Faworki, chrust, chruściki…
To jest to, co lubię w karnawale najbardziej!
Można powiedzieć, że smażenie chrustu to mój karnawałowy taniec.
Robię to bezustannie.
A miłość do faworków odziedziczyłam pewnie po babci, której w robieniu tych pysznych chruścików zawsze towarzyszyłam.
Zapusty bowiem były ulubionym jej czasem w porze zimy.
Opowiadała mi o balach, kuligach, przyjęciach, które w karnawale organizowano dawniej nieustannie.
I o robieniu chrustu w ogromnych ilościach.
Podkreślając moją słabość do faworków utworzyłam na Fb wydarzenie Faworki, chrust, chruściki 2015!
Zapraszam wszystkich do faworkowej zabawy przez cały karnawał.
I na dzisiejsze krepele!
Krepele, faworki na winie
3 jajka
1- 1/2 szklanki mąki
1 – 2 łyżki masła
3 – 4 łyżki cukru
pół szklanki białego wina
tłuszcz do smażenia
cukier puder do posypania
Do przesianej na stolnicy mąki dodajemy masło, siekamy nożem na piasek, dodajemy pozostałe składniki i doskonale wyrabiamy ciasto jak na pierogi, po czym wybijamy wałkiem, aż utworzą się pecherzyki powietrza.
Ciasto przykrywamy i pozwalamy mu odpocząć 1 – 2 godziny.
Rozwałkowyjemy na lekko posypanej mąką stolnicy, kroimy w cienkie paski, każdy nacinamy w środku i jeden koniec przeciągamy przez rozcięcie.
Wkładamy partiami na silnie rozgrzany tłuszcz, a gdy się zrumienią, przewracamy na drugą stronę.
Usmażone osączamy z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku, posypujemy cukrem pudrem.
*przepis z książki Hanny Szymanderskiej Polskie tradycje świąteczne
Moje uwagi:
* dodałam półsłodki tokaj
* smażyłam na oleju ryżowym
Też lubię faworki i już się nie mogę doczekać, kiedy upiekę moje!
Gosiu,
do dzieła w takim razie!
Aniu, cudowne! Faworki robiłam wczoraj 🙂 Niebawem się pojawią 🙂
Aniu,
dzięki.
U mnie w weekend będą następne!
Piękny ci wyszły! Muszę i ja zrobić 🙂
Magda C.,
koniecznie!
Podobnie jak Ty uwielbiam faworki, więc z przyjemnością daję się zaprosić 🙂
Joanno,
jakże to miła wiadomość!
Jeść uwielbiam ale nigdy nie robiłam ze względu głównie na zapach tłuszczu… a może pora się skusić? bosko się prezentują 🙂
Wiewióra,
no zapach nie jest przykry.
Taki sam jak przy smażeniu placków.
Namawiam Cię!
Aniu, nie jadłam jeszcze takich faworków na winie, ale wiem, że by mi posmakowały.
P.S. Tokaj bardzo lubię 🙂
Kasiu,
to polecam Ci spróbować.
Są bardzo kruche i smakują bosko!
Prześliczne , ja raz piekłam na winie , ale jakieś włoskie , te twoje są prześliczne Aniu
I ja uwielbiam faworki , chrusty , chruściki , choć wychowałam się przepysznych pączkach babci, to smażę raz do roku , w kilku wprawdzie wersjach , ale raz ,a faworki kilka razy, muszę nasmażyć z jakiś nowych przepisów ,żeby coś dorzucić do akcji , bo u mnie faworków przepysznych do pieruna, ale wszystko w archiwum
Alu,
nam te bardzo smakują i zaraz nie będzie…
Ja też zawsze różne smażę, bo lubię próbować nowe przepisy.
Ale na blogu mam mało.
Za to u Ciebie to prawdziwy festiwal faworków.
Ale archiwum trzeba koniecznie odkurzyć!
