Tak smacznej zupy z pierwszych wiosennych grzybów nie jestem w stanie sobie odmówić.Dlatego jak tylko zobaczyłam je z daleka na targu ,zaraz wiedziałam,że muszą być moje!
Kupiłam je u wiejskiej ,babuni’, która zaraz mnie zapytała: – A wie pani,że kurek się nie gotuje? Bo robią się twarde i gorzkie!
Oj babciu, ile ja już kurek w swoim życiu zjadłam!
Zupa z kurek
świeże czerwcowe kurki
młode marchewki ugotowane w rosole
pół litra rosołu
dymka
ząbek czosnku
kubek śmietany do zupy
masło
sól,pieprz
Kurki przebieram i czyszczę.Płuczę szybko.Osączam na sicie i na ręczniku papierowym.W rondlu z szerokim dnem rozpuszczam masło,wrzucam posiekaną dymkę i ząbek czosnku,podsmażam.Wrzucam kurki, podduszam.
Marchewki kroję na plasterki, dorzucam do garnka.Zalewam rosołem.Trzymam na średnim ogniu. Śmietanę hartuję.Dolewam do zupy.Dosmaczam solą i pieprzem.Zaraz podaję.
Zupę z kurek podaję z grzankami,z kluseczkami francuskimi, z groszkiem ptysiowym.Z koperkiem,z natką pietruszki.Tę ozdobiłam jedynie listkiem bazylii i jedliśmy saute.Musiałam się nią odpowiednio nacieszyć.
To jedna z moich ulubionych zup.
Zazdroszczę tych kurek, bo je uwielbiam! W jakie dni jest u Ciebie targ?:)
A o naczynku nie wspominam, bo wiesz, że mam taki sam!
Pozdrawiam!
wielką zrobiłaś mi ochotę na grzybową zupę. u mnie w domu kurki goszczą niezwykle rzadko.. prawie wcale. i właściwie nie wiem z czego to wynika.. może to nie ten rejon gdzie rosną?
najpyszniejsze kurki i zupę z nich jadłam na Litwie.
Aniu, u mnie targ to wtorek,piątek i sobota.Ale w inne dni też można fajne produkty kupić, bo ,babcie’ przychodzą.
Wiedziałam,że musisz mieć takie samo naczynie!
Asieja, musisz natychmiast nadrobić fakt braku kurek na Twoim talerzu! Nawet nie wiesz, co tracisz.
Pozdrowienia!
Oj, to dziś już chyba nie zdążę:)
Pozdrowienia!
Aniu, wpadaj! Coś się wymyśli.