak najlepszy smakołyk 🙂 Pysznie wygląda Twoja zupa, do tego kociołkowy klimat 🙂 pozdrawiam M.
Małgosiu,
wspomnienia dodają smaku!
Tę zupę koniecznie trzeba jeść z kociołka.
Pozdrawiam Cię.
ojojoj ale zupaaa, pyszna już od samego patrzenia, narobiłaś mi apetytu i gnam do sklepu!
Anita,
tylko uważaj na drogę!
Smacznego.
Zupa musi smakować wybornie, ach bajka 🙂
Ewo,
dziękuję,jest świetna!
Bardzo polecam.
Nigdy nie byłam na Węgrzech, pięknie opisujesz Aniu swoje przeżycia. Musiało być wspaniale! 🙂
Zupa wyglada bardzo smacznie. 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Majanko,
zachęcam do podróży na Węgry!
I zupę koniecznie spróbuj.
Całus!
Ależ cudowna ta Twoja zupa <3
Fuzjo,
dziękuję.
Pozdrawiam Cię.
Pięknie się prezentuje, chociaż ja za rybną nie przepadam 😉
Agnieszko,
dziękuję.
Mimo wszystko polecam Ci spróbować, na pewno zmienisz zdanie.
Bardzo lubię rybne zupy, moja mama często gotuje 🙂
Łucjo,
to tak jak ja.
Pozdrowienia dla Mamy!
Przepyszna zupa!
Biorę cały garnuszek:)
Byłam na Węgrzech jako dziecko i do tej pory wspominam smak tamtych brzoskwiń i arbuzów oraz przysmaku, który przygotowywał dla mnie pewien Węgier, chleba z pieczoną nad ogniskiem cebulą i boczkiem.
Mogłam to jeść codziennie;)
Magda,
zapraszam!
Owoce węgierskie są pyszne.
A wiesz czego to zasługa? Słońca i ciepła.
Długie i gorące lato daje wspaniałe plony.
Fajna, najlepsza zupa rybna z ryb słodkowodnych!
Olu,
dla mnie też najlepsza!
Kiedyś próbowałam podobnej zupy, była pyszna 🙂
Magda C.,
cieszę się,że znasz ten smak.
Pozdrowienia!