Łosoś pieczony w sosie miodowo-sojowym z imbirem i sezamem

 

Lekki obiad na lato możesz przygotować bardzo łatwo, bez długiego stania w kuchni. Pyszna ryba, pieczona bez tłuszczu w aromatycznym sosie miodowo – sojowym z dodatkiem imbiru i sezamu, sprawdzi się doskonale na co dzień i jako posiłek w większym gronie, który możesz podać w ogrodzie lub na tarasie.
Delikatny łosoś i wspaniały sos na bazie miodu, to połączenie do którego nie trzeba nikogo przekonywać. Ważne jest, aby miód miał mniej wyraziste nuty i nie zdominował smaku ryby. Świetnie sprawdzi się więc miód lipowy – tak jak u mnie, akacjowy lub wielokwiatowy. Wzbogaci i podkreśli smak łososia oraz nada mu wybornego charakteru.

 


*

 

sos
3 łyżki miodu – u mnie lipowy
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka soku z limonki
1 łyżka drobno posiekanego imbiru
1 łyżka sezamu

200 g łososia z połowów MSC

dodatki: rukola, zielony ogórek, koper, cytryna

Wymieszaj składniki sosu. Łososia umyj i osusz. Włóż do marynaty mięsem do dołu. Marynuj 30 minut.
Piekarnik nagrzej do 170 st. C. Naczynie do zapiekania z rybą i sosem wstaw do piekarnika i piecz ok. 25 minut.
Podawaj z warzywami, ryżem, makaronem ryżowym lub bulgurem.

 

 

Właściwości miodu lipowego
* wzmacnia odporność organizmu
* łagodzi objawy przeziębienia i grypy
* działa przeciwzapalnie i wykrztuśnie
* pomaga w zasypianiu i łagodzi stres
* poprawia trawienie
* wspomaga leczenie ran
* jest bogaty w witaminy i minerały, m.in. witaminę C, potas, magnez i żelazo.

Miód lipowy jest doskonały na każdą porę roku.
Jest świetnym dodatkiem do herbaty, mleka lub jogurtu oraz do marynat i przetworów. Można go również stosować jako naturalny słodzik do deserów i ciast. Świetnie sprawdza się również jako baza do domowych maseczek kosmetycznych.

Wpis powstał we współpracy z Pasieka Rodzinna, w której już trzecie pokolenie zajmuje się pozyskiwaniem miodu z poszanowaniem życia pszczół na terenach czystych ekologicznie.

Zupa rybna Pawła. Domowy fun dining

 

Ta zupa absolutnie skradła moje kubki smakowe i jest to jedna z najlepszych rybnych zup, jakie jadłam. A jadłam ich sporo tu i tam. Połączenie składników i smaków dokładnie trafia w mój kulinarny gust. Mogłabym się nią delektować codziennie. Będzie gotowana z okazji i bez.
Przepis pochodzi z książki Przemysława Klimy – Fun dining, i kiedy tylko wzięłam ją do ręki, owa zupa wpadła mi do kulinarnej pamięci. Wpisuję ją na czoło listy – Mój domowy fun dining.

 

 

Zupa rybna Pawła
8 porcji ( u mnie to ilość na 2 osoby !)

200 g różnych ryb bez skóry i ości ( u mnie halibut i dorsz)
50 g suszonych grzybów leśnych
2 ziemniaki obrane i pokrojone w kostkę
1 pomidor
1 szalotka obrana i drobno posiekana
1 l bulionu rybnego
50 g śmietanki 30%
50 ml soku z cytryny
50 ml oliwy
50 g natki pietruszki i koperku, posiekanych
2 ząbki czosnku obrane i drobno posiekane
10 ml sosu worcester
2 ziarna ziela angielskiego
1 liść laurowy
sól morska
świeżo mielony biały pieprz

Grzyby mocz w misce z zimną wodą przez godzinę. Spory garnek postaw na niezbyt dużym ogniu, wlej do niego oliwę, a następnie zeszklij szalotkę i czosnek. Dodaj liść laurowy, ziele angielskie oraz ziemniaki, wszystko lekko przesmaż. Dodaj bulion oraz odcedzone grzyby, całość doprowadź do wrzenia na dość dużym ogniu. Następnie zmniejsz ogień i gotuj do momentu, aż ziemniaki będą miękkie. Dodaj śmietanę i pozostaw na ogniu jeszcze ok. 5 minut, aż zupa nieco zgęstnieje.

Pomidor sparz, obierz, pokrój w kostkę i odrzuć nasiona. Dodaj go do zupy wraz z pokrojonymi w kostkę rybami. Dorzuć koperek i natkę pietruszki. Zupę dopraw do smaku sokiem z cytryny, solą, pieprzem i sosem worcester.