Telefon ze wsi zawsze bardzo mnie cieszy.
Nastawiam się na coś miłego i wiem, że to wezwanie do przyjazdu.
Pani Kazia powiedziała, że to będzie już ostatnia gęś w tym sezonie.
Jest tłusta i wypierzona.
– Jak to ostatnia?
– No tak, bo mamy przecież już styczeń!
To zapakowałm się ochoczo do auta i popędziłam ,autostradą do nieba’.
Na wsi spokojnie i pusto o tej porze.
Pola i łąki uśpione i markotne.
Znajome ścieżki mniej tajemnicze, bo życie w nich zamarło na zimowy czas.
Ileż to razy przemierzyłam je w tę i z powrotem…
Rzeka płynie sennie i jakby straciła wartkość.
Tylko saren sporo przy paśniku pod naszym lasem.
Zostawiłam dla nich sól i kupiłam nowy zapas siana.
Podobno las chętnie odwiedzają dziki.
I tylko słońce jakby już niezimowe…
Zazieleniło nieco trawy.
Pani Kazia nastawiła czajnik i zasiadłyśmy przy kuchennym stole.
Nastała chwila na poświąteczne i noworoczne relacje.
A potem z gęsią siodłatą i kopą jaj wracałam autostradą do miasta.
Nie jest to niebo, ale z gęsi będzie uciecha!
Pasztet z gęsi z grzybowym farszem
2 uda gęsi
200 g karkówki wieprzowej
250 g gęsiej wątroby
3 duże cebule
łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
kilka liści laurowych
kilka gałązek tymianku
sól
łyżeczka otartej gałki muszkatołowej
3 wiejskie jajka
100 g suszonych kapeluszy grzybów leśnych
szalotka
łyżka masła klarowanego
sól i pieprz do smaku
Grzyby wypłukać i zlać wodą, odstawić na 30 minut.
Ugotować prawie na miękko i osączyć na sicie.
Pokroić na cienkie paski.
Na patelnię wyłożyć masło, dodać szalotkę pokrojoną w kostkę i grzyby.
Smażyć razem 5 minut.
Doprawić solą i pieprzem.
Piekarnik nagrzać do temperatury 170 st. C.
W brytfannie ułożyć nogi gęsi i karkówkę.
Dodać pieprz i liście laurowe.
Wstawić do piekarnika i piec pod przykryciem do miękkości.
Mięso wyjąć na półmisek, a do wytopionego z mięsa tłuszczu włożyć pokrojone cebule i wątrobę.
Piec 20 minut. Wystudzić.
Mięso, wątrobę, cebulę,tłuszcz i pieprz przekręcić dwa – trzy razy przez maszynkę.
Dodać sól do smaku, gałkę i listki tymianku.
Wymieszać. Dodać jajka i całość dokładnie wymieszać.
Połowę masy przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać i rozłożyć na niej farsz grzybowy.
Przykryć pozostałą masą mięsną i delikatnie docisnąć.
Wyrównać łyżką i wstawić do piekarnika.
Piec ok. godziny aż wierzch pasztetu się zrumieni.
Pozostawić w piekarniku do ostygnięcia, a potem wstawić pasztet do lodówki na noc.
ależ on musi być pyszny
Iza,
jest przepyszny!
Pozdrawiam Cię.
Aniu, na pewno by smakował z moim chlebem:)
Ja piekłam na święta pasztet z kaczki, dużo lepszy od wieprzowego.
Pozdrawiam
Dana,
z kaczki u mnie był też na święta.
Pychota!
Seredczości.
ależ smakowicie wygląda! już mam smaka 🙂
Gosiu,
polecam!
Właśnie zasadzamy się z Padre na jakiś pasztet… tylko skąd wziąć gęsinę, u nas na wsi nikt nie ma. Może uda nam się zdobyć wątrobę z jelenia. Pasztety są bardzo “zimowe” 😉
Uściski ślę 😉
Inkwizycjo,
oj to trzeba gdzieś ,za miedzą’ szukać…
To już ostatni moment na świeżą gęsinę.
Trzymam kciuki!
Nabrałam ogromnej ochoty na ten gęsi pasztet 🙂 Muszę skończyć jeść pasztet z daniela i zabrać się za porcję gęsiny 🙂 Pozdrawiam
Kamila,
świeżą gęsinę trzeba już ,upolować’, bo ubój gęsi się kończy.
Zostanie tylko mrożona…
Smacznego!
Pasztet jak od mojej Babci 🙂 Wygląda bardzo smakowicie 🙂
Zuziu,
czyli do zaakceptowania…
Dziękuję.
Pasztet wspaniały, nie wiem tylko czy nie zjadłabym wszystkiego zaraz po upieczeniu 🙂 Nie mam gęsi ale nabrałam apetytu na taki pasztet, muszę pokombinować 😀
Łucjo,
no pokusa jest…
A upiec warto.
Dziękuję.
Taki pasztecik to nie byle co, chętnie spróbuję 🙂
Taki pasztet na piecyku będzie pyszny!
Smacznego.
To dopiero wspaniały pasztet, najsmaczniejszy 🙂 Pozdrawiam :*
Ewo,
nie można przestać go jeść.
Dziękuję.
Zazdroszczę tych wypadów na wieś, w ten inny, łagodniejszy świat, a na pewno spokojniejszy…;)
Uwielbiam pasztety! I choć ja do gąski, jak pies do jeża, to tak przemyconą gęś z grzybami, chętnie bym spróbowała!
