Pierwszy weekend karnawału 2022 spędzamy lekko, przyjemnie i aktywnie. Zamarzyły nam się faworki na początek karnawałowego czasu. Zabrałam się za nie zaraz po śniadaniu. Potem wybraliśmy się na cudowny spacer, a teraz delektujemy się delikatnym chrustem i aromatyczną herbatą. Chwilo trwaj…
400 g mąki tortowej
6 żółtek
szczypta soli
5 łyżek gęstej kwaśniej śmietany
2 łyżki spirytusu
800 g tłuszczu do smażenia – używam smalec
cukier puder z cukrem wanilinowym do posypania
Mąkę mieszam ze śmietaną, dodaję żółtka, spirytus i sól – zagniatam ciasto. Powinno mieć konsystencję ciasta na makaron. Jeżeli jest twarde, dodaję jeszcze 1 łyżkę śmietany. Następnie wybijam wałkiem – będzie kruche i delikatne.
Odrywam po kawałku ciasta i bardzo cienko wałkuję na minimalnie podsypanym mąką blacie – powinno być prześwitujące. Z ciasta wycinam radełkiem prostokąty o wymiarach około 3x15cm. Środek każdego prostokąta nacinam na długość około 5 cm i jeden koniec ciasta przewijam przez środek. Odkładam na ściereczkę.
W szerokim i płaskim rondlu rozgrzewam tłuszcz. Sprawdzam czy jest dobrze nagrzany – wrzucam kawałek ciasta, jeśli szybko wypłynie i się zarumieni, można smażyć chrust. Powinny być lekko złote z obu stron. Wyjmuję je z rondla łyżka cedzakową i układam na papierowym ręczniku, aby odsączyć tłuszcz.
Faworki układam na paterze i oprószam cukrem pudrem zmieszanym z cukrem waniliowym.
Uwielbiam faworki. Kojarzą mi się z moją babcią i kuchnią z piecem kaflowym:)
Patrycja, u mojej babci też były kaflowe piece i mnóstwo pyszności.
Miłość do faworków mi została.
Kocham faworki miłością bezgraniczną, nasze pierwsze tegoroczne też już zrobione
Cztery fajery, smakuj je zatem.
Bardzo lubię faworki, a nie robiłam ich chyba z 5 lat.
Natalia, w takim razie najwyższy czas na powtórkę.
Zawsze byłam team pączki, ale moja Mama uwielbia faworki 🙂
blogierka , faworki są lżejsze i mniej kaloryczne. A poza tym o niebo pyszniejsze.
Ja jako straszny faworkożerca (robić też je uwielbiam) zapisuję przepis do zrobienia, bo wyglądają przepięknie
A jeszcze bardziej czaję , na ten twój przepis żółtkowy-Chrust babci Heleny
Alu, oba przepisy są świetne. I faworki wychodzą z nich cudowne.
Lata temu często robiłyśmy z mamą faworki w sobotnie popołudnia. Pyszne ciasteczka, a wspomnienia bardzo miłe. 🙂
Natalio, warto wrócić do smażenia faworków.
Uwielbiam faworki o ile są cieniutkie i chrupiące – takie są najlepsze!
Wędrówki po…, moje właśnie takie są.
Faworki uwielbiam. Długi karnawał, więc będą często.
Akacja, otóż to. Faworków będzie duuużo.
Uwielbiam faworki <3
Aniu, ja też.
No to narobiła mi Pani smaka na faworki 😀
Sandro, świetnie. Może je zrobisz?
oj tak to zdecydowanie jeden z elementów rozpoznawczych karnawału. Jeszcze w tym roku nie jadłam, musze to zmienić;)
Czerwona filiżanka, koniecznie. Są wspaniałe.
Faworki robię raz na kwartał, przepadami za nimi, znikają błyskawicznie. 🙂
Izabela, a ja w karnawale bardzo często.
Mam słabość do Twoich faworków. I co roku daję się na nie skusić:-)
Marzena, wspaniale. Daj się więc skusić i na te.
Ja mam małe karnawałowe spóźnienie ale nadrobię, oj nadrobię 🙂
Pysznie u Ciebie, Twoje faworki są idealne!
Kamila, karnawał jest dłuugi, więc nadrobisz.
Dziękuję.
Faworki, chrusty, zwał jak zwał, tak czy owak baaaaardzo lubię. Aż nabrałam ochotę na faworki. Chyba też zrobię.
Żyć nie umierać, zrób koniecznie. To najlepszy deser zimy.
Mniam, wspaniałe faworki!
Dziękuję Małgosiu.