Mamy swoją jarzębinę.Uratowaliśmy ją.
To zdarzyło się na początku naszego wiejskiego życia.
Wycieczka rowerowa.
Ściana lasu wydawała się nam zupełnie niedaleko.A las, wiadomo,kryje tyle tajemnic…
Pod lasem ktoś wykopał ogromny dół.I podkopał korzenie młodej jarzębinie.
Stała tak bezradnie przechylona z odkrytymi korzeniami.
Wróciliśmy po nią .Posadziliśmy pod oknami naszego wiejskiego domu.
Jarzębina rośnie i późnym latem obdarza nas pięknymi koralami.
Czy jako małe dziewczynki robiłyście jarzębinowe korale?
Ja tak,zawsze.Każdego lata.
Czerwone kuleczki nanizane na nitkę. Z radością noszone.
Potem zasuszane.Na pamiątkę lata.
Jarzębinowy kolor.Tak.
Nie czerwony.Jarzębinowy.
Chutney z jarzębiny i dyni
200g jarzębinowych owoców
300g miąższu dyni bez skóry i pestek
cebula
jabłko
1/2 łyżki utartego imbiru
1/2 łyżeczki pieprzu kajeńskiego
szczypta mielonych goździków
kawałek cynamonu
200ml octu jabłkowego
100g miodu
100g jasnego cukru trzcinowego
łyżka soli
łyżka kremu balsamicznego
Dynię,jabłko i cebulę pokroić w kostkę.Wrzucić do garnka razem z pozostałymi składnikami – oprócz kremu balsamicznego.Gotować na małym ogniu 30-40 minut.Dodać krem balsamiczny i gotować jeszcze 5 minut.Zdjąć z ognia.Wyjąć cynamon.Gorący chutney przełożyć do wyparzonych słoiczków i zamknąć.
Pyszny dodatek do serów,pasztetów i mięs.
Dżem jarzębinowy
1/2 kg jarzębiny przemrożonej
1 kg jabłek pokrojonych w kostkę
3/4 kg cukru
sok z limonki
1/2 szklanki wody
łyżka kremu balsamicznego
Umytą jarzębinę,wodę i sok z limonki gotować wolno do momentu kiedy owoce zaczną pękać.
Dodać cukier i podgrzewać dopóki się nie rozpuści.Dodać jabłka i gotować aż owoce staną się szkliste.Dodać krem balsamiczny.Zagotować i zamknąć w wyparzonych słoikach.
*przepisy z moimi zmianami pochodzą z ostatniego numeru Weranda Country
Przetwory z własnej jarzębiny.
Cudowne.Emocje szczególne.
Jarzębinowe owoce zmieniają kolor podczas gotowania.
Stają się pomarańczowe.
Z jarzębinowego w pomarańczowy.
Czy to nie magia?
Do dziś robię jarzębinowe korale.
A Wy?
zrobilam juz w tym roku dzem z jablkami i nektarynkami…podzielam Twoja opinie o jarzebinia:)piekny kolor a to nie wszystko witaminy smak itd itd…..
Ewo,uwielbiam robić przetwory.
A dżem jabłkowo-nektarynkowy jeszcze przede mną.
Dziękuję.
nie przestaniesz mnie zachwycać chyba:) sama przymierzałam się nieraz do przetworów z jarzębiny (poza tym głogu, derenia, berberysu, dzikiej róży…;)), ale coś mi brak wiary w ich smak. Może jednak warto zaufać:) W ten przepis:) Ściskam!
Aniu! Ja korali nie robiłam z jarzębiny, ale pamiętam pewien przepiękny bukiecik ślubny z jarzębinowych korali…
Chuntey pyszny – też bym z takim serem najchętniej go zjadła!
Uściski!
Mar,rumienię się,oj,oj…
Smak jarzębiny niepospolity jest i smakuje jarzębinowo!
Anno,bukiecik z korali jarzębiny! Cudowne!
