To wspaniałe danie z centralnych Włoch – Toskania, Umbria i Lazio, wywodzi się z czasów Cesarstwa Rzymskiego i wpisane jest na listę tradycyjnych produktów włoskich. Receptura nie zmieniła się od 2! tysięcy lat i mówi, aby całego prosiaka pozbawić kości, nafaszerować go własnymi podrobami, ziołami i przyprawami: koper włoski, czosnek, rozmaryn, sól, i piec nad ogniskiem aż będzie miękki i kruchy.
Porchetta popularna jest oczywiście w całych Włoszech, ale uważam, że w centralnej ich części, tu gdzie powstała smakuje najlepiej. Oczywiście dzisiaj każdy dodaje trochę inne zioła, wino, no i piecze prosię w piecu.
Uwielbiam włóczyć się po targach i fiestach w Toskanii i zajadać ciabatty z ciepłą porchettą. Siadam wtedy na schodach albo na murku jakiejś zabytkowej budowli, patrzę na słoneczny plac, przez który przewijają się uśmiechnięci ludzie i delektuję się wyśmienitą kanapką…
Niech więc namiastka Toskanii pojawi się i w moim domu. Robimy porchettę!
Porchetta
Aby zrobić dobrą porchettę, należy przede wszystkim zaopatrzyć się w dobrej jakości mięso od dobrego rzeźnika. We Włoszech nie jest to trudne, w Polsce niekoniecznie, ale kto szuka ten znajdzie.
boczek wieprzowy razem ze schabem i skórą, bez kości – ok. 4 kg (u mnie ze świni rasy złotnicka)
świeże zioła po 1 łyżce: rozmaryn, tymianek, szałwia, bazylia ( ostatecznie suszone)
1 łyżeczka ziaren kopru włoskiego
skórka otarta z cytryny bio
2 łyżki świeżo startego Parmezanu
1 główka czosnku
3 łyżki soli morskiej
1 łyżka mielonego pieprzu
1/4 szklanki białego wytrawnego wina + 3/4 szklanki do podlania
oliwa EV
1/2 szklanki wody
Piekarnik nagrzewamy do 250 st. C. Umyte mięso rozkładamy na blacie kuchennym skórą do góry i ostrym nożem nacinamy skórę pionowymi liniami przez całą jej powierzchnię, dość gęsto obok siebie. Tniemy nie za głęboko, żeby nie naruszyć mięsa, tylko przeciąć się przez warstwę tłuszczu. Nacięte mięso odwracamy mięsną stroną do góry i nacieramy solą i pieprzem. Zostawiamy na dziesięć minut, żeby sól się trochę rozpuściła. Zioła myjemy, osuszamy i siekamy. Czosnek obieramy i miażdżymy w moździerzu z solą. Zioła i czosnek rozkładamy na mięsie, posypujemy nasionami kopru, parmezanem i skórką cytrynową. Polewamy winem, zwijamy i wiążemy sznurkiem. Ładnie związane mięso nacieramy solą i pieprzem, układamy na blasze do pieczenia, skrapiamy oliwą. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 15 minut. Potem odwracamy mięso na drugą stronę i pieczemy kolejne 15 minut. Na blachę wlewamy wino i wodę, zmniejszamy temperaturę do 170 st. C, przykrywamy porchettę papierem do pieczenia i pieczemy godzinę. Zmniejszamy temperaturę do 160 st.C, polewamy porchettę wytworzonym płynem, przykrywamy papierem i pieczemy znowu godzinę. Potem zmniejszamy temperaturę do 150 st.C, zdejmujemy papier, polewamy sosem mięso i pieczemy porchettę kolejną godzinę. W sumie 3- 3,5 godziny. Uwaga, należy kontrolować czas pieczenia, ponieważ mięso musi być miękkie i kruche, ale nie powinno się rozpadać.
Wyłączamy piekarnik i zostawiamy w nim mięso na 20 minut, potem wyjmujemy na deskę i możemy już podawać.
Porchetta może być doskonałym daniem obiadowym dla większej ilości osób, ale można ją też podawać na zimno – wtedy trzymamy w lodówce. Popijamy oczywiście szlachetnym chianti!
Uwielbiam porchettę, kiedyś robiliśmy ją bardzo często, Dziękuję za przypomnienie, kolejną zrobię w wolnowarze 🙂
Olu,
polecam, ale nie będzie chrupiącej skórki, jaką porchetta musi mieć…
Chyba, że potem podpieczesz w piekarniku.
Poza tym powinna się piec w różnych temperaturach.
Panino con porchetta per favore! Tre porzioni
Pyszności nad pysznościami !
Cucina povera, moja ulubiona
Kasia,
o siiiiii!
Kto nie zna, musi koniecznie spróbować.
Dziękuję.
Wygląda obłędnie Zapisuje przepis
Paulina, koniecznie!
Zrób i się delektuj.
coś dla mnie, to musi być pyszne!
Magdalena, zapewniam Cię, że jest!
Oczami wyobraźni przygotowałam porchettę razem z Tobą. I choć mało jem mięsa, a znajomi zaczynają nazywać mnie królikiem, to chętnie przysiadłabym się obok Ciebie na schodku i pochłonęła ciabattę z kawałkiem pysznego mięsa. Oj, narobiłaś mi niezłego apetytu 😉
Małgosiu,
bardzo mi miło! I teraz też wyobraziłam sobie, że robimy ją razem i…pijemy chianti.
I ja nie jadam dużo mięsa, ostatnio głownie ryby i owoce morza, ale lubię czasami zjeść taką pyszną porcję szlachetnej pieczeni.
Krzepi duszę i pozwala marzyć o toskańskim słońcu.
Mmm… Sama jeszcze nie robiłam tej pyszności, ale już od dawna mam małą ochotę 🙂
Anka,
koniecznie zrób!
Na porchettę zawsze mam wielką ochotę!
Super propozycja na zimną płytę oraz do kanapeczki ♥️
Sylwia,
i na obiad też!
Porchetta – kulinarne wspomnienie z włoskich wakacji, rozmarzyłam się… Zazdroszczę Aniu dostępności tak wspaniałej porcji mięsa. W mojej okolicy mam problem nawet ze schabem z kością…
Aniu,
cieszę się, że choć na chwilę przeniosłaś się do Włoch…
I bardzo mi przykro, że mięso u Ciebie to taki deficytowy towar. Zapraszam na zakupy do Warszawy!
Dziękuję za przepis. Myśle, że jakoś poradzę sobie z kupnem mięsa nawet u siebie w Warszawie. Pieczonego zazwyczaj nie robię, jednak nabrałam smaku i koniecznie muszę wypróbować. Porchetta jest mi nieznana, ale dzięki Tobie to się zmieni. 😀
Felicja, ale ja mieszkam w Warszawie!
Mięso dostaniesz w Hali Mirowskiej, w Crazy Butcher, The Farm i na bazarach.
Wszystkiego pysznego!
No to ja zaliczam się do tego grona, co nie zna 🙁 Wyglada obłędnie, przepis zapisany, koniecznie muszę zrobić Aniu!!!
Tysiu,
no to musisz zrobić!
Cieszę się, że skorzystasz z mojego przepisu.