I to właśnie jest szczęście! Spaghetti z sepią i krewetkami

Kawa na tarasie i liczę samoloty na niebie.
Telefon od Basi.
Długa rozmowa o codzienności.
Jest nam potrzebna jak słońce.
Brązowe oczy ukochanego psa.
Album z obrazami Bruegla.
Świeże kwiaty w wazonie.
Eustomy są takie romantyczne…
Kosz soczystych pomidorów.
Hania,Tomek i Stefek.
Butelka czerwonego wina  przy świecach.
Spacer po deszczu.
Nowa książka pachnąca drukiem.
Spotkanie ze Znajomymi w ulubionej knajpce.
Rumer przy śniadaniu.
Makaron,który robię na obiad.

Spaghetti z sepią z krewetkami

makaron
200g mąki typu 00
1 jajko
1 łyżka atramentu z kałamarnicy
sól
 1 łyżeczka oliwy EV

Mąkę wymieszać z jajkiem i solą.Dodać sepię i wyrobić.
Dodać oliwę i wyrabiać aż ciasto będzie sprężyste.
Zawinąć w folię spożywczą i zostawić na ok. 15 minut.
Następnie wałkować i kroić w cienkie paseczki.
Ja wałkowałam i kroiłam za pomocą maszynki do makaronu.
Ugotować w osolonej wodzie al dente.

Krewetki
200g świeżych krewetek
dwa ząbki czosnku
łyżka zielonej pietruszki
masło
oliwa EV

Krewetki obrać z pancerzy i umyć.Osączyć na ręczniku papierowym.
Czosnek pokroić na paseczki.
Na patelnię wlać łyżkę oliwy i łyżkę masła.
Dodać czosnek i chwilę posmażyć.
Wrzucić krewetki i smażyć ja na chrupko.
Posypać natką pietruszki.

Spaghetti wymieszać z krewetkami,posypać świeżym pieprzem.
Od razu podawać.

Nowa maszynka do makaronu  spisała się doskonale .
Kasiu,Agnieszko,Grzesiu ,Piotrze – dziękuję!

Świt ,poranek. Kolory dnia.Jajka cocotte z kurkami

Jestem rannym ptakiem.
Nie wiem,jak wygląda świat,kiedy oczy otwierają się dopiero o 9-tej….
Wszystko co najpiękniejsze w początku dnia dzieje się o wiele wcześniej.
Uwielbiam włączać się do życia razem ze świtem.
Wcześnie rano łatwiej mi myśleć, czytać, gotować ,pisać.
Myślałam,jak by to było przesunąć dzień na późny wieczór.
Ale wieczór to już nie dzień…
Wtedy wszystko wygląda inaczej.
Nie to światło, nie te kolory.
Za dużo ciemnych plam, a światło księżyca,choć piękne, wcale mi nie wystarcza.
Zdecydowanie wolę świt.
Tę grę kolorów.
Najpierw nieśmiałych i rozmytych.
Potem zmieniających się w coraz bardziej wyraziste i zdecydowane.
Na tym etapie zabieram się za śniadanie.
Już dawno wiem,jakie będzie.
Wszystko zależy od chwili i rozkładu dnia.
Śniadanie jest lekkie albo całkiem konkretne.
Trwa dwa kwadranse lub dwa razy tyle.
Jak to niedawne…

Jajka cocotte z kurkami

 porcje dla dwóch osób

200g kurek
50g miękkiego masła
200ml śmietany kremówki
sok z połowy cytryny
świeży tymianek
łyżka posiekanego koperku
sól i świeżo zmielony pieprz
4 jajka

Piekarnik rozgrzewamy do 170 st.C.
Kurki czyścimy,myjemy i osuszamy na ściereczce.

Na małej patelni rozgrzewamy 20g masła i podsmażamy kurki z każdej strony, aż nabiorą złotego koloru.Kilka odkładamy do dekoracji.

Dwie trzecie śmietany wlewamy do garnka i gotujemy na średnim ogniu,aż straci jedną czwartą objętości. Dodajemy kurki i sok z cytryny,gotujemy na małym ogniu ok. 5 minut.
Zdejmujemy z palnika,dodajemy listki tymianku,posiekany koper i doprawiamy solą i pieprzem. Odstawiamy do ostygnięcia.

Bierzemy dwie żaroodporne foremki,smarujemy je w środku resztą masła,posypujemy lekko solą i pieprzem.Przekładamy do nich śmietanę z kurkami.Ostrożnie wlewamy na wierzch po jednym jajku,nakładamy na białka pozostałą część śmietany.Pieczemy ok.10 minut.
Białko powinno być ścięte, a żółtko płynne.

Dekorujemy odłożonymi kurkami.Podajemy natychmiast z ulubionym pieczywem.*

Wolicie świt,poranek czy może inne kolory dnia?

* przepis z moimi zmianami z książki M.Roux Jajka