Ja tam dalej na diecie, ale tak sobie myślę, że dobrze, że od oglądania obrazków się nie tyje bo na te patrzyłam bardzo łapczywie 🙂
Dota,
i jak długo jeszcze dietujesz?
Poczęstuj się choć jednym…
Bardzo ciekawy przepis. Lubię faworki, może nawet skusze się na tak przygotowane 🙂
Krysiu,
dziękuję.
I polecam!
Są doskonałe 🙂 Tak, to już ten czas smażenia faworków, pączków… 😉
Dziękuję Ewo.
I w takim razie zapraszam do wspólnego faworkowania!
o rany! jak ja dawno nie jadłam faworków <3 PYCHA!
Zapraszam do siebie na konkurs czekoladowy!
Marcela,
to zapraszam do wspólnego faworkowania!
Za zaproszenie dziękuję.
Wyglądają kusząco :)!
Dorota,
są naprawdę pyszne!
Uwielbiam faworki tylko niestety maja jeden minus – wybijanie wałkiem 😀
Olu,
można wybijać ciasto czym się chce!
wyglądają wspaniale 🙂 na winie powiadasz…ciekawe 🙂 pozdrawiam
Małgosiu,
dziękuję.
Tak, na winie!
A mnie zaczęło się od małych pączków, teraz czas na faworki 🙂 Twoje doskonałe! Pycha!
Kamila,
pączki też są pyszne!
Może i ja się na nie skuszę…
Pozdrawiam Cię.
Spotkałam się z wersją na piwie, a teraz winna, bardzo jestem ich ciekawa!
Natalio,
polecam spróbować.
Pozdrowienia!
Boskie 🙂 Faworki na winie to dla mnie nowość. Najlepsze robi moja teściowa, ale wciąż nie mogę doprosić się przepisu, bo “wszystko na oko robi” 🙂
Ivka,
dziękuję.
No jak ,na oko’ to przepisu nie dostaniesz, chyba,że podejrzysz…
Aniu cudowne, takie delikatne i kruchutkie:). Mam w planach faworki, zaczęły się ferie, to będzie świetna zabawa dla dzieciaczków:)
Jolu,
świetna zabawa i świetny deser.
Oj będzie się u Ciebie działo!
Wspaniałe! U mnie do tej pory mama robi dla wszystkich hurtowo:-) W związku z tym, że nie mogę ich jeść to nawet się nie zabieram:-) Ale Twoje podziwiam:-)
Ja też darzę faworki miłością ale głównie podczas jedzenia:)
O rany, jestem na diecie, a one wyglądają tak cudnie…
Marto,
dieta jaka?
Zresztą kilka faworków nie zaszkodzi.
A resztę możesz komuś dać w prezencie.
Pozdrawiam Cię!
Ależ piękne. Nic tylko jeść. Ja się zasadzam na pączki – rok temu robiłam samodzielnie pierwszy raz… a w tym roku w okolicach tłustego czwartku na pewno powtórzę.
Tofko,
dziękuję.
Pączki uwielbiam,ale potem nie mogę nie jeść…
Faworki uwielbiam i nie są takie kaloryczne…
i ja, i ja uwielbiam!!! karnawał czas zainaugurować, Panie i Panowie! w tym roku zacznę Twojego “chrustowego tańca” 🙂
Zapraszamy Cię do faworkowego tańca!
On już trwa!
bardzo spodobała mi się opcja zastosowania wina w przepisie, ale koniec końców w sklepie przez przypadek sięgnęłam po wino…musujące 🙂 tak wyszły mi faworki na szampanie 🙂 przesmaczne! tych “winnych” na pewno też spróbuję
Kaś,
fajnie tak się pomylić!
Chociaż ja też robiłam faworki na szampanie świadomie.
Smacznego!
Na winie jeszcze nie jadłam 🙂 Musiały być pyszne!
CookYourself,
są przepyszne!
Spróbuj.
Widzę, że grono faworkowych miłośników jest spore 🙂 Świetny przepis
Moniko,
to wspaniale, że mamy tylu faworkowiczów!
Dziękuję.