Połączenie owoców i kwiatów wydaje mi się odpowiednie na letni podwieczorek.Nie spiesząc się i słuchając śpiewu ptaków,delektowaliśmy się lekkim deserem.A kieliszek prosecco i kawa idealnie dopełniały całość.
I zaraz przypomniały mi się słowa piosenki:
,Lato,lato wszędzie,
oszalało,zwariowało moje serce!’
Omlet truskawkowo -nagietkowy
Dojrzałe,umyte i osuszone truskawki kroję na pół,polewam octem balsamicznym /dojrzałym!/ i posypuję cukrem brązowym. Odstawiam.
2 jajka ubijam widelcem ze szczyptą soli.Dodaję płatki nagietka.Mieszam.Wylewam na patelnię z rozgrzanym masłem.Unoszę brzegi omletu łopatką,żeby rzadka masa spłynęła pod spód.Wyjmuję na talerz.Dodaję truskawki, składam.Dekoruję kwiatami nagietka.Posypuję pudrem.
To chyba już pożegnanie sezonu truskawkowego…Wprawdzie jeszcze je spotykam na targu i przy drodze,ale są coraz mniej atrakcyjne.
a to ładnie następny pożeracz kwiatów :DDD
Hm , pysznie się prezentuje
O, Ty jesteś naprawdę prawdziwym kwiatożercą:) Na listę zamówionych u Ciebie dań, dopisz i to, koniecznie!
Pozdrawiam!
Zaraza kwiatowa się rozprzestrzenia… 🙂
Fajnie! 🙂 Nagietki bardzo dobrze pasują do jajek, ale ja wole je do wytrawnych dań.
Margot, u Ciebie się napatrzyłam i teraz pochłaniam kwiaty w dużych ilościach!
Piekłam maślane ciasteczka z lawendą,wiesz? Przepyszne!!!
Anno, już wpisałam!
Pinkcake, ja lubię nagietek ze wszystkim.Jest uniwersalny.
Pozdrowienia!
a to super , ja dziś zrobiłam zupe z stokrotkami , ja ich az tak nie czułam ale zupa bardzo smaczna na cin cin w obiadowym pokaże
Świetnie!Widziałam zupę ze stokrotek na jakiejś zielarskiej stronie.
Chętnie Twoją zobaczę!