Chutney proszę,częstuj się.
Dobrego wieczoru Wam życzę.
no proszę…i u Ciebie dyniowo 🙂 pozdrawiam serdecznie!
Małgosiu,raczej jarzębinowo…
Ale dynia my love!
Serdeczności.
Ja i kolczyki robię :))
Aurora,naprawdę?!
Wspaniale.
Może kiedyś zrobimy razem?
U mnie nadal czeka na swoją kolej w zamrażarce;)
własna jarzębina? Aniu zadziwiasz mnie bardzo pozytywnie ,żeby nie było 😀 A przetwory normalnie takie bajeczne ,a bransoletka miód malina
buziaki
Pinkcake,to już jest w pół drogi.
Trzymam kciuki.
Aluś,żeby nie było,cieszę się.
Przetwory są energetyczne,klimatyczne.
Dziękuję pięknie!
zadziwiające, że z tych jerzębinowych korali można zrobic takie cuda..
Asieja,no właśnie.
Też się zachwycam…
wow! wspaniale. poczekam az mi dojrzeja czerwone kuleczki na krzaku w ogrodku i tez sprawie sobie jesienna radosc. jesc nie bede, bo nie mam pojecia co to, ale korale zrobie na pewno. dziekuje za inspiracje i pozdrawiam cieplo 🙂
Domolubna,korale to magiczna radość.
Dziękuję.
Ja jarzębiną stroję domek, przetwarzam jarzębinę by podać ją potem do mięsa, ale takiej pięknej bransolety to jeszcze nie mam. Warto było ocalić jej życie! Uściski!
O jak on fajnie wygląda:) Znaczy ten dżem 🙂 A korali nie robię, nie mam własnej jarzębiny;)))
Kamila,świetnie,że robisz jarzębinowe przetwory.
Bransoletę jeszcze zdążysz zrobić.
Ciepło Cię…
Amber, piękne te Twoje korale! Żałuję, że w Warszawie wszystkie jarzębiny albo w parkach albo przy samej szosie rosną, bo mam chrapkę na taki chutney.
Jarzębinę uwielbiam w krówkach (tak, tych cukierkach). Zawsze jak jesteśmy nad morzem – tylko tam można je dostać – wracamy ze sporym ich zapasem. Jeśli jeszcze nie próbowałaś, to polecam!
Miłego wieczoru!
Atina,możesz je też zrobić nie z własnej.
Eve,chyba gdzieś pod Laskiem Kabackim rosną sobie dziko.
A jarzębinowe krówki przywożę znad morza i z Krakowa.
Serdecznie Was pozdrawiam!
Amber, nigdy przenigdy bym nie pomyślała, że jarzębina jest jadalna. Wspaniały, inspirujący post!
Piękna historia – ja robiłam korale.
Planuję właśnie pokombinować coś z jarzębiną a w połączeniu z dynią… musi być wspaniałe. ; )
Amber, czy Ty wiesz jak ja wyglądam jarzębiny co roku…? W tym chciałam bardzo zrobić nalewkę i dżem właśnie, ale chyba nie dam rady, bo tym razem nie mam czasu się wybrać na łowy… Musze zostawić ten smak na przyszły rok – jaka szkoda…
Korale robiłam a jakże – cudowne wspomnienia przywołałaś – a mam robiła dżem z jarzębiny… Ach, Amber..
Nie wiem czemu ale brytyjska jarzebina jest ciemno czerwona- zupelnie nie przypomina tej z dziecinstwa, polskiej…. sentymentalnie mi sie zrobilo przez te Twoje korale. A dzem jarzebinowy kiedys prubowalam ale juz nie pamietam jego smaku – czas odswiezyc pamiec! Twoj z dodatkiem jablek brzmi bardzo zachecajaco!
Cudowne te korale Amber. Jarzębina jest taka urocza :).
Przetwory bardzo mi się podobają. Mam chęć na dżem jarzębinowy, tylko ta jarzębina jeszcze nie przemarznięta.
