Moja Droga,
jak dobrze spędzić święta poza domem…
Z dala od świątecznych przygotowań,pośpiechu i zgiełku miasta.
Czy Tobie też towarzyszy wtedy poczucie ciągłego niedoczasu?
Że rzeżucha nie wyrośnie,że zapomnę zamówić ulubione tulipany,że nie upiekłam jeszcze jednej babki…
Zostawiłam te wszystkie rozterki i pojechaliśmy jak zwykle nad morze.
Jak ja lubię je w taki wiosenny czas!
Jak na zamówienie każdego roku mamy słoneczną pogodę.
Spacery najpiekniejszą bałtycką plażą bez tłumów i hałasu.
Piękne widoki z naszego pensjonatu na skarpie.
Ulubione smaki i wino na słonecznym tarasie.
Poranna kawa kiedy morze jeszcze senne,zamglone.
Jak zwykle szkoda mi życia na spanie…
Czas na lektury,rozmowy i swobodne bycie z samą sobą.
Zaskakująco dużo uśmiechów od innych.
Bo na co dzień ludzie mało się uśmiechają do siebie,zauważyłaś?
A uśmiech zmienia świat i sprawia,że jest piękniej!
Tych kilka dni daje mi tak wiele.
Wracam z zapałem do pracy,codziennych zajęć i własnej kuchni.
Chce mi się to,co przedtem przestawało mi się chcieć.
Oddycham swobodniej i więcej dostrzegam.
Mam nadzieję,że Twoje święta były podobne.
Pełne spokoju i luzu.
Bez zamartwiania się o nie umyte okna i brak piątego mazurka na stole.
Z uśmiechem i słońcem.
Serdecznie Cię…
Spring rolls
liście sałaty – u mnie dębowa i rzymska mini
szczypiorek
awokado
zielony ogórek
kolendra
makaron ryżowy
krewetki
oliwa i sok cytrynowy do marynaty
jajko na twardo
arkusze papieru ryżowego
Krewetki obrać z pancerzyków i wyjąć ciemną żyłkę.
Zamarynować je w oliwie i soku cytrynowym.
Jajko ugotować na twardo.Wystudzić i pokroić na osiem cząstek.
Makaron ryżowy namoczyć we wrzącej wodzie 5 minut.
Odcedzić i przestuzdić.
Umyć warzywa.Awokado obrać,pokroić na paski i skropić cytryną.
Ogórek obrać ze skóry i pokroić na cienkie pałeczki.
Papier ryżowy maczać w wodzie,kiedy zmięknie,wykładać na blat i układać na każdym komozycję warzyw i makaronu ryżowego z jajkiem lub krewetkami.
Zawijać i odkładać na ściereczkę,którą należy przykrywać rollsy,aby nie wysychały.
Sos chili
5 czerwonych papryczek chili
50 ml octu ryżowego
150 ml wody
świeży imbir, 2 cm
2 ząbki czosnku
3-4 łyżki cukru (lub więcej jeżlei chcemy mieć bardziej słodki sos)
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka soli
Z papryczek wyjmujemy pestki,kroimy papryczki na kawałki i miksujemy w blenderze.
Jedną paprykę zostawiamy,kroimy ją razem z pestkami i odkładamy.
Dodajemy imbir i czosnek i rozdrabniamy razem ze zmiksowanymi chili.
Do garnka wkładamy zmiksowaną masę,pokrojoną drobno papryczkę z pestkami,ocet,cukier i 100 ml wody.Mieszamy i gotujemy 5 minut.
W 50 ml wody mieszamy makę ziemniaczaną i cały czas mieszając wlewamy do papryczek.Zdejmujemy z ognia,studzimy.
Sos można przechowywać w lodówce ok. 10 dni.
Spring rolls przed podaniem przekroić na połowy.Podawać z sosem chilli.
Ja też wróciłam.
Stęskniona jak nigdy i pierwszy raz w historii na gotowe.
Moja lodówka w te święta świeciła pustkami, rzeżuchy nawet nie wysiałam bo nie byłoby komu podlewać… na domiar wszystkiego byłam w Anglii, gdzie trudno o dobre jedzenie, więc teraz łaknę pysznych smaków ze zdwojoną siłą. Twoje spring rollsy cudowne na okazję mojego wzmożonego apetytu, cieszę się, że jesteś z nową energią. Będzie wysyp na blogu – tak czuję i czekam :))
PS U Majlertów częstowali wczoraj pesto ze szczypioru czosnkowego – kupiłam pęczek tego zielska i zrobiłam w domu. Raczę się i jest mi dobrze!
Aga,
z Anglii to ja nie mam zbyt dobrych kulinarnych wspomnień…
Ale wiem,że pięknie jest wracać stęsknioną za domem i kuchnią.
Rollsy polecam,pysznie smakują w ten wiosenny czas.
P.s. Do Majlertów zawitam w kolejny weekend.Chce mi się już szparagów i innego zielska.
Calusy!
Bardzo lubię takie rolle. Pierwszy raz w takiej wersji jadłam je w Wietnamie. Cudowna była zabawa, bo stół zastawiony był wszelkimi dodatkami i każdy sam sobie moczył papier ryżowy i pakował do środka co lubi. Tak zawinięte naleśniczki zajadaliśmy ze smakiem. Najbardziej smakowały nam z pieczoną rybą. Pyyyszne są w takiej wersji, bez smażenia.
Basiu,
ja uwielbiam kuchnię tajską,wietnamska ,chińską.
Zwłaszcza tam, na miejsu.
Niestety,potem ta kuchnia tutaj już tak nie smakuje…
Rollsy w takiej,nie smażonej postaci bardzo lubię.
Pozdrawiam Cię.
A ja uwielbiam te Wielkanoce na miejscu , choć pakuję wikt i jedziemy 15 kilometrów dalej do mojej najbliższej rodziny , spiny nie ma nic a nic , luz totalny 😀
Spring rolls wyglądają bardzo wiosennie
Margot,
to masz frajdę z świąt.
A ja lubię właśnie odpocząć od przygotowywania wiktu.
DZiekuję!
Aniu ależ mi się ciepło zrobiło po przeczytaniu Twego listu. Ja marzę o świętach bez pospiechu, garów i jeżdżenia od jednej rodziny do drugiej, kto wie może kiedyś się odważymy ruszyć nawet do naszego Ropuszego Dworu na mazurach 🙂
a rollsy pyszne być musiały bez wątpienia!
Wiewiórko,
trzeba odważyć się,nie ma na co czekać.
To TY decydujesz o tym jak spędzisz święta.
Rollsy pyszne,polecam!
Aniu, w te święta nie udało mi się uciec przed wszelakimi “atrakcjami “, ale znam ten luz ….
I wtedy tak jak u Ciebie, był to pobyt nad polskim morzem, ten wypad pamiętamy do dziś 🙂
pozdrawiam, piękne zdjęcia i ..częstuję się, bo spring rollsy wyglądają apetycznie.
Ula,
mi teę nie zawsze się udaje,ale z reguły na Wielkanoc wybywamy z rodzinnego gniazda.
I masz rację,ten wyjazdowy luz zapada w pamięć.
Rollsy spróbuj!
Pyszne wiosenne jedzonko, teraz chce się wszystkiego co zielone! Lekko i pysznie, doprawione mocnym sosikiem! Idealnie!
Kamila,
tęskniłam za tym zielonym dłuuuugo…
Dziękuję.
cudownie wypoczywałaś, mi również udało się to w tym roku
przygotowania świąteczne ograniczyłam do minimum
nie wyjechaliśmy nigdzie, ale zaliczyliśmy wspaniałą wycieczkę rowerową
było dużo luzu i przyjemnych chwil 🙂
pozdrawiam!
