Rozmawiałyśmy przez telefon i powiedziała mi, że ,cierpi na listopad’.
Potwierdziłam, że i ja, nie rozwodząc zbytnio na ten trudny temat…
Powiedziałam , że mam swoje sposoby na listopadowy klimat.
I od razu wpadłyśmy na pomysł, że możemy razem nad tym popracować.
Tym bardziej, że konfitowana gęś leży w tłuszczu i czeka.
Uwielbiam jej kruchość i delikatny smak.
Przywiozła czerwone wino i zabrałyśmy się za oswajanie listopadowej rzeczywistości…
Gęś miała w tym zdecydowany udział.
Może skorzystacie z przepisu, bo gęsie święto już tuż tuż.
A inne moje przepisy z gęsią są tutaj – klik!
Na dzień świętego Marcina lepsza gęś, niźli zwierzyna!
Gęsia pierś confit z rydzami i cydrem
świeża gęsia pierś
sól morska i pieprz świeżo mielony
suszony majeranek
1 ząbek czosnku
200 ml francuskiego cydru
1 kg smalcu z gęsi
Pierś gęsią oddzielamy od kości, myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym i nacieramy solą, pieprzem, roztartym czosnkiem i majerankiem. Układamy w naczyniu i wlewamy cydr. Przykrywamy i wstawiamy do lodówki na 24 godziny. Przewracamy mięso kilka razy. Piekarnik nagrzewamy do 120 st. C.
Wyjmujemy mięso z marynaty, układamy w żeliwnym garnku i polewamy gęsim tłuszczem. Przykrywamy i wstawiamy do piekarnika. Po 30 minutach zmniejszamy grzanie do 90 st. C i trzymamy garnek z gęsiną w piekarniku przez 3 godziny.
Wyłączamy grzanie i zostawiamy mięso w tluszczu. Może tam zostać przez kilka dni w chłodnym miejscu.
rydze
300 g świeżych rydzów
1 ząbek czosnku
1 łyżka gęsiego tłuszczu
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
sól i pieprz
25 ml francuskiego cydru
Rydze czyścimy, odcinamy ogonki i każdy kapelusz przecieramy ręcznikiem papierowym. Na patelni rozgrzewamy gęsi tluszcz i układamy na nim kapelusze rydzów. Przysmażamy je z obu stron na ostrym ogniu. Zmniejszamy grzanie, dodajemy posiekany ząbek czosnku i wlewamy cydr.Trzymamy na ogniu aż płyn odparuje, posypujemy solą, pieprzem i natką.
grzanki
kilka kromek bagietki pokrojonych w kostkę wrzucamy na rozgrzaną patelnię i potrząsając patelnią, podsmażamy je ze wszystkich stron. Zdejmujemy grzanki z patelni.
Pierś gęsią wyjmujemy z tłuszczu i podsmażamy na rozgrzanej patelni z obu stron. Przekładamy ją na deskę i kroimy na plastry. Na patelni układamy pokrojoną gęsinę, rydze i grzanki i wszystko razem podgrzewamy.
Podajemy z czerwonym winem.
pięknie podane danie! gęsina na Marcina obowiązkowa 🙂
Piegusku,
tak! zresztą nie ma lepszego świętowania przy wspólnym stole, jak z gęsiną.
DZiękuję.
To ja się wpraszam na takie pyszne danie 🙂
Marzena, zapraszam Cię!
Już żałuję, że do tego pysznego dania brakuje mi grzybków 🙁
Bardzo smakowicie przygotowana gęsina, obowiązkowa na święto!
Miłego
Kamila,
do Twojego?
Bo moja gęsina jest w towarzystwie szlaechetnych ryzdów.
Pysznego świętowania!
Rzuciłam na nią oko i już mi się podoba! Pięknie podana, aż chcę się wprosić do Ciebie na spróbowanie 😉
Marcelina,
trzeba w takim razie rzucić moją gęsinę Twoim kubkom smakowym.
Zapewniam Cię, że oszaleją!
Ciao Aniu 🙂
Zamarzyła mi się gęsina, chociaż na ogół jestem jaroszem, no, czasami rybożercą. Ale całe dzieciństwo i nastolęctwo upłynęło mi na jedzeniu gęsiny 🙂
A wiesz co? Ostatnio na zamku w Cenninie, po wykładzie o Labiryntach rozmawialiśmy o różnych potrawach i ja, zgodnie z prawdą powiedziałam, że moja rodzina jada dużo kaczyny i gęsiny. Byli wręcz przerażeni! ” No jak to? Przecież mięso z gęsi jest takie twarde” – usłyszałam takie komentarze (!!!) Teraz i mnie zamurowało, bo każda gęsina i kaczyna, którą jadłam była mięciutka i wręcz rozpływała się w ustach. Tłumaczyłam, że w Polsce, w Niemczech jada się często kaczki i gęsi i kucharze oraz gospodynie domowe potrafią ją tak przyrządzić, że jest mięciutka i przepyszna. I tu napotkałam na lekkie niedowierzanie. Mam pomysł – trzeba toskańską głuszę wyedukować w dziedzinie gęsiny 🙂
Salutuję chwilowo z Polski
Wiolla
Wiollu,
nie wiedziałam, że Włosi są tak niewyedukowani w kwestii gęsiny?!
No cóż za ignoranctwo!
Niech nas zaproszą, przybędziemy z gęsią i pokażemy im co potrafimy!
Miłego pobytu, choć chwilowo…
Wspaniałe danie i pięknie podane !
Jak weszłam na Twojego bloga i zobaczyłam rydze, to myślałam, że padnę.
Uwielbiam je ale u siebie w mieście nigdy nie mogę ich dostać 🙁 !
Dziękuję Moja pasja smaku!
Wpadaj do Warszawy, u nas rydze są chyba na każdym targu.
Pozdrowienia!
Ach takie danie to marzenie:-)
Marzena,
marzenia trzeba spełniać!
Amber!
Urzekły mnie Twoje zdjęcia jakże urzekającej potrawy!
Ja lubię listopad, pomimo calej swej szarej otoczki, lubię, bo wiem, że szarość, mgły i deszcze muszą być, abyśmy docenili potem każdy, choćby najmniejszy promień słońca!
Przepyszny wpis!
Pozdrawiam 🙂
Renata,
bardzo się cieszę z Twoich odwiedzin!
I z faktu, że moje gęsie danie przypadło Ci do gustu.
Dziękuję.
Listopada niestety nie lubię, ani innej ponurej pory roku…
Słońce potafię docenić bez takich ekstremalnych doświadczeń.
Po prostu czuję się w ten szary i chłodny czas bardzo niekomfortowo…
Pozdrawiam Cię!
W takim razie trzymaj się bardzo, bardzo ciepło! 🙂
Dziękuję!
Staram się…Należę do osob nie tolerujących braku światła. Przykre to jest…
Fantastyczne danie!
Dziękuję Pati!