No, zobaczę. Uwielbiam w każdym razie jej kolor i to jak wygląda, cudna jest.
Pozdrowienia ciepłe:)
Kubełek Smakowy,cieszę się bardzo,że Cię zainspirowałam.
Słodkoslona,piękne koralowe wspomnienia,prawda?
A jarzębina i dynia bardzo do siebie pasują.
Ewelino,to wyglądamy jej razem!
Nalewkę to ja chyba jeszcze zrobię i może Cię poczęstuję?
A jarzębinowy dżem mamy musiał bosko smakować.
D&J,bo jarzębiny jest kilka rodzajów.
Moja też jest mocno czerwona,dopiero w gotowaniu zmienia kolor.
Połączona z jabłkiem smakuje dobrze.
Majano,dziękuję.
Jarzębinę przemrozisz w zamrażalniku.
Jest cudna, o tak.Uwielbiam jej kolor.
Dobrego dnia Wam życzę!
Amber czarodziejko! Ja korale lubiłam takie bardziej trwałe, z suchych pestek, łupek pistacji, a tata widząc moje zmagania zrobił mi drewniane. A z kulek pomaranczowych wole rokitnika, ale kto wie, kto wie
Uwielbiam takie dodatki do sera, mięsa, a jak smakuje jarzębina? Ostatnio piłam nalewkę jarzębinową i była zaskakująco dobra:)
Gospodarna,wyczarowane jarzębinowe korale plus zamknięte w słoikach,przebijają pozostałe.
Bo moje są z własnego drzewa.
A drewniane korale to nie jest to…
Nieśka,jarzębina smakuje inaczej,wytrawnie,głęboko.
Trzeba ją polubić.
Nalewka ma wspaniałe właściwości zdrowotne.
Oprócz smakowych.
Dobrego dnia!
cześć
mam jedno jarzębinowe drzewko na oku i wypróbowanie tych smakowitych przepisów w planach : ) tylko jedno małe pytanko, w jarzębinowych przepisach owoce trzeba przemrozić, a w recepturze na chutney nic o tym nie ma. mają być bez mrożenia czy też mrożenie jest ”w domyśle”?
pozdrawiam ciepło
justyna
Justyno,
jarzębina i tak będzie miała goryczkę.Nawet po przemrożeniu.
Ale dżem powinien być delikatniejszy,niż chutney,dlatego przemroziłam do niego owoce.
Do chutney’a też można.Nic nie stoi na przeszkodzie.
Pozdrawiam i smacznego!
Świetny pomysł z tym własnym drzewkiem jarzębinowym… muszę zasadzić, bo owszem wokół mam pełno jarzębiny, ale w tym swoistym, miejskim klimacie…. nadają się faktycznie tylko na korale.
O przetworach z jarzębiny słyszałam już baaaaardzo dawno i zawsze chciałam spróbować.
Zdjęcia….mmmmmmm megapetyczne :))
Ściskam :))
Alizee,koniecznie posadź własną jarzębinę.
Będzie i ekologiczna i ukochana.
Tymczasem rób korale.
Dziękuję i smacznego!
dżem z jarzębiny ze świeżym chlebem – bajka.
z żalem muszę przyznać, że nigdy takich korali nie robiłam. w ogóle rzadko widuję jarzębinę, może kilka razy do roku a to i tak jakoś przypadkiem, w biegu. szkoda. może kiedyś i ja posadzę własną 🙂
Kolor jarzębinowy jest cudowny! Nigdy natomiast jarzębiny nie próbowałam, dlatego to dla mnie kulinarne nowości, których chętnie bym skosztowała 🙂
Kaś,bardzo Ci dziękuję.
Korale z jarzębiny to magiczna sprawa.
Spróbuj kiedy spotkasz jakąś na swojej drodze.
A własnej szczerze Ci życzę.
Burczymiwbrzuchu,o tak.Kolor niesamowity.
Jarzębinowe smaki bardzo Ci polecam.
Kulinarna egzotyka.
Dobrego wieczoru Wam życzę!
Dobrze pamiętam te jarzębinowe korale. Cudowny chutney. szczerze, to nie wiedziałam, że jarzębinę można jeść 😉
Slyvvia,cudownie,że je pamiętasz!
Jarzębina jest jak najbardziej jadalna.
Polecam Ci i dziękuję.
na coś z jarzębiny mam już od dawien dawna ochotę.
może się kiedyś skuszę…
Pozdrowienia jesienne ślę!
Olcik,kiedyś Ci polecam.
Pozdrawiam słonecznie!
cudna historia 🙂 uwielbiam korale z jarzębiny 🙂 a przepis na chutney bardzo interesujący
Korale robiłam, ale z jarzębinowym chutneyem jeszcze nie miałam przyjemności. Piękny kolor 🙂
Magdo,dzięki.
Chutney bardzo Ci polecam.
Evitaa,fajne korale,prawda?
Do jarzębinowego przetworu zachęcam.
Miłego dnia Wam życzę!
Wspaniale mieć takie jarzębinowe drzewko u siebie. Mój powrót do domu codziennie umilają osiedlowe jarzębinowe piękności.
Przepisy na przetwory z jarzębiny cudowne. Może się skuszę i zrobię?
Jak ja dawno nie widziałam jarzębiny! Właściwie odkąd wyjechałam z Polski. Pamiętam korale i kolczyki, jakie sobie z niej robiłam :).
Nie jadłam jeszcze takiego chutney, ale za to piłam kieeedyś wino jarzębinowe. Pycha!
pozdrawiam 🙂
Ivka, a takie drzewka na osiedlu to też piękne.
Przetwory Ci mogę polecić.
Dziękuję za miłe słowa.
Olu,to przyjmuję Cię do koła jarzębinowej biżuterii!
Chutney też pycha.
Dziękuję za odwiedziny!
Jarzębina… Kojarzy mi się przede wszystkim z okresem dzieciństwa, spadającymi kolorowymi liśćmi i wietrzną pogodą.
Dżem z jarzębiny? Nigdy nie jadłam, ale słyszałam o takim cudzie. Trzeba będzie spróbować. 😉
A ja już nie robię jarzębinowych korali:) ale chyba jutro wyruszę na poszukiwanie jarzębiny i zrobię sobie chutney:))
Pozdrawiam Ania
Shaday,każdy ma inne jarzębinowe wspomnienia.
Dżem z jarzębiny to nie cud, a pyszny dodatek,deser.
Spróbuj.
Andziu,szkoda…
Wyprawa po jarzębinę może być piękna.
Życzę Ci sukcesu i smacznego.
Dziękuję.
Pozdrawiam Was weekendowo!
Kocham jarzębinę za jej wygląd i kolor. Kiedyś z miłości do niej wyhaftowałam ją na szalu (który niestety zgubiłam). Wiesz, ja zawsze mrożę jarzębinę przed przetworzeniem. Podobno zmniejsza to goryczkę. fajne te Twoje przetwory. Dobrze, że uratowaliście jarzębinę. Pozdrawiam.
Lo,jarzębina na szalu.Magiczne…
Ja też mrożę.Ale chutney lubię bardziej charakterny.Do dżemu użyłam przemrożoną.
Dziękuję Ci i pozdrawiam!
chyba kazda dziewczynka robila jarzebinowe korale….to po prostu tak jest i juz 🙂
Jarzebinowych konfitur nigdy nie jadlam nawet,nie mowiac o robieniu,chetnie bym sprobowala …
smak jarzębiny pamiętam jak przez mgłę, nawet nie pamiętam pod jaką postacią ją próbowałam, ale wiem na pewno że ma bardzo intrygujący smak:))) pozdrawiam:)
Gosiu,mnie się podoba,że tak jest z koralami jarzębinowymi.
Spróbować przetwory musisz koniecznie.
Goh.,dokładnie tak.Dlatego jest ciekawym dodatkiem do różnych potraw.
Dziękuję Wam za odwiedziny i serdeczności przesyłam!
jako dodatek do sera, wspaniale! ostatnio byłam na rowerze, zebralam jarzebine, mrozi sie by stracic goryczke, bedzie jarzebiak 🙂
O kurczę, zaskoczyłaś mnie tym przepisem :))
Vanilla,dziękuję.
Ja też zrobię jeszcze jarzębinówkę do kompletu.
Maniu,nie wiem czy pozytywnie?
Weekendowo Was pozdrawiam!
Oczywiście, że robiłam korale, tak samo jak wianki z kwiatów koniczyny 🙂
Ten chutney jest boski – już go lubię! 🙂
Oczko,super!
Wianki z koniczyny ja też!
Chutney jest Twój.
Dziękuję Ci pięknie.
Ach jarzębinowe przetwory. Sama nigdy ich nie robiłam, ale w była jedna fajna osóbka w mojej rodzinie, która dżem jarzębinowy robiła. Był to fascynujący dżem. Do niczego niepodobny, ale absolutnie powalający na kolana. Może dzięki Tobie wezmę się za jarzębinę, bo naprawdę warto. A chutney przy okazji zrobić też można. będzie na zimę, jako wspaniały dodatek do moich warzywnych kotlecików 🙂
Joanno,istotnie,jarzębinowy dżem jest fascynujący.
Chutney Ci polecam.Do kotlecików będzie fantastycznie pasował.
Słonecznej niedzieli!
Świetny przepis ! Moja córka robiła dżem z samej jarzębiny , wyszedł bardzo ciekawy smak 🙂
Przedwczoraj z mamą żałowałyśmy, że przy okazji polnych robót ktoś nam na wsi ściął jarzębinę, taką rosnącą z dala od dróg. I już nie ma źródła surowca…
Uprzejmie zazdraszczam ocalonej 🙂
Grażyno,dziękuję.
Cieszę się,że jarzębinowe smaki Wam się podobają.
Pinos,to naprawdę ogromna strata.I pustka po pięknym drzewie…
Ocalona ma się dobrze.Dziękuję.
Serdeczności dla Was!
Och, ja też zawsze robiłam jarzębinową biżuterię! Uwielbiałam to:) Nigdy nie próbowałam jednak jarzębiny w wersji kulinarnej – wiele o niej słyszałam jako o rewelacyjnym składniku chutney’ów i sosów, ale jakoś nigdy nie mogłam się przekonać. A może powinnam? W końcu to smak jesieni…:)
Delikatessen,widzę,że jarzębinowa biżuteria Tobie też jest bliska.Cudnie.
Jarzębina kulinarnie bardzo się sprawdza.Spróbuj!
Pozdrawiam Cię.
Ja jarzębiną tylko przez całe życie rzucałam w brata… (dalej to robię ;)) w życiu nie wpadłabym na to, że można ją jeść 😀
Monami,rzucać jarzębiną…Szkoda…
Można ją nie tylko jeść,ale też pić – pyszną nalewkę.
Pozdrowienia!
Oczywiście, że robiłam sobie korale z jarzębiny. Potem robiłam korale dla moich córek. W tym roku jakoś jeszcze się za to nie zabrałyśmy.
Chutney, z opisu i wyglądu, jest cudowny. Chętnie bym spróbowała, żeby zarazić się bakcylem jarzębinowym 🙂
Olu,super.
A korale dla Dziewczynek muszą być i w tym roku.Koło Ciebie można znaleźć jarzębinę.
Widziałam.
Chutney Ci polecam.
Serdeczności!
Jak byłam mała, to często z mamą robiłyśmy wycieczki po jarzębinę. Potem robiłyśmy z niej przepiękne korale.
