
Jesień na wsi ma już niewiele kolorów.
Dominują odcienie żółtego, czerń i nieco zielonych plam.
A wszystko skąpane w szarościach.
Deszcz podkreśla smutek krajobrazu i zmywa resztki innych barw.
Na wsi mówią, że jak tylko pojawi się słońce,jesień jeszcze zagra w kolory.
Wydobędzie nieco czerwieni, brązu i bordo.
Niech się pojawi!
Na polach znaczą się miejsca po wykopkach, a gdzie nie gdzie widać ślady ognisk.
Bure niebo przecinają sznury czarnych ptaków.
Głęboka jesień wypędziła zwierzęta z łąk i pastwisk.
Teraz są samotne i puste.
Daleko pod lasem stoją dwie sarny, czujne na każdy obcy ruch i gest.
Kalosze umazane błotem zostają do następnego razu.
Łubianka buraczków już w bagażniku. Dostawiam jeszcze siatkę marchewki i koszyk jaj.
Deszcz zmywa szyby mojego auta szybciej niż wycieraczki.
Autostrada jak mokry tunel prowadzi mnie do domu.
Listopadowy zwykły dzień…

Listopadowe gotowanie z Sylwią – blog Wino i oliwa, zaowocowało pysznym mariażem gnocchi i wina.
Gnocchi dzięki buraczkom zyskały niecodzienny różowy kolor, który w połączeniu z białym winem tworzy delikatną paletę barw. Jakże pyszne to było spotkanie!
Gnocchi z pieczonym burakiem, ricottą i parmezanem
inspiracja przepisem – klik!
1 czerwony burak o wadze ok. 100 g
200 g koziej ricotty
30 g tartego parmezanu
200 g mąki + do podsypania blatu
1 żółtko
szczypta soli morskiej
do podania:
100 g koziego twarogu
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
kilka listków szałwii
pieprz świeżo mielony
Burak myjemy pod bieżącą wodą. Osuszamy go i owijamy w folię aluminiową. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. C do miękkości, ok. 40 minut. Wyjmujemy z pieca i zostawiamy do ostygnięcia.
Obieramy ze skórki i kropimy na małe kawałki.
Do kielicha blendera wkładamy kawałki buraka, ricottę, żółtko i sól. Miksujemy składniki na gładką masę.
Do miski wsypujemy mąkę, dodajemy parmezan i wykładamy masę buraczkową. Mieszamy wszystko razem łyżką i zagniatamy ręcznie. Ciasto formujemy w kule i kładziemy na blat podsypany mąką. Dzielimy je na cztery części, z których formujemy cztery wałki długie na 20-25 cm i nożem dzielimy je na kawałki o długości ok. 1 cm.
Każdy kawałek przesuwamy po deseczce do formowania gnocchi, aby powstały ładne rowki.
Zagotowujemy wodę w garnku, lekko ją solimy i wkładamy partiami gnocchi. Lekko mieszamy i kiedy wypłyną, wyjmujemy je łyżką cedzakową na półmisek.
Na patelni topimy razem oliwę i masło, i wrzucamy listki szałwii. Podsmażamy je, wyłączamy grzanie i dodajemy gnocchi. Otaczamy je tłuszczem potrząsając patelnią. Wykładamy na talerze i dekorujemy kozim twarogiem. Posypujemy pieprzem i podajemy.

Do buraczkowych gnocchi polecamy białe włoskie wino Vermentino z Ligurii.
Wybrałyśmy Il Monticello ‘Groppolo’, z rodzinnej aziendy mieszczącej się na wzgórzach Sarzany.
Wino to wspaniale łączy aromaty białych kwiatów i cytrusów z tymiankiem i bazylią.
Jest doskonale zbalansowane, lekkie a jednocześnie wyraźne w smaku.
Aniu!!! Dziękuję Ci gorąco za kolejne wspaniałe gotowanie. Już nie mogę się doczekać kolejnego razu
Sylwia,
gotowanie z Tobą jest dla mnie zawsze smaczną podróżą!
A kolejny nasz raz zapowiada się wyjątkowo pysznie…
Pysznie i ten naturalny kolor wydobyty z buraka uwielbiam.
Laura,
dziękuję.
Danie jest urocze i pyszne.
Wspaniałe kluski, idealny dobór wina! Wspaniale korzystać choć z tych jesiennych smakowitych darów
Pozdrawiam
Kamila,
dziękuję bardzo.
I polecam danie na każdy czas.
Dla mnie pociecha z jesiennych plonów jest w ich kolorach i smaku.
Czy mogę prosić o wysłanie mi paczki z tymi pysznościami?;)
Cukry Proste,
będzie problem…, ale…chętnie Cię zaproszę na te kluseczki i wino!
Będąc w Toskanii szukałam takiej deseczki do gnocchi i nie trafiłam. Wyglądają wspaniale!
Marzena,
albo byłaś za krótko, albo akurat nie tam gdzie trzeba…, bo deseczki widziałam niemalże wszędzie.
Następnym razem na pewno kupisz.
A gnocchi można też ‘wyrzeźbić’ widelcem.
buraczkowe kluseczki – pycha! z chęcią bym zjadła, bo jeszcze takich nie robiłam
Moja mała kuchnia,
zrób je koniecznie.
Są pyszne i działają optymistycznie!
Pozdrowienia.
Ale ,,dziewczyńskie” kluseczki
Margot,
bo robiły je dziewczyny!
Ciekawe połączenie smaków, cudny kolor!
Magda C.,
dziękuję.
Smakowały nam bardzo!
Mniaaam, jakie one muszą być smaczne!
A ja wczoraj sobie jadłam pieczonego buraczka na obiad, lubię, jest taki słodki ,pyszny
Pozdrawiam Cie Aniu :*
Majanko,
pieczone buraki i ja uwielbiam!
Toteż w tym przepisie gotowane zamieniłam na pieczone.
Kluseczki pycha, sama spróbuj.
Uściski!
Cóż za pyszności
Pozdrawiam
Ewo,
dziękuję i polecam!
Danie idealne na listopadową pluchę za oknem
Agnieszko,
tak! Bardzo podnosi na duchu!
Robiłam jakiś czas temu podobne
Ale się z lubym nimi zajadaliśmy. Pycha! 
Marcelina,
są rzeczywiście przepyszne!
Pozdrawiam Cię.
Och, kluski, kluseczki, klusunie. Piękna barwa, może kiedyś tez spróbuję takie cudne kopytka…
Tofko,
spróbuj koniecznie, zachwycisz się!
Ale to musi być pyszne! i jeszcze jaki wspaniały fioletowy kolor!
Zuziu,
bardzo Ci dziękuję!
Kolor dla mnie jest bardziej bliski różu, ale smak wyśmienity.
Pozdrawiam Cię.