Dom zupełnie inaczej wygląda kiedy śpi.
Wszystkie przedmioty jakby tańczyły w sennym rytmie.
Książka robi się coraz cięższa i coraz trudniej ją utrzymać.
Noc za oknem przeszła w szarość, kiedy czytałam ostatnie strony.
,,Naturalnie myślałam i śniłam o Parkerze. I wiem jedno: on myśli o mnie. Ale jesteśmy zagadką, na ktorą nie ma odpowiedzi. Po przeżyciu tylu okropności nie możemy dalej być razem – szczerze mówiąc, to nigdy nie byłoby możliwe.
A jednak kiedykolwiek się zatrzymujemy, nie mogę oderwać wzroku od jego twarzy. Perspektywę rozstania z nim odczuwam jak perspektywę utraty wzroku. Myślę, kim dla mnie był: nieznajomym, uciekinierem, przewodnikiem.
Miłością. Gwiazdą przewodnią. Moją prawdziwą północą. Zawsze się ku niemu zwracam.“*
Na tarasie zaczęły urzędować sroki, Yorki natychmiast budzą się na tupot ich łap.
Zaparzyłam mocną kawę i wpuściłam świeży powiew przez tarasowe drzwi.
Niebo już całkiem pojaśniało, ale nocna wilgoć dalej wisiała na gałęziach drzew.
Zrobiłam dla nas śniadanie.
A ostatnie słowa z książki nadal błądziły w moich myślach…
Omlet pieczony z karmelizowanymi bananami
dla dwojga
omlet:
4 jajka
2 łyżki cukru pudru
4 łyżki mleka
3 łyżki mąki
karmelizowane banany:
2 małe banany
1 łyżka masła
1 łyżka miodu kasztanowego
płatki migdałów, skórka z ekologicznej cytryny i cukier puder do posypania omletu
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C. Dwie patelnie o średnicy 16 cm ( lub dwie formy do zapiekania), smarujemy masłem.
Banany obieramy i przekrawamy wzdłuż. Na dodatkowej patelni rozgrzewamy masło, kładziemy połówki bananów i smażymy z obu dtron, ok. 2 minuty z każdej. Dodajemy miód i rumienimy banany. Odstawiamy.
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy je na puszystą masę, pod koniec ubijania dodajemy cukier puder. Zmniejszamy obroty miksera, dodajemy żółtka, mleko i mąkę. Masa powinna być puszysta. Delikatnie przekładamy ją do przygotowanych foremek, na wierzchu kładziemy banany i polewamy powstałym syropem. Pieczemy 10 – 15 minut.
Wyjmujemy z piekarnika, posypujemy płatkami migdałów, skórką z cytryny i cukrem pudrem.
Od razu podajemy.
- Fragment książki Stef Penney Czułość wilków
Uwielbiam śniadania na słodko – jak dla mnie idealne 🙂
Dziękuję Natalio.
Pozdrowienia!
ale przepysznie wygląda!!
Iza,
i pysznie smakuje!
Pysznie ,a zdjęcia mega.
Dziękuję Laura.
Pozdrawiam Cię.
Jak byłam mała, to często tata robił mi omlety na słodko. Teraz jadam raczej wytrawne, ale w zeszłym tygodniu naszło mnie na słodki. I jak widzę dzisiaj j ten Twój z karmelizowanymi bananami, to normalnie aż mnie skręca, żeby spróbować:-) Piękny!
No tak dla Dwojga, więc już dla mnie niestety niezostanie ani odrobina.
Smakowite! Zrobię sobie a co tam 🙂
Przyjemnego tygodnia!
Fantastyczne śniadanie z książką 🙂
Dziękuję Amanda!
Pozdrowienia.
Śniadanie pełne smaku, aż chce się jeść 🙂
Ewo,
polecam.
Apetycznie. I tyle słodyczy na śniadanie? Brakuje tylko mocnej kawy i będzie ideał 🙂
Tofko, tak!
Bardzo lubimy. Plus mocne espresso.
Wyobraź sobie, że Francuzi, Hiszpanie, Włosi jadają wyłącznie słodkie śniadania.
Daje to energię na pół dnia i sprawia, że człowiek jest szczęśliwy, bo w mózgu wydzielają się endorfiny.
POlecam, będziesz miała dobry dzień po takim śniadaniu.
Te banany na drugim zdjęciu wyglądają tak, że aż ślinka cieknie! Pyszne śniadanie!
Zuziu,
bo karmelizowane banany to poezja prawdziwa!
Dziękuję.
Aniu taki omlet to cudowny sposób na rozpoczęcie miłego dnia …. choć i na kolację równie wspaniały:) …. co do snu zaś i książek czytania to nie raz i nie dwa Mąż wyciąga mi z rąk książkę, gdy ja od dawna już w objęciach Morfeusza … śmieje się tylko ze mnie, że tą książkę tak mocno trzymam i w takiej pozycji jakbym ją czytała … po czym jak uda mu się ja z rąk wyjąć zawsze się ponoć budzę i mówię “no zostaw, czytam”:) …. nie pamiętam:). Buziaków moc Anus:)
Jolu,
istotnie tak, ale masz rację, że ten omlet jest dobry na każdą porę dnia.
Co do czytania, jeżeli książka mnie porwie, to nie popuszczę i muszę czytać do końca.
Czasami też zdarza mi się zasnąć, a potem znowu czytać…
Uściski!
Wspaniale wygląda, aż ślinka leci 🙂 Cudowne śniadanie do łóżka 🙂
Magada C.,
często lubię tak zaczynać dzień.
Dziękuję.
I ja ostatnio fascynuję się omletami 😉 Pozdrawiam
AZgotuj,
lubię je od zawsze. Pieczony robiła mi babcia.
W moim dzieciństwie nazywał się ,grzybek’.
POzdrowienia!
Łał, te banany , Aniu takie śniadanie to królewskie wręcz jest
Margot, w istocie!
Zachęcam Cię do skosztowania.
Książka i taki omlet – jak dla mnie idealny zestaw na weekend 🙂
Marcelina,
dokładnie tak!
Uwielbiam takie kompozycje.
Takiego jeszcze nie jadłam 🙂
To zjedz koniecznie Agnieszko!
śniadanie idealne…zwłaszcza jeśli podane przez kogoś bliskiego 🙂
Chantel,
pyszny początek dnia!
Dziękuję.
Zrobiłam, huuu słodziutkie to śniadanko. Zaskakujące smaki spotkałam na Twoim blogu, koniecznie muszę zrobić flaki po florencku i linguini,………. linguini fantastyczny wyraz, taki na wskroś…………. włoski;)))), podobnie jak fettuccine czy ravioli, aż się chce jeść.
Agnieszko,
moje nie było tak słodziutkie!
Zawsze słodki łączę z mocnym espresso i wychodzi tak po włosku, a endorfiny tańczą we mnie całej.
I sporo u mnie włoskich smaków, bo są takie moje.
Smacznego!
Pozdrawiam
I ja!