Renula,
wieś to jest dla mnie taki azyl.
Ucieczka od świata komercji i bylejakości.
A gęś to wspaniałe mięso.
Ten pasztet na pewno by Ci smakował.
Pozdrowienia!
Niestety, ja mogę na “moją” wieś wracać już tylko we wspomnieniach…
Pozdrawiam również!
Renula,
wspomnienia są bezcenne!
Chętnie bym spróbowała, bo lubię pasztet 🙂
Magda C.,
polecam!
Pasztet pyszności! Ja ostatnią gęś zamroziłam, ale zamierzam już niedługo ją rozpracować.:) Odkąd zaczęłam praktykować cotygodniowe wypady na wieś, polubiłam zakupy. Kiedyś to była dla mnie udręka.;)
Magda,
ja skorzystałam z okazji, że to było świeże mięso.
Zakupy, zwłaszcza na wsi i na tragu zawsze lubiłam.
Pasztet Ci polecam.
Pozdrowienia!
Taki pasztet to dopiero rarytas:-) Chętnie poczęstuję się plasterkiem:-)
Marzena,
spokojnie można nazwać go rarytasem!
Częstuj się.
Dziękuję.
najbardziej lubię właśnie pasztet z gęsi, pycha!
Olu,
ja też!
Dziękuję.
Jak dobrze mieć taką panią Kazie 😀 A pasztet z gęsi i dodatkowo wzbogacony w grzyby to jest uczta dla podniebienia 😀
Olu,
oj dobrze.
Pasztet polecam!
Z kaczki, z królika – owszem. Z gęsi nigdy nie miałam okazji jeść – jestem pewna, że smakuje wspaniale
Natalio,
robiłam pasztety już chyba z każdego mięsa…
Z gęsi jest jednym z najsmaczniejszych.
Pozdrawiam Cię.
Wygląda pysznie. Z gęsi musi być smakowity, ach…powzdycham sobie do zdjęcia ;D pozdrawiam.
Małgosiu,
gęsie mięso jest bardzo zdrowe, a tłuszcz zupełnie bez cholesterolu.
Dla mnie to najlepszy pasztet, jaki do tej pory wykonałam.
Częstuj się.
Dziękuję!
Taki pasztet na bank smakuje wyśmienicie, no i koniecznie z domowym chlebem i prawdziwym masłem 🙂 mniam, mniam 🙂
Skoraku,
dokładnie tak.
Smacznego!
Ojj ile bym dała dla takiego pasztetu i dla takiego wyjazdu na wieś <3
Kulinarna Fuzjo,
oj warto zapuścić się na wieś…
A pasztet to przy okazji koniecznie upiecz!
Ja też mam swojego Pana od jaj, gąsek, kaczek itd:) … uwielbiam robić u Niego zakupy, bo zawsze wyjdzie cos pysznego:). Twój pasztet Aniu musial smakowac obłędnie:) Pozdrawiam
Jolu,
taka mozliwość to jest prawdziwe szczęście w czasach chemicznego i plastikowego jedzenia.
A pasztet był przepyszny!
Całus!
Patrząc na zdjęcia pasztetu dojmująco odczułam brak pani Kazi w moim otoczeniu 🙁
Dżemdżus,
no pani Kazia jest tylko jedna!
Bardzo lubię domowe pasztety, a taki z gęsiny to już musi być wyjątkowo smaczny!!!
Agnieszko,
taki jest!
Dziękuję.
domowe pasztety są najlepsze, też robię 🙂 pozdrawiam i zapraszam do siebie
Obżarciuchu,
zdecydowanie tak!
Dziękuję.
Jak następnym razem będę piekła gęś, to na pewno zostawię część mięsa na taki wyborny pasztet :)!
Dorota,
koniecznie!
Dziękuję.
Kocham takie pasztety, wczoraj robiłam paté z wątróbek gęsich, ale następny pasztet będzie wg Twojego pomysłu.
Bożenko,
pate to coś innego niż pasztet. To pasta do smarowania.
Pasztet to danie o wiele bardziej złożone.
Dopracowane, doskonałe neimalże…
Ale i pate i pasztety bardzo lubię.
Smacznego!
Mimo wichrów udało się zdobycze dowieźć do miasta, i to jakie zdobycze! Moje gęsi też już wyszły i nie ma szans na więcej. Teraz najcięższy czas kulinarnie, za to pełen wyzwań. Twój pasztet to znakomity pomysł na styczeń. Ja już liczę dni do otwarcia sklepiku Majlertów i marzę o zielonych łebkach. Niby zima, a krety ryją jak szalone, tulipany wychodzą spod ziemi i ptaki inaczej śpiewać zaczęły. Może sezon będzie ekstremalnie długi, jak w roku ubiegłym…oby!
Aga,
gęsi są, ale mrożone, a to już nie ta bajka.
Na Majlertów trzeba jeszcze ciut poczekać, ale za to jaka prespektywa!
I ja mam nadzieję na długi sezon.
a ten przepis z pozostałymi składnikami to na ile sztuk udek gęsich?
Maciek, dwa. Uciekło mi podczas pisania przepisu
dziękuję.
A ile z tej ilości mięsa i reszty wychodzi keksówek aluminiowych?
Maćku, nie piekę w keksówkach aluminiowych! Tylko w powlekanych lub w papierowych bądź w drewnianych.
Keksówki mają różne wymiary, głębokości…Będzie to średnia jedna forma.