Jabłkowe ciasto na jesienny podwieczorek. Dwie Basie kochane!

 

dsc_0377-001
 

 

Moje Basie Kochane!
Obie są mi bardzo bliskie i obie niezwykłe.
Mam szczęście do wspaniałych ludzi. Z Basiami znamy się od pierwszego dnia studiów i nigdy nie przyszło nam do głowy, aby się rozstać.
I choć mieszkamy w różnych częściach kraju, spotykamy się, odwiedzamy, kontaktujemy na bieżąco.
Wspaniała to przyjaźń.
Dzisiejsze jabłkowe ciasto powstało za sprawą obu Baś.
Od jednej pochodzi przepis na kruche ciasto.
Jest doskonałe do kruchych ciast, na rogaliki. Można zrobić je w wersji słonej pomijając cukier, a dodając szczyptę soli.
Od drugiej Basi są jabłka antonówki, które przywiozła mi ze swojego ogrodu będąc u mnie ostatnio.
Dozowałam sobie te wspaniałe antonówki, delektując się ich fantastycznym smakiem.
Złożyłam Basine ciasto i jabłka w całość, i mogliśmy delektować się podwieczorkiem złożonym z przyjaźni i dobrych serc.

 

 

dsc_0378-001
 

Jabłkowe ciasto przyjaźni

na kruche ciasto:
1 szklanka śmietany 18%
1 jajko
60 dkg mąki tortowej
2 łyżki cukru
1 kostka masła

Śmietanę roztrzepujemy z jajkiem. Na blat wysypujemy mąkę, cukier, pkrojone chłodne masło i wlewamy śmietanę z jajkiem. Wszystko siekamy nożem. Zlepiamy ciasto w kulę , owijamy folią spożywczą i wstawiamy na noc do lodówki.

pieczone antonówki:
1, 5 kg obranych i wypestkowanych antonówek
100 g miodu akacjowego
2 gałązki tymianku

Antonówki kroimy na kawałki i układamy w formie do zapiekania. Dodajemy tymianek i polewamy miodem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na średni poziom i pieczemy, aż będą miękkie. Ok. 40 minut.
Wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy, aby przestygły.

Z lodówki wyjmujemy kruche ciasto i dzielimy je na dwie części. Jedną zamrażamy na następny raz.
Drugą część dzielimy znowu na pół i rozwałkowujemy dwa placki o średnicy większej niż forma, w ktorej będziemy piec ciasto. Jeden placek wykładamy na formę, zostawiając zapas na brzeg. Ciasto nakłuwamy widelcem i posypujemy cienką warstwą tartej bułki. Rozprowadzamy pieczone jabłka. Teraz nakładamy drugi placek i zlepiamy brzegi razem z pierwszym. Na środku robimy otwór lub wcześniej odciskamy wzór za pomocą szablonu. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i pieczemy, aż ciasto dobrze się zrumieni. Ok. 40-50 minut. Wyjmujemy formę z ciastem z pieca. Zostawiamy aby przestygło i posypujemy cukrem pudrem. Podajemy jeszcze ciepłe.

Jagodniki. W poszukiwaniu straconego smaku…

DSC_0732-002
 

(…) kiedy pewnego, zimowego dnia, skoro wróciłem do domu, matka widząc, że jest mi zimno, namówiła mnie, abym się napił wbrew zwyczajowi trochę herbaty. (…) Posłała po owe kruche i pulchne ciasteczka zwane magdalenkami, które wyglądają jak odlane w prążkowanej skorupie muszli. I niebawem, przytłoczony ponurym dniem i widokami smutnego jutra, machinalnie poniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłam kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że dzieje się we mnie coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz, odosobniona, nieumotywowana. Sprawiła, że w jednej chwili koleje życia stały mi się obojętne, klęski jego błahe, krótkość złudna; działała w ten sam sposób, w jaki działa miłość, wypełniając mnie kosztowną esencją: lub raczej ta esencja nie była we mnie, była mną. (…) Skąd mogła mi płynąć ta potężna radość? Czułem, że jest złączona ze smakiem herbaty i ciasta, ale że go przekracza nieskończenie, że nie musi być tej samej natury.*

Zwasze wracam do tego fragmentu dzieła Marcela Proust’a, kiedy przygotowuję jakąś sentymentalną potrawę, danie, deser, sięgające czasów mojego dzieciństwa.
Tak też jest z jagodziankami. Smak ciocinych – klik! jeszcze pamiętają kubki smakowe. Jeszcze w głowie pełno obrazów tamtych letnich dni.
I chce się takich samych smaków, podobnych chwil przepełnionych letnim słońcem, słodkiej beztroski i rozkosznego nic-nie-robienia…

 

DSC_0740-001
 

Tych jagodzianek jeszcze by nie było, bo nie przypuszczałam, że już jest jagodowy czas!
Zobaczyłam je u Jacka na jego blogu – klik! I ten piękny widok zmobilizował mnie do poszukania jagodowych owoców.
Dziękuję Jacku!

Jagodniki z kruszonką
inspiracja przepisem z bloga Kuchnia Jacka-Placka

12 bułeczek
Ciasto:
350 g mąki pszennej tortowej + do podsypania blachy
150 g mąki krupczatki
7 g drożdży instant
250 ml letniego mleka
3 jajka
100 g roztopionego i przestudzonego masła + do posmarowania papieru
1/2 szklanki cukru
sok z 1. cytryny
szczypta soli

Nadzienie:
300 g jagód
5 łyżeczek cukru
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej

Kruszonka:
80 g mąki pszennej
50 g cukru
50 g schłodzonego masła

Składniki nadzienia mieszamy w miseczce.

Wszystkie składniki ciasta mieszamy w dużej misce. Wyrabiamy mikserem z hakiem ok. 10 minut, aby ciasto było gładkie i elastyczne. Miskę z ciastem, przykrytą ściereczką lub folią, odstawiamy do wyrastania w ciepłym miejscu na ok. 90 minut, aż podwoi objętość.

Po wyrośnięciu ciasto dzielimy na 12 porcji po ok. 80 g każda. Formujemy placki. Każdy z nich rozpłaszczamy dłonią, nakładamy na środek czubatą łyżkę jagodowego nadzienia, składamy na pół i dokładnie zlepiamy brzegi. Bułeczki kładziemy na obsypaną mąką blachę, łączeniem do dołu. Formujemy je w podłużny kształt.

Zostawiamy przykryte ściereczką do ponownego wyrośnięcia, na ok. 30-45 minut.

Składniki kruszonki łączymy w misce dłońmi i wyrabiamy kruszonkę.

Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 190ºC. Wyrośnięte jagodniki smarujemy mlekiem i posypujemy kruszonką. Pieczemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia przez 18 – 20 minut. Studzimy na kratce.

Zeszłoroczne jagodzianki na jogurtowym cieście znajdziecie tu – klik!

*fragment dzieła M. Prousta W poszukiwaniu straconego czasu