Gdzie jest śnieg? Coś …z ryb. Sardynki.

 

Nagle zima biała, mroźna przeszła w jesienno-wiosenną szatę. Zobaczyłam to kilka dni temu  z rana, podciągając ciężkie żaluzje.Taras czysty,rośliny uwolnione spod ciężkich czap i lekka mgła.Choć śniegu jeszcze ciut-ciut.

No cóż, nie jest to moja ulubiona pora roku ,ale może to pierwsze oznaki przedwiośnia?!
Przechodzący radośniej ludzie,żywotniejsze ptaki, czarny kot sąsiadów penetrujący chętnie mój ogródek i moje yorki,skore do zabawy i spaceru.
A ja chowam ciepłe swetry i wyciągam lżejsze odzienie,które wygodnie spędzało czas na wieszakach i w pudłach.
Zimę uważam za zjawisko schyłkowe.A co Wy na to?…

I zapragnęłam czegoś z ryb.Dawno nie podawałam sardynek A świeże,błyszczące rybki bardzo lubię.
Mam do nich sentyment,bo wspaniale przyrządzane są w Portugalii i Hiszpanii.
Marynowane sardynki
na 2 osoby
sześć świeżych sardynek
szklanka oliwy
2 ząbki czosnku
pól szklanki octu z czerwonego wina
szklanka mąki
kilka liści laurowych
tymianek
łyżka czerwonej papryki – łagodnej
sól,biały pieprz
kuliki czerwonego pieprzu
Sardynki oczyścić i wymyć,osuszyć.Natrzeć solą i pieprzem. Obtoczyć w mące.
Na patelni rozgrzać oliwę i smażyć sardynki na złoto z obu stron.Ułożyć w naczyniu, w którym będą się marynowały.

Wylać oliwę z patelni. Oczyścić ją. Wlać świeżą oliwę.Podgrzać, wrzucić rozgnieciony czosnek,tymianek,liście laurowe i paprykę. Smażyć 3 minuty.Dolać ocet z czerwonego wina.Pogotować ok. 5 minut.
Wywarem zalać sardynki, posypać czerwonym pieprzem. Wystudzić. Przykryć i wstawić na noc do lodówki.
Podawać jako przystawkę udekorowaną koprem z ciemnym pieczywem z masłem.

Popijać białym winem.

Świąteczne TU i TAM na cztery kuchnie.Pate z indyka i kasztanów.

Dla wielu z nas czas świąt,to czas spotkań,zebrania się przy wspólnym stole,by pobyć z osobami,których na co dzień nie możemy zobaczyć.Dzieli nas odległość,praca, brak czasu.

Aż nastaje pora,kiedy nie ma tych barier.Znikają odległości i obowiązki.Ich miejsce zajmuje oczekiwanie i radość poprzedzona niejedną chwilą spędzoną w kuchni.Bo to właśnie tu łączymy zapachy i smaki,by rozpieścić podniebienia naszych bliskich i gości.
Przyjemność jest przecież tym większa,jeżeli możemy ją dzielić z innymi.

I taka właśnie radość towarzyszyła nam podczas szóstego TU i TAM,w wirtualnej (na razie) kuchni Anny-Marii z Kucharni, i w mojej –  Kuchennymi drzwiami.
Za nami niejedna już wspólna chwila gotowania,wciąż mamy ochotę na więcej i chętnie podejmujemy nowe wyzwania.Tym razem,by dzielić radość świątecznego czasu, do naszych kuchni zaprosiłyśmy gości.Mieszkające daleko od nas Kucharki,które stawiły się na zaproponowane przeze mnie spotkanie z kasztanami.Udało nam się pokonać odległości i wspólnie zgromadzić w kuchniach,by przygotować…
No właśnie,to zaraz się okaże.Każda z nas miała swój pomysł na kasztany i dopiero teraz zobaczymy co wyszło spod naszych rąk.
Aniu i Majko, ogromnie Wam dziękujemy za to,że mogłyśmy spotkać się  z Wami w kuchni, poznać się bliżej i wspólnie zająć się kasztanami.Już się cieszymy na spotkania z kolejnymi gośćmi, a będą na pewno!Jeżeli tylko zechcą przyjąć nasze zaproszenie…

Wymyśliłam kasztanowe TU i TAM,bo bardzo lubię kasztany – same, w deserach i wytrawnych daniach. To niezwykłe owoce – orzechy, ale mało popularne i niedoceniane.
Jestem miłośniczką wytrawnych musów i pasztetów, dlatego wybrałam
 Pate z indyka i kasztanów
500g filetów z piersi indyka
200g kasztanów – upieczonych i oczyszczonych
200ml śmietany kremówki
100ml porto
2 szalotki
2 ząbki czosnku
sól,świeżo mielony pieprz
masło do smażenia /klarowane/ lub oliwa

Kasztany wyłożyć na blachę i piec w 200 stopniach C przez 30 minut. Wyjmować partiami i obierać
ciepłe.Zmiksować na puree.

Piersi indyka umyć i osuszyć papierowym ręcznikiem.
Na maśle poddusić posiekane szalotki i czosnek.Zdjąć z patelni. Piersi pokroić na kawałki.Obsmażyć ze wszystkich stron na maśle.Doprawić solą i pieprzem. Wlać porto i dusić razem na małym ogniu przez kilka minut.Ostudzić.
 Wrzucić do pojemnika blendera, dodać szalotki,czosnek i śmietankę.Zmiksować. Dodać kasztany i porto, i dobrze razem wymieszać.Doprawić do smaku solą i pieprzem.
 Do formy wysmarowanej masłem wyłożyć pate.Wyrównać wierzch i przykryć szczelnie folią.Wstawić do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.

Polewa
100g gorzkiej czekolady 75-80% kakao
100g puree z kasztanów
50ml śmietanki kremówki
Czekoladę rozpuścić ze śmietanką .Dodać kasztany i razem wymieszać na jednolitą masę.
Wyłożyć na zastygnięte pate.Zostawić w lodówce pod przykryciem do całkowitego zastygnięcia polewy.

Pate jest bardzo dobrym,eleganckim daniem lub przystawką.Pasuje do świątecznych klimatów.Podane na śniadanie przy choince zadowoli najdelikatniejsze podniebienia.
Smacznych i dobrych Świąt Wam życzę!