Omlet slow food.Tam gdzie krzyczą żurawie…

 

Z dala od zgiełku miasta…

 

 

Jadę do Teresy na Warmię! – powiedziałam J. po rozmowie telefonicznej z Teresą.
I pojechałam zapakowawszy w walizkę wakacyjne ubrania i aparat fotograficzny.
Kaszuny to wieś zakopana wśród warmińskich lasów. Z dala od głównych dróg, sklepów i wszelakiej komercji.
Do każdego siedliska prowadzi osobna wiejska droga, a sąsiedzi nie mogą zajrzeć sobie do okien.
Wokół lasy, łąki i absolutna cisza. Świat z dala od zgiełku miasta.
Siedlisko Teresy jest rustykalnie urocze. Uprawia się tu warzywa i owoce w stu procentach naturalnie, którymi żywią się wszyscy, którzy przekroczą Teresowy próg. Ogród zamyka się też w słojach i chowa do spiżarni na zimę. Łowi ryby w stawie i zbiera grzyby o świcie. Po sąsiedzku hodują się pszczoły, krowy i kozy. Bo Warmia to kraina mlekiem i miodem płynąca.
Cudownie jest tu spać przy otwartym oknie z niebem nad głową. A rankiem budzić się na krzyk żurawi, które przechadzają się na łące. Trudno jest je uchwycić w obiektywie, ale z zachwytem można podziwiać ich lot, kiedy zrywają się na każdy ludzki odgłos…
U Teresy co roku odbywa się turnus yogi pod okiem nauczycielki Diany. Dziewczyny przyjeżdżają tu z całej Polski wyciszyć emocje, ciało i umysł. Odbywają swoje rytuały pośród przyrody i ciszy.
A Teresa gotuje, piecze chleby i ciasta. Tym razem i ja miałam niewątpliwą przyjemność szykować jedzenie zgodne z ideą slow food. Bo na Warmii wszystko dzieje się slow…

 

 

Śniadania slow…

 

 

Omlet slow food
8 wiejskich jaj
300 g pomidorów eko
garść posiekanego kopru eko + do posypania
garść posiekanego szczypioru eko + do posypania
200 g mozzarelli bio
100 g wiejskiego masła
sól i pieprz do smaku

Pomidory kroimy na plastry. Jaja wybijamy do miski i ubijamy je trzepaczką, dodajemy sól i pieprz. Patelnię stawiamy na ogniu i wykładamy masło. Na maśle układamy plastry pomidorów i podsmażamy z obu stron. Wylewamy jajka i posypujemy koprem i szczypiorem. Przykrywamy patelnię pokrywą. Po 3 -4 minutach zdejmujemy pokrywę, drewnianą łopatką odchylamy brzegi omletu i przechylamy patelnię, aby na dno wylać płynne jajka. Przykrywamy pokrywę i smażymy omlet na wolnym ogniu, aż się z wierzchu zetnie. Posypujemy wtedy solą i pieprzem, szczypiorem i koprem. Podajemy z domowym chlebem na zakwasie i wiejskim masłem.

 

 

Slow food …

 

 

Teresowy chleb żytni na zakwasie z solą morską i czarnuszką. Z wiejskim masłem i kozim serem smakuje nieziemsko!

 

10 thoughts on “Omlet slow food.Tam gdzie krzyczą żurawie…

  1. Czuję zapach tego miejsca i jego atmosferę. Mam nadzieję, ze w moim siedlisku już niedługo stworzę podobne wibracje 🙂 I wtedy będziesz musiała przyjechać, kochana!

  2. Śliczne zdjęcia, a taki omlet na pewno smakował genialnie 🙂

  3. Małgosia z Akacjowego Bloga

    Omlet bardzo apetyczny, miejsce rzeczywiście niezwykłe na dodatek yoga. Zaczynam myśleć, że też bym tam chciała być 🙂 pozdrawiam

  4. Pysznie, sielsko, spokojnie. Z tych samych powodów pokochałam Podlasie.
    Karczochy z parmezanem mnie uwiodły 🙂

  5. Piękne miejsce i smaczne jedzenie:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *