To chyba ostatni czas, kiedy możemy nacieszyć się śledziami. U mnie zawsze znajdą się na wielkanocnym stole. Pod jedną postacią, ale za to muszą być naprawdę wyjątkowe. Tym razem zrobię szwedzkie śledzie w sosie z kawą. Przepis dostałam od szefa kuchni Ambasady Szwedzkiej w Warszawie, kiedy to kilka lat temu poznawałam szwedzkie zwyczaje kulinarne. Ten przepis warto zapamiętać i spróbować śledzi z kawą. Na pewno trafią do domowego menu na stałe.
Śledzie w sosie z kawą
500 g solonych płatów śledziowych – u mnie atlantyckie
marynata
300 ml wody
200 g cukru – tak!
100 ml octu spirytusowego 10% – dodałam jabłkowy
1 marchew
2 cebule
4 liście laurowe
6 ziaren ziela angielskiego
sos kawowy
1 łyżka mielonej kawy
150 ml musztardy – u mnie Dijon, która daje ciekawą teksturę sosu
100 g cukru
5 łyżek białego octu winnego
1,5 łyżki miodu
150 ml oleju słonecznikowego
1 łyżeczka soli
Solone śledzie przekładamy do miski, zalewamy zimną wodą i odstawiamy na ok. 15 minut. Proces powtarzamy kilkukrotnie, aby pozbyć się nadmiaru soli.
W ciepłej wodzie rozpuszczamy cukier, mieszamy do czasu całkowitego rozpuszczenia. Dodajemy pokrojoną w piórka cebulę, marchew, ziele angielskie, liście laurowe oraz ocet. Dokładamy pokrojone na mniejsze części śledzie, mieszamy i odkładamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na noc.
Zamarynowane śledzie wyjmujemy z lodówki, dokładnie odsączamy, odkładamy na bok.
W misce łączymy musztardę, cukier, miód oraz ocet winny i mieszamy. Kiedy cukier się rozpuści dodajemy kawę, sól i olej. Wszystko dokładnie mieszamy. Dodajemy zamarynowane śledzie, znów mieszamy i ponownie marynujemy, minimum 12 godzin.
Śledzie uwielbiam. Faktycznie ilość cukru bardzo duża, ale przepis zapamiętam i wrócę po niego. Jestem ciekawa ich smaku:-)
Marzena,
no to są śledzie szwedzkie, więc ze składnikami i ilością cukru się nie dyskutuje. A poza tym nie czuć go potem w śledziach.
Bardzo ciekawy przepis, w ten sposób jeszcze nie robiłam i chętnie spróbuję
Cztery fajery, polecam. Dla mojej rodziny to śledziowy hit.
Śledzi nie lubię i nie jadam, ale przecierałam oczy, czytając przepis, bo naprawdę mnie zaskoczyło połączenie smaków. Zrobię takie śledzie mężowi. On je uwielbia, więc doceni przepis.
Aneta, zawsze jest ktoś kto lubi. Te śledzie są zaskakująco pyszne.
Zaintrygowałaś mnie tym przepisem, choć zastanawiam się czy nie będą zbyt słodkie?
Akacja, są słodkawe, ale nie słodkie.
Zresztą szwedzkie przepisy na śledzie zawsze są ze słodką nutą.
Kocham śledzie, ale z takim przepisem jeszcze się nie spotkałam – z pewnością wypróbuję z czystej ciekawości, bo zestaw składników jest bardzo egzotyczny 🙂
Eve, no to się już spotkałaś. Polecam.
Zrobię na święta na 100% bo mnie kusi, ciekawią mnie takie eksperymentalne smaki, kiedyś nie dodawałam cukru do zalewy, bo uważałam, że to nie pasuje, ale kiedyś przez przypadek dodałam i zorientowałam się, że to genialne@ Nie ma cię upierać.
Iwona, wspaniale. Spróbujesz i będziesz na tak.
Wow, co za super przepis. Nigdy tak przyrządzonych śledzi nie jadłam.
Uwielbiam śledzie, ale muszą być naprawdę dobre. Wtedy wychodzą cuda, jak u Ciebie. Składniki mnie zaskoczyły.
Bardzo chętnie wypróbuję, niezwykle smakowity przepis 🙂
Irenko, cieszę się, że tak entuzjastycznie odbierasz te śledzie. Dla mnie są boskie.
No w takim wydaniu śledzia jeszcze nie jadłam. Kochana, na bank je zrobię. Dziękuję Ci za inspirację i przepis. Te połączenie śledzi z kawą serio mnie bardzo ciekawi 🙂
Papierowa Łowczyni, bardzo prawdopodobne, że te śledzie staną się Twoimi ulubionymi.
Śledzie to ja uwielbiam ale tylko nasze i z naszych przepisów. Żadne inne mi nie smakują, a te szwedzkie i norweskie to omijam z daleka. Mieszkam blisko dwadzieścia lat w Norwegii I do dziś żadne ze śledzi mi nie smakują, a najgorsze są te chyba w przyprawie korzennej…
Aniu, to chyba raczej kwestia Twoich smaków. Bo mnie smakują prawie wszystkie szwedzkie przepisy na śledzie.
Nigdy nie jadłam śledzi w sosie z kawą. Jestem ciekawa ich smaku.
POjedztam, koniecznie spróbuj.
Oj pyszne są.
Mięso w kawie tobilam ale śledzi jeszcze nie. Intrygujący przepis.
Bernadeta, w takim razie czas na śledzie w kawie.
Mam w domu wielkiego smakosza śledzi i z pewnością ten przepis przypadłby mu do gustu. Zresztą kawę też bardzo lubi 🙂
Małgorzata, więc polecam. Te śledzie uzależniają.
Jestem fanką śledzi i kawy ale nigdy bym nie pomyślała że to można połączyć ! Ale mnie zaskoczyłaś tym przepisem !
Marzena, no czasami warto się zaskoczyć, pysznie.
Kiedyś miałam okazję próbować śledzia w podobnej kompozycji smakowej, jak najbardziej mi odpowiadała, ale ja jestem wręcz maniakalnym smakoszem śledziowatych. 🙂
Izabela, jeżeli próbowałaś to na pewno Ci będą smakowały.
Niestety nie lubię śledzi, ale przepis wydaje się być niezwykle ciekawy. Może mój mąż wypróbuje, jak już dorwie jakiegoś śledzia. U nas w Hiszpanii śledzi brak.
Edyta, oj mało znam osób, które śledzi nie lubią…
Wiem, że w Hiszpanii ich nie ma, bo to ryby północnych mórz.
takiego śledzia mój tata zjadłby z wielką przyjemnością!
Magdalena, zrób dla taty.
Śledzie uwielbiamy, ale w tak oryginalnej wersji ich jeszcze nie jadłam! Zapisuję sobie przepis. Zrobię na święta 🙂
Moniko,
polecam i trzymam kciuki żeby smakowało.
Takie połączenie to dla mnie nowość. Śledzie lubię, nawet bardzo więc przepis będę testować 🙂
Olu, koniecznie. Pyszne są te śledzie w kawie.
Tyle lat siedzimy w kawie, ale pierwszy raz spotykamy się z takim przepisem. Koniecznie musimy przetestować!
Konesso, to jest Wasz obowiązek!
Takich sledzi jeszcze tutaj nie grali, no w sumie to jestem dość tradycyjna smakowo jeśli chodzi o śledziowe dania no ale czemu nie. W sumie wyglądają bardzo apetycznie ❤
Viola, w sumie to trzeba spróbować, żeby się przekonać.
A w ogóle to pyszne są.
Uwielbiam śledzie na słodko ale kolejne zaskoczenie sos kawowy – muszę spróbować.
Guciu, na pewno będą Ci smakowały.
A ja robiłem te śledzie rok temu, bałem się cukru bo na wiaderk 5 kg, tak tak 5 kg wsypałem 1,5 kg cukru i poty mnie zalewały jak to tyle? A gdzie tu jeszcze 0,5 i wymiękłem, ale powiem wam że to były najlepsze śledzie a wierzcie mi lub nie w tym roku dam 2 kg cukru. Przepis rewelacja
Grzegorzu, tak, to świetny przepis. Szwedzi są mistrzami w śledziach.
Pytanko, bo chyba mało rozgarnięty jestem. Czy tę pierwszą zalewę to potem wyrzucamy? Czy dalszy sos robi się dodając kolejne składniki do tej pierwszej zalewy?
JacPac, ta pierwsza zalewa już nie jest potrzebna. Można ją znowu wykorzystać do kolejnych śledzi. Składniki sosu z kawą to oddzielna sprawa. Do tego sosu wkładamy śledzie z pierwszej zalewy.
Tak jest w przepisie.
Dzięki, tak też zrobiłem (wylałem) po dokładnym przeczytaniu przepisu, choć szkoda mi było tej marcheweczki…
Dodam, że śledzie pyszne – brawo za przepis! Polemizowałbym tylko z tym dodawaniem tak dużej ilości słodyczy – moim zdaniem spokojnie może być mniej cukru i miodu, imho śledzie wyszły bardzo słodkie.
Ale jak kto woli…
Pozdrawiam
Jac Plac, ilość cukru sam możesz kontrolować. Przepis jest oryginalny i tak ma w nim być. Polemizowanie tu niczego nie wnosi.
Śledzie w sosie śmietanowym z kawą słodową robiono w latach 40-tych w Mechelinkach.
Nie potrzeba jeździć do Szwecji by go spróbować.
Dziś, za wzorem z Mechelinek można je zjeść w restauracji Mercato w Gdańsku.
Rano,
ja znam je ze Szwecji. Ciekawe czy w Mechelinkach robiono tak samo. Jak dotrę do Gdańska, to może je zjem.
Czy kawę dodajemy sucha? Czy zaparzamy?
Kasiu, jest napisane w przepisie, jak zrobić sos z kawą – W misce łączymy musztardę, cukier, miód oraz ocet winny i mieszamy. Kiedy cukier się rozpuści dodajemy kawę, sól i olej. Wszystko dokładnie mieszamy.