Ani nigdy nie byłam na święta poza domem, ani nie jadłam takich rollsów. I jednego i drugiego chętnie bym spróbowała;-)
Piękne, wiosenne. Uwielbiam w takiej postaci. A już z lekką nutą pikanterii – to niebo w gębie!
Spring rollsy to zawsze i z każdym farszem, podobnie jak uśmiech. Zawsze. No prawie zawsze 🙂 Pozdrawiam cieplutko 🙂
A ja nawet nie wiedziałam że papier ryżowy je się na surowo:)
Mątewko,
a je się i to ze smakiem!
Wyglądają przepięknie, tak delikatnie i wiosennie!
Ivka,
dziękuję.
Polecam wiosenne rollsy.
No proszę i u Ciebie po świętach na orientalnie. Pięknie wyszły na zdjęciach zawiniątka, aż chce się sięgnąć po nie
Dżemdżus,
orientalnie bardzo lubię.
Rollsy są urocze nie tylko na zdjęciach.
Spróbuj!
Pomijając pyszności , które proponujesz (uwielbiam spring rolls) , zachwycam się Twoim czasem świątecznym spędzonym niekonwencjonalnie.Próbowałam niejeden raz z rodziną świętować po za domem, nijak nam to nie wychodzi, wracamy stęsknieni za swoją kanapą, spacerem po mieście , odwiedzaniem kościołów i ciszą w nich, refleksją nad psutym grobem.
Twoje opowiadanie sprawiło mi prawdziwą przyjemność. Pozdrawiam
Bożenko,
zapraszam na spring rolls!
A święta wielkanocne od lat spędzamy w tym samym pensjonacie i wierz mi,że czujemy się tam jak w domu.Zawsze bierzemy ten sam apartament.
Nie mamy za to przedświątecznej bieganiny,przygotowań i godzin spędzonych w kuchni i za stołem.
Kościoły są wszędzie i kto chce,może wejść w tę świateczną zadumę i się wyciszyć.
To kwestia podejścia.
Nam bardzo to odpowiada i raz w roku tak spędzone święta są dla nas prawdziwym świętem i odpoczynkiem.
Pozdrowienia.
Wspaniałe rollsy, prawdziwie wiosenne :).
A takie święta to jest to. Moje były prawdziwie zabiegane, bo świętowaliśmy podwójnie, ale nie żałuję :). Za to miło się wraca do codzienności.
Pozdrawiam!
Evitaa,
dziękuję.
Skoro nie żałujesz,to Twoje święta były udane.
A ja też z przyjemnością wróciłam do codzienności.
Serdeczności!
Niezwykle smakowicie wyglądają ! Zabieram talerzyk się zajadam 🙂
Łucja,
cieszę sie,że Ci się podobają.
Smacznego!
Tylko ślinka leci zaraz.Smacznie wygląda.Pozdrawiam.Będę tu zaglądać.
Agata,
dziękuję.
I zapraszam!
Krewetki to ja zawsze i wszędzie! A jeszcze jak są zwinięte w sajgonki – pycha! 🙂
Smaczny…,
ja też bardzo lubię.
Pozdroweinia!
Bardzo smakowicie i ciekawie to wygląda 🙂 Muszę spróbować!
Magda C.,
koniecznie spróbuj!
Zostaniesz z rollsami na zawsze.
Bardzo lubię papier ryżowy ale jeśli go już jem to na ciepło, smażony lub gotowany na parze , nie wiedziałam że można go jeść na surowo! Wspaniale!
Ozzie,
tak,i jest taki chrupiący,lekki.
Polecam!
Wiosna na talerzu 🙂
Magda,
lubię wiosnę na talerzu, w sercu i za oknem!
Moje niestety były troszkę inne i przyznam szczerze, że mnie zmęczyły …. może któregoś dni ai ja zdecyduję się wyjechać i mieć czas dla siebie i na oddech:) …. bardzo fajne danie nam pokazałas Aniu, apetycznie wygląda:) buziaki
Jolu,
znam męczące święta…
Życzę Ci relaksu majowego.
Dziękuję i pozdrawiam!