Nigdy jeszcze nie jadłam jarzębiny. Ale chyba wypróbuję twój przepis bo mnie zaciekawił a najbardziej smak jaki może byc . 🙂
Grażyno,ach te koralowe wspomnienia…
Przepis Ci polecam i ciekawa jestem wrażeń.
Pozdrawiam Cię!
U mnie jarzębina się mrozi, więc dopiero rozmyślam nad przetworami:) A chutney kuszący i go sobie notuję 🙂
Jarzębina to jedna z moich ulubionych roślin;)jej piękne kolory,malutkie kuleczki opadające z gałązek.Pamiętam jeszcze z przedszkola,jak robiłam jarzębinowe korale;d
Dużo bym dała za taki prawdziwy dżem z jej owoców;)
Szarlotku,ja też mam jeszcze zamrożony zapasik.
Chutney polecam.Dziękuję.
Ciepłe pozdrowienia!
Monisiu,ciekawe,że wszelkie pozytywne emocje mają swoje źródło w dzieciństwie.
Dżem jarzębinowy ma swój charakter i urodę.
Dziękuję!
Masz rację, kolor jarzębinowy jest jedyny w swoim rodzaju. Pyszności serwujesz zapachem jesieni 🙂
Aga,chyba tego koloru nie ma żaden inny owoc.
Jarzębinowe przetwory Ci rekomenduję.
Pozdrowienia słoneczne!
Amber…bo już zgłupiałam przez Ciebie! przecież widzę, że połączenie dyni z jarzębiną!!! mam słaby wzrok- to prawda ale czytałam przepis kurcze! pozdrawiam
Małgosiu,to raczej przez Twój wzrok!
Pozdrowienia.
Chutney z jarzębiny i dyni
200g jarzębinowych owoców
300g miąższu dyni bez skóry i pestek
A to?
No tak,tyle,że post jest raczej jarzębinowy.
Dynia to tylko jeden ze składników dżemu.
I o to mi chodziło.
Ale skoro tak Ci na tym zależy,zgadzam się.
Dyniowo jest też!
:-)) owszem, więcej jarzębiny…ale dynia jednak jest a ja napisałam dyniowo gdyż sama byłam na jej etapie.
Pozdrawiam
Bardzo wielka ochota na takie, zwłaszcza z kozim serem… tylko skąd ja wytrzasnę jarzębinę?:(
Małgosiu,racja.
Nat,zrób wyprawę w plener.
Znajdziesz.
Smacznego!
Miłego wieczoru!
przepis awangardowy, acz nostalgiczny, ze smakiem szukającym przeszłości… pyszne połączenie, Amber 🙂 znowu pyszne 🙂
Magdo,nostalgię i awangardę mam w genach,stąd pewnie ten afekt do jarzębiny i z nią przetworów.
Dziękuję!
Amber, piękne są Twoje przetwory, bardzo piękne… Korali już nie robię, bo nie mam bezpośredniego dostępu do jarzębiny, ale w przyszłym roku na wakacjach zrobię, dla Córki.. Cieplutko pozdrawiam:)
Basiu,dziękuję.
Korale powinnaś zrobić,właśnie dla Córki.
Serdeczności!
rety, rety Amber ta jarzebinowa bransoletka jest najcudniejsza czrwona bransoletka jaka widzialam , przepraszam jarzebinowa :))) jako dziewczynka marzylam o koralach z jarzebiny, ale ta ktora rosla w poblizu miala galezie wyzej niz ktokolwiek mogl dosiegnac, wiec chcociaz zima ptaki mialy pozytek… A tarz mysle na jakimis przetworami – nie sa cierpkie? Usciski!
Basiu, za rok zrobię Ci takie korale.
A jarzębinę przemroź.Jest trochę cierpka,ale przez dodatek innych składników ta lekka cierpkość nadaje całości charakteru.
Uściski!
Juz dzisiaj Ci Amberku stokrotnie za korale dziekuje :))))
Basiu,słowo harcerza/chociaż harcerką nigdy nie